SN uznał, że w razie uznania, że postanowienie umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego odnoszące się do sposobu określania kursu waluty obcej stanowi niedozwolone postanowienie umowne i nie wiąże konsumenta, w obowiązującym stanie prawnym nie można przyjąć, że miejsce tego postanowienia zajmuje inny sposób określenia kursu waluty obcej wynikający z przepisów prawa lub zwyczajów.

Po drugie w razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego lub denominowanego umowa nie wiąże także w pozostałym zakresie.

Po trzecie jeżeli w wykonaniu umowy kredytu, która nie wiąże z powodu niedozwolonego charakteru jej postanowień, bank wypłacił kredytobiorcy całość lub część kwoty kredytu, a kredytobiorca dokonywał spłaty rat, powstają samodzielne roszczenia o zwrot nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron.

Po czwarte jeżeli umowa kredytu nie wiąże z powodu niedozwolonego charakteru jej postanowień, bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się, co do zasady od dnia następującego po dniu, w którym kredytobiorca zakwestionował względem banku związanie postanowieniami umowy.

Jeżeli umowa kredytu nie wiąże z powodu niedozwolonego charakteru jej postanowień, nie ma podstawy prawnej do żądania przez którąkolwiek ze stron odsetek lub innego wynagrodzenia z tytułu korzystania z jej środków pieniężnych w okresie od spełnienia nienależnego świadczenia do chwili popadnięcia w opóźnienie co do zwrotu tego świadczenia.

Uchwała zapadła przy sześciu zdaniach odrębnych.

- