Luksemburg nie wypowiedział się na temat braku udziału środowiska sędziowskiego w procesie nominacyjnym sędziów. Nie oznacza to jednak, że nic nie powinno się zmienić.
Związek między zadanymi przez polskie sądy pytaniami a sprawami, jakie przed nim zawisły, był zbyt luźny, aby Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej mógł udzielić na nie odpowiedzi. Taki wniosek płynie z lektury orzeczenia, które zapadło wczoraj w Luksemburgu. Tymczasem środowisko sędziowskie nie odpuszcza i domaga się od nowego obozu rządzącego wprowadzenia gruntownych zmian w procesie nominacyjnym.
– To absolutnie nie kończy walki o zmiany w zakresie procedury powoływania sędziów i udziału w niej środowiska sędziowskiego. Koniec byłby wtedy, gdyby TSUE powiedział, że to, o co pytałem, nie ma żadnego znaczenia dla oceny tego procesu pod kątem jego zgodności z prawem UE. A to przecież nie miało miejsca – komentuje Krystian Markiewicz, autor jednego z pytań prejudycjalnych do TSUE, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Inaczej wczorajszy wyrok TSUE odczytywany jest przez drugą stronę sporu dotyczącego powoływania neosędziów. Dla niektórych komentatorów to dowód, że trybunał w Luksemburgu od początku nie mógł wydawać orzeczeń ingerujących w ustrój sądownictwa oraz w funkcjonowanie konstytucyjnych organów polskich (tak np. na platformie X Maciej Nawacki, członek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa).
– Ci, którzy wyciągają takie wnioski, powinni odświeżyć sobie pamięć i sięgnąć do wcześniejszego orzecznictwa TSUE dotyczącego polskiego wymiaru sprawiedliwości. Niemal co miesiąc Luksemburg wydaje orzeczenie, które jest druzgocące w stosunku do wprowadzonych w tym zakresie w ciągu ostatnich ośmiu lat zmian. Na dowód wystarczy przywołać chociażby wyrok z 21 grudnia ub.r., w którym trybunał uznał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem niezawisłym i bezstronnym – ripostuje prof. Maciej Gutowski, adwokat.
Wątpliwości sądów
Pytania prejudycjalne wskazujące na ewentualne nieprawidłowości w procedurze powoływania sędziów sądów powszechnych do TSUE skierowały dwa sądy – Sąd Okręgowy w Katowicach oraz Sąd Okręgowy w Krakowie. Zdecydowały się na taki krok po tym, jak środowisko sędziowskie zostało pozbawione udziału w procesie nominacyjnym. Najpierw organy samorządu sędziowskiego same odmawiały opiniowania kandydatów. Było to spowodowane tym, że miały one wątpliwości co do tego, czy obecna KRS, do której sędziów wybiera Sejm, jest tym organem, o którym mowa w konstytucji. Tak też było podczas konkursu, w którym wzięła udział sędzia A.Z., której dotyczyły pytania prejudycjalne zadane przez SO w Katowicach.
Niejako w odpowiedzi na te działania organów samorządu sędziowskiego ustawodawca wprowadził nowelizacją z 2018 r. (Dz.U. z 2018 r. poz. 1443) do ustawy o KRS przepis, zgodnie z którym brak opinii kolegium sądu czy też oceny zgromadzenia ogólnego sędziów nie stanowią przeszkody w przygotowaniu przez KRS listy kandydatów na urząd sędziego. I w takim właśnie trybie została powołana sędzia A.T., której dotyczą pytania SO w Krakowie.
Oba sądy pytały również o to, czy da się pogodzić z prawem UE przepisy, które przewidywały, że sprawy badania zgodności z prawem powołania neosędziów należą do wyłącznej kompetencji IKNiSP SN. Jak twierdzą autorzy pytań do TSUE, izba ta nie jest sądem obsadzonym należycie, a jej skład jest sprzeczny zarówno z przepisami krajowymi, jak i unijnymi.
Zbyt luźny związek
TSUE uznał jednak wczoraj wnioski polskich sądów o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym za nieodpuszczalne. Jak przypominał, wydanie takiego orzeczenia musi być niezbędne, aby umożliwić sądowi krajowemu rozstrzygnięcie zawisłej przed nim sprawy.
A tak nie było. W przypadku katowickiego sądu pytanie zadał jeden z członków trzyosobowego składu orzekającego, czyli Krystian Markiewicz. Chciał wiedzieć, czy skład ten jest zgodny z prawem UE. A wątpliwości te powziął w związku z tym, że w składzie tym zasiadała również sędzia A.Z.
TSUE zauważył, że choć co prawda każdy sąd ma obowiązek badać, czy ze względu na swój skład stanowi on niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony na mocy ustawy, to jednak w tym konkretnym układzie sąd, który wystąpił z pytaniem prejudycjalnym, nie mógł samodzielnie takiej oceny dokonać.
– Nie o to jednak pytałem TSUE. Jako członek składu orzekającego nie miałem zamiaru wyłączać sędzi A.Z., bo takiej możliwości po prostu nie ma. Ja pytałem, co miałbym zrobić, gdyby TSUE rzeczywiście uznał, że ze względu na obecność sędzi A.Z. skład sądu jest niezgodny z prawem UE. Czy powinienem stosować w takim przypadku przepisy ustawy o SN, które nakazywały wysłanie wniosku o wyłączenie takiego sędziego do IKNiSP SN, która z mocy ustawy pozostawiała takie wnioski bez rozpoznania. Pytałem również, czy można by było zastosować w takiej sytuacji, na zasadzie analogi, instytucję wyłączenia sędziego z mocy ustawy – tłumaczy sędzia Markiewicz.
Z kolei w przypadku pytań SO w Krakowie chodziło o to, że orzeczenie, które zapadło w składzie, w którym zasiadała sędzia A.T., było orzeczeniem prawomocnym. Sąd pytający, w którego składzie zasiadał jednoosobowo sędzia Waldemar Żurek, podnosił, że postanowienie to rodzi niepewność prawną, gdyż mogłoby zostać w przyszłości podważone właśnie ze względu na to, że zapadło w składzie z neosędzią. „Niemniej sąd ten nie wskazuje żadnego przepisu polskiego prawa procesowego, który przyznawałby mu kompetencję do przeprowadzenia – tym bardziej w składzie jednego sędziego – badania zgodności, między innymi w świetle prawa Unii, prawomocnego postanowienia wydanego w przedmiocie takiego wniosku przez sąd w składzie trzech sędziów” – zwrócił jednak uwagę TSUE.
Takim obrotem sprawy nie jest zdzwiony prof. Gutowski. Jego zdaniem TSUE powiedział tak dużo na temat problemów ustrojowych w polskim wymiarze sprawiedliwości, że być może już wystarczy i nie chce dodawać niczego więcej.
– TSUE nie rozwiąże wszystkich naszych problemów. On możne nam dać pewne wskazówki i je dał. Tak było w przypadku Izby Dyscyplinarnej SN, IKNiSP SN czy procedury powoływania sędziów przy udziale obecnej KRS. Trybunał nie może jednak precyzyjnie narzucić nam sposobu rozwiązania naszego kryzysu, lecz jedynie ukształtować standardy, które musimy osiągnąć. A obecnie jesteśmy od nich oddaleni o lata świetle – kwituje prof. Gutowski.©℗
orzecznictwo
Podstawa prawna
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 8 stycznia 2024 r. w sprawach połączonych C-181/21 i C-269/21