PiS planuje utrudnić dziennikarzom dostęp do akt umorzonych postępowań prokuratorskich

Zmiany w przepisach o mandatach to tylko przykrywka do wprowadzenia dużo poważniejszych ograniczeń w dostępie do akt umorzonych spraw. O tym, kto będzie mógł się z nimi zapoznać, zdecyduje prokurator. Prawo zyskają więc wybrańcy, którym np. po drodze z władzą
Postępowania dotyczące m.in.: głosowania w sali kolumnowej, niewydrukowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, przekazywania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości gminie, która przyjęła uchwałę anty-LGBT... Co łączy te sprawy? Wszystkie one zostały umorzone przez prokuraturę. O tym, czy słusznie, media i organizacje pozarządowe mogą się przekonać, występując w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej o wgląd do akt. A w razie odmowy odwołać się do sądu. Tymczasem PiS zamierza (chodzi o projekt zmian w kodeksie karnym i kodeksie postępowania karnego) zlikwidować taką możliwość. Tłumaczy to potrzebą ochrony akt postępowania umorzonego np. z powodu niewykrycia sprawcy, które ewentualnie będzie można podjąć w przyszłości. To jednak nie przekonuje krytyków. W razie podejrzeń, że prokuratura ukręciła łeb jakiejś sprawie, wydając decyzję o umorzeniu, wgląd do akt będzie zależał od widzimisię prokuratora.
A jego decyzji nie będzie można zaskarżyć do sądu.– To oznacza wyłączenie kontroli społecznej nad prokuraturą i koniec ujawniania przez media nieprawidłowości – komentuje dr hab. Adam Bodnar, RPO. Zdaniem prok. Katarzyny Kwiatkowskiej ze Stowarzyszenia Lex Super Omnia pozwoli to prokuraturze na ujawnianie tylko wygodnych dla niej informacji „przyjaznym” dziennikarzom. – Reglamentacja dostępu do akt stanie się narzędziem sprawowania władzy – uważa. Z kolei mec. Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazuje na łamanie przepisów konstytucji o prawie człowieka do informacji o znaczeniu publicznym. ETPC uznał odmowę dostępu do informacji publicznej za naruszenie wolności słow
Propozycje zmian w kodeksie karnym złożono w Sejmie pod hasłem konieczności wdrożenia dyrektywy 2017/541 w sprawie zwalczania terroryzmu. Implementacje unijnego prawa nie wywołują specjalnych emocji. Jednak przy okazji w projekcie znalazły się też groźne propozycje zmian w kodeksie postępowania karnego dotyczące dostępu do akt zakończonego postępowania przygotowawczego.

Układ domknięty

Obecnie dostęp do akt postępowań prowadzonych przez prokuraturę reguluje art. 156 par. 5 k.p.k. Przysługuje on stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym. Prokurator w wyjątkowych przypadkach może też wydać zgodę na udostępnienie akt innym osobom, np. mediom. Oczywiście gdy „nie zachodzi potrzeba zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania lub ochrony ważnego interesu państwa”.
A co z postępowaniami zakończonymi na etapie prokuratury, np. umorzeniem? Zasady dostępu do tego typu materiałów nie są uregulowane w kodeksie. Dlatego można o nie wystąpić w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2176, dalej u.d.i.p.). Na odmowę przysługuje skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który może zobowiązać prokuraturę do udostępnienia informacji. Tymczasem PiS proponuje wprowadzenie art. 156 par. 5b k.p.k., zgodnie z którym udostępnianie akt zakończonego postępowania będzie uregulowane przepisami kodeksu postępowania karnego.
– Ogranicza się tym sposobem, po cichu, możliwość dostępu do akt postępowania dziennikarzom, naukowcom, organizacjom pozarządowym czy np. posłom. Wprowadzenie par. 5b znaczy, że wszystko będzie zależało od decyzji prokuratora – tłumaczy prof. Katarzyna Dudka z UMCS. – Co prawda w przypadku zakończonych postępowań odmowa ze względu na potrzebę zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania nie wchodzi w grę, ale nadal będzie można odmówić ze względu na ważny interes państwa. I jeśli media będą chciały sięgnąć do akt postępowania w jakiejś kontrowersyjnej sprawie, którą umorzono, to prokurator uzna, że „bliżej nieokreślony” ważny interes państwa przemawia za tym, by wydać decyzję odmowną – podkreśla prof. Dudka.
– Żeby domknąć ten układ, od odmowy dostępu do akt „innym osobom” nie będzie przysługiwał w zasadzie żaden środek odwoławczy – dodaje dr Wieńczysław Grzyb, adwokat.
Zdaniem prok. Katarzyny Kwiatkowskiej ze stowarzyszenia Lex Super Omnia to naruszenie art. 61 konstytucji, gwarantującego prawo do informacji o działalności organów publicznych.
– Dowolne selekcjonowanie informacji pozostaje w sprzeczności z pryncypiami państwa demokratycznego, stwarzając sposobność manipulowania opinią publiczną i czyniąc z reglamentacji dostępu do informacji narzędzie sprawowania władzy. Jestem przekonana, że w przypadku postępowań przygotowawczych zakończonych prawomocnymi decyzjami, budzącymi kontrowersje w opinii publicznej (np. sprawa dwóch wież), decyzje prokuratorów będą negatywne – nie ma wątpliwości prok. Kwiatkowska.

