Izba Cywilna Sądu Najwyższego, przy okazji rozpatrywania zagadnień dotyczących umów frankowych, zapytała Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej o to, czy sądem w rozumieniu prawa Unii jest sąd, w którego składzie zasiadają osoby, które zostały powołane do pełnienia urzędu sędziego z naruszeniem obowiązujących reguł.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego, przy okazji rozpatrywania zagadnień dotyczących umów frankowych, zapytała Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej o to, czy sądem w rozumieniu prawa Unii jest sąd, w którego składzie zasiadają osoby, które zostały powołane do pełnienia urzędu sędziego z naruszeniem obowiązujących reguł.
Tymczasem na postanowieniu o zwróceniu się do TSUE z takim zapytaniem widnieje osiem nazwisk sędziów, których status jest podawany w wątpliwość. Rodzi się więc pytanie, czy TSUE w ogóle przyjmie do rozpoznania pytania pełnego składu IC SN, czy też uzna, że nie może tego zrobić, gdyż – właśnie ze względu na udział w wydaniu postanowienia tych ośmiu osób – pochodzą one od organu, który sądem nie jest.
To nie pierwszy raz, kiedy SN w składzie, w którym zasiadają „nowi” sędziowie, zwraca się do luksemburskiego trybunału. Podobnie było w postępowaniu C-120/20. Wówczas do TSUE skierował pytania trzyosobowy skład IC SN, w całości złożony z osób, których status jako sędziów SN jest podważany. Zareagował na to polski rzecznik praw obywatelskich, który przekonywał, że trybunał powinien uznać, że odesłanie jest niedopuszczalne z powodu wad umocowania organu odsyłającego, a także uzasadnionych wątpliwości co do jego niezależności i niezawisłości. TSUE nie odniósł się jednak do tez RPO, gdyż uznał, że jego wniosek należy odrzucić. A to dlatego, że został on złożony w niedopuszczalnym terminie. Koniec końców TSUE wydał wyrok, w którym udzielił merytorycznej odpowiedzi IC SN. Czy to jednak oznacza, że luksemburski trybunał, odpowiadając na pytania pochodzące od tak obsadzonej IC SN, potwierdził tym samym, że jest to sąd w rozumieniu prawa UE i że zasiadające w składzie orzekającym osoby są sędziami SN? Zdaniem prof. Roberta Grzeszczaka, specjalisty w zakresie prawa UE – nie.
– Czym innym jest przyjęcie przez TSUE, na potrzeby procedury prejudycjalnej, że zwracający się do niego organ ma wystarczające cechy do tego, aby zadać mu pytania, a czym innym jest dokonanie przez trybunał merytorycznej oceny tego, czy dany organ jest niezawisłym sądem w rozumieniu prawa UE – mówi ekspert. Jak dodaje, TSUE już w przeszłości przyjmował pytania kierowane do niego np. przez Krajową Izbę Odwoławczą.
– I nikomu do głowy nie przyszło, żeby na tej podstawie twierdzić, że KIO nagle stała się niezawisłym sądem – podkreśla prof. Grzeszczak.
Jednocześnie zdarzały się i takie przypadki, że TSUE kategorycznie odmawiał udzielenia odpowiedzi na pytania prejudycjalne właśnie z tego powodu, że zwrócił się z nimi organ niemający cech sądu. Tak było w sprawie C-96/04, w której pytania zadał niemiecki organ administracyjny. TSUE stwierdził wówczas, że z art. 234 traktatu ustanawiającego WE wynika, że „sądy krajowe mogą występować do Trybunału wyłącznie, jeżeli orzekają w ramach postępowania prowadzącego do rozstrzygnięcia o charakterze sądowym”.
Trudno więc przewidzieć, co TSUE zrobi z pytaniami, jakie zadał mu w zeszłym tygodniu pełny skład IC SN.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby zapewne, gdyby TSUE wydał postanowienie o odrzuceniu wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym właśnie ze względu na niewłaściwość podmiotu, który się o to zwrócił. Uzasadniając takie postanowienie, TSUE mógłby wyjaśnić, dlaczego uważa, że organ pytający nie jest sądem w rozumieniu prawa UE – mówi prof. Grzeszczak. Jego zdaniem bowiem, gdyby TSUE udzielił merytorycznej odpowiedzi na pytania SN i stwierdził, że osoby, które przeszły budzącą wątpliwości procedurę nominacyjną, sędziami nie są, to skutkiem tego byłby niewyobrażalny chaos prawny w naszym kraju. Bo choć w pytaniach skierowanych do TSUE jest wyraźnie zaznaczone, że dotyczą one tylko osób, które zostały powołane do SN, to prof. Grzeszczak nie widzi powodów, dla których taka argumentacja TSUE nie miałaby odnosić się także do innych, będących w podobnej sytuacji, ale orzekających w innych sądach osób.
Roszad w SN ciąg dalszy
7 września ma się odbyć w celu wyłonienia kandydatów na prezesa Izby Cywilnej zgromadzenie sędziów tej izby – wynika z nieoficjalnych ustaleń DGP. Taką decyzję miała podjąć pełniąca od zeszłego czwartku z woli prezydenta obowiązki prezes IC SN Małgorzata Manowska. Izba Cywilna nie ma prezesa od 30 sierpnia, kiedy to zakończyła się kadencja Dariusza Zawistowskiego. Zanim jednak do tego doszło, 29 czerwca odbyło się zgromadzenie izby, którego przedmiotem był wybór trzech kandydatów na jego następcę. Zgromadzenie zostało jednak odroczone do czasu rozstrzygnięcia postępowań toczących się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi m.in. o sprawę zainicjowaną pytaniem prejudycjalnym zadanym w procesie o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego sędziego SN.
30 sierpnia dobiegła końca także kadencja Józefa Iwulskiego na stanowisku prezesa SN kierującego pracami Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. W tym przypadku jednak zgromadzenie izby wyłoniło trzech kandydatów do pełnienia tej funkcji, spośród których w zeszły czwartek prezydent wskazał na prezesa IPiUS Piotra Prusinowskiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama