Choć legitymację adwokacką można już mieć na smartfonie, to jak na razie lepiej wziąć też tradycyjną. Bez niej może być problem z wypożyczeniem akt, nie mówiąc już o wejściu do aresztu.

Od 9 stycznia 2023 r. adwokaci mogą posługiwać się swoją legitymacją w wersji cyfrowej w aplikacji mObywatel, tak jak np. elektronicznym dowodem osobistym czy prawem jazdy. Jak można przeczytać na rządowej stronie ww.gov.pl, „Legitymacja adwokacka to cyfrowa wersja dokumentu wydawanego przez okręgową radę adwokacką. Potwierdza uprawnienia zawodowe jej właściciela”. Tyle teorii. Bo w praktyce różnie to już bywa. Wiedza o tym nie dla wszystkich jest oczywista. Choć adwokat powinien móc się posłużyć legitymacją w aplikacji mObywatel w sądzie, prokuraturze czy areszcie śledczym, to w niektórych miejscach napotka problemy.
Przykładowo w poniedziałek, a więc tydzień po starcie mLegitymacji adwokackiej, w budynku przy ul. Kocjana w Warszawie, gdzie mieszczą się sądy dla Warszawy-Woli oraz Warszawy-Żoliborza, praktyka jej honorowania przy wejściu była różna. Jedni pełnomocnicy mówili, że wejście po okazaniu mLegitymacji jest niemożliwe, inni, że nie było z tym żadnego problemu. Za to w czytelniach obydwu sądów praktyka była już jednolita - okazując mLegitymację w smartfonie nie można było uzyskać dostępu do akt. Podobnie było w największym sądzie w Polsce, czyli Sądzie Okręgowym w Warszawie. O ile wejście na mLegitymację nie stanowi problemu, to skorzystanie z czytelni jeszcze w poniedziałek było możliwe tylko w przypadku okazania tradycyjnej plastikowej legitymacji, o czym informowały nawet specjalne wywieszki.

Nowoczesność czy średniowiecze?

Podobne problemy występują w SO w Poznaniu, gdzie nie jest możliwe skorzystanie z czytelni na podstawie mLegitymacji bez dodatkowego okazania dowodu osobistego.
- Rozmawiałem już w tej sprawie z prezesem SO w Poznaniu i mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dni ten problem zostanie rozwiązany - mówi mec. Tomasz Jachowicz, dziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Poznaniu.
Jak zapewnia Sylwia Urbańska, rzecznik SO w Warszawie w większości stołecznych sądów adwokaci mają możliwość wylegitymowania się taką formą legitymacji.
- Z uwagi na powstałe wątpliwości prezes Sądu Okręgowego w Warszawie postanowił ustalić wspólne reguły, tak by zasady dostępu były jasne dla wszystkich i jednolite - zapewnia sędzia Urbańska, dodając, że najprawdopodobniej w najbliższych dniach zasady te zostaną już usalone.
- mLegitymacja to usługa przyszłości. Proste, intuicyjne i pewne rozwiązanie, które w sposób niebudzący wątpliwości pozwala na zidentyfikowanie aktualnych uprawnień zawodowych adwokata i aplikanta adwokackiego. Po co na siłę utrzymywać średniowieczne standardy? Dla nas zupełnie niezrozumiałe są przeszkody ze strony administracji sądów w zakresie korzystania z mLegitymacji - mówi mec. Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
- Przecież zamierzenia polskich władz są takie, by docelowo aplikacja mObywatel była podstawowym narzędziem wykorzystywanym w scyfryzowanej administracji publicznej, i to jest bardzo dobry kierunek - dodaje prezes NRA.
Poza tym tradycyjna legitymacja jest tylko kawałkiem plastiku, nie jest wyposażona w żaden chip, kod kreskowy czy kod QR, więc jej weryfikacja odbywa się po prostu wizualnie. Dla osoby weryfikującej dokument nie ma zatem różnicy, czy rzuci okiem na plastikową kartę czy na ekran smartfonu.
Jest za to, jak podkreśla mec. Rosati, zasadnicza różnica w wiarygodności dokumentu.
- W przypadku mLegitymacji adwokackiej w aplikacji mObywatel nie ma żadnych wątpliwości, że osoba się nią posługująca jest adwokatem, ponieważ usługa zapewnia w czasie rzeczywistym pobieranie danych zarówno z systemu PESEL, jak i rejestru adwokatów. To rozwiązanie gwarantuje prawidłową identyfikację. Eliminuje ryzyko posłużenia się legitymacją przez adwokata, który utracił prawo wykonywania zawodu, ale nie oddał plastikowego dokumentu. Nie mówiąc już o tym, że tradycyjną, plastikową legitymację znacznie łatwiej jest w bezprawny sposób skopiować - podkreśla prezes Rosati.
Na razie jednak lepiej mieć przy sobie tradycyjny dokument.
- Digitalizacja ma to do siebie, że nie przyjmuje się od razu i pewnie trochę wody w Wiśle będzie musiało upłynąć, zanim informacje o wszystkich nowinkach dojdą na każdy szczebel sądowej machiny. Dlatego, choć już mam legitymację w telefonie, to z ostrożności nie rozstaję się jeszcze z analogową wersją - mówi trójmiejski adwokat Adam Car.
Wtóruje mu jeden ze stołecznych adwokatów, który woli zachować anonimowość.
- Cyfrowa legitymacja na razie jest nowością nawet dla samych adwokatów. A skoro tak, to trudno wymagać od ochroniarzy czy pań w czytelni, by od pierwszych dni byli zaznajomieni z nowinkami technicznymi. Dlatego na razie nawet nie myślę o tym, by korzystać z tej usługi i poczekam, aż ona okrzepnie i przyjmie się w sądach. Zwłaszcza że w niektórych mniejszych sądach ochrona i tak wpuszcza każdego, kto ma przewieszoną togę przez ramię - przyznaje adwokat.