Groźny przepis

Umorzenia w kontrowersyjnych sprawach nie są nowością. Taki los spotkał np. postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę poprzez przyznanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości gminie, która przyjęła uchwały anty-LGBT. Wcześniej prokuratura w ten sposób zakończyła postępowanie dotyczące finansowania unijnymi pieniędzmi partyjnego konwentu Solidarnej Polski, który oficjalnie miał być konferencją o zmianach klimatycznych.
– To bardzo groźny przepis. Przypomnę tylko, że my jako fundacja w trybie u.d.i.p. uzyskaliśmy dostęp, oczywiście po odwołaniu się do sądu, do materiałów z postępowania dotyczącego nieopublikowania wyroku TK. To jest jeden z mechanizmów weryfikacji pracy prokuratury, dzięki któremu media, organizacje pozarządowe, mogą powiedzieć „sprawdzam”. Gdy to prokuratura będzie decydowała o udostępnieniu akt, mało który prokurator się zdecyduje na to, żeby ktoś z zewnątrz patrzył mu na ręce i na podstawie tego, co było w aktach sprawy, oceniał zasadność podjętej przez niego decyzji o umorzeniu postępowania – mówi mec. Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– A to w powiązaniu z wagą tych materiałów i ważkością społecznego nadzoru nad pracą prokuratury powoduje naruszenie przepisów konstytucji o prawie człowieka do informacji o znaczeniu publicznym – dodaje mec. Wolny. A jak przypomina, ETPC w 2016 r. w sprawie Węgierski Komitet Helsiński przeciwko Węgrom uznał odmowę dostępu do informacji publicznej za naruszenie wolności słowa.
Jak tłumaczy prok. Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej, celem zmian nie jest ograniczenie mediom dostępu do informacji publicznej. – Chodzi o to, by nie stosować dostępu do informacji publicznej w zły sposób. A bywały wypadki udostępniania całych akt prawomocnie zakończonych postępowań przygotowawczych. W tych dokumentach jest wiele wrażliwych danych o życiu prywatnym, stanie zdrowia, szczegółach intymnych – wyjaśnia prok. Szafrański, dodając, że drugim zagrożeniem jest ryzyko udostępniania informacji z akt przestępcom.
– Dochodzi do tego, że w oparciu o informację publiczną sam sprawca lub osoba działająca na jego zlecenie uzyskuje dostęp do akt, dzięki czemu wie, jakie wiadomości ma prokuratura, ale też co zeznawali świadkowie. A postępowanie umorzone np. z powodu niewykrycia sprawców może być na nowo podjęte – zaznacza prok. Szafrański.
– Pogląd, że prokuratorzy będą odmawiać i utajniać co do zasady takie akta, jest moim zdaniem nieuzasadniony. Sądzę, że w znakomitej większości będą przychylać się do wniosków dziennikarzy o wgląd do akt, o ile nie zagrozi to dobru ewentualnie podjętego w przyszłości postępowania. Poza tym w takich sprawach, które budzą zainteresowanie mediów, decyzja prokuratora o umorzeniu lub odmowie wszczęcia postępowania i tak podlega kontroli sądowej. A skoro tak, to dziennikarze mogą sięgnąć też do akt sądowych za zgodą prezesa sądu – przekonuje prokurator.
Zdaniem prok. Kwiatkowskiej uzasadnienie zmian jest kuriozalne. – Dotychczasowa praktyka pokazuje, że podczas rozpoznawania wniosku „innej osoby” złożonego w trybie u.d.i.p. akta te podlegały anonimizacji, a także analizie związanej z ewentualnym wyselekcjonowaniem materiałów wyłączonych z udostępnienia. Zatem przy rozpoznaniu wniosku prokurator zawsze rozważa, czy udostępniając dane z akt sprawy, nie zostaną naruszone przepisy innych ustaw chroniących tajemnice, prywatność osób fizycznych i interes stron postępowania – pointuje Kwiatkowska.
OPINIA
Wyłączenie kontroli społecznej
Dr hab. Adam Bodnar rzecznik praw obywatelskich
Istota proponowanego rozwiązania sprowadza się do wyłączenia kontroli społecznej nad działalnością prokuratury i ujawniania przez media nieprawidłowości. W ten sposób nie tylko uniemożliwia się ocenę zasadności postępowania prokuratury, ale nawet ustalenie takich faktów jak to, który prokurator prowadził sprawę, co się w niej działo, czy była przekazywana, czy były wydawane instrukcje od przełożonych, jakie były przyczyny ewentualnej przewlekłości.
Nie przekonuje mnie też uzasadnienie, w którym mowa o konieczności zabezpieczenia akt przed sprawcami, którzy nie zostali wykryci, a którzy dzięki dostępowi do akt mieliby poznać materiały ze śledztwa. Większość umorzeń postępowań przygotowawczych ważnych z punktu widzenia praw człowieka dotyczy albo nadużycia władzy, albo spraw dotyczących mowy nienawiści, gdzie takie zagrożenia nie występują. Przekażę do Sejmu moją krytykę tego rozwiązania.