mLegitymacja w depozycie

Problemy z uznawaniem cyfrowej legitymacji w sądach wydają się dość łatwe do rozwiązania, jednak trudniej będzie w aresztach śledczych. Wszystko dlatego, że telefon trzeba zdać do depozytu. Jeśli wpisywanie do ewidencji odbywa się przy bramie, to nie ma problemu, bo obrońca jeszcze ma smartfona, ale w niektórych aresztach najpierw oddaje się telefon, a dopiero za następną kratą dokonywana jest ewidencja widzeń. W takiej sytuacji bez plastiku w portfelu ani rusz, o czym przekonał się w areszcie śledczym w Gliwicach mec. Marcin Hilarowicz.
- W przypadku Służby Więziennej od początku zakładaliśmy, że będą występować pewne problemy z uwagi na znane nam i istniejące standardy organizacyjne widzeń adwokackich. Ale cóż, żyjemy w epoce cyfryzacji i Służba Więzienna będzie musiała się zacząć modernizować, na co oczywiście my, jako adwokatura, nie mamy wpływu, ale na to liczymy i jesteśmy gotowi taki proces wspierać - mówi prezes Rosati.
- Podejście do mLegitymacji w Służbie Więziennej czy w sądach zmieni się, gdy tylko wszyscy tam sobie uświadomią, że dzięki tej aplikacji można w czasie rzeczywistym sprawdzić, czy rzeczony adwokat nie jest czasem zawieszony. A w skali kraju sytuacja, w której adwokat jest decyzją sądu dyscyplinarnego zawieszony, a mimo to reprezentuje klienta w sądzie, nie jest wcale odosobnionym problemem - dodaje mec. Bartłomiej Piotrowski z katowickiej kancelarii Piotrowscy, członek NRA.©℗
Choć już mam legitymację w telefonie, to z ostrożności nie rozstaję się jeszcze z analogową wersją - mówi trójmiejski adwokat Adam Car.
ikona lupy />
Coraz więcej dokumentów w smartfonie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe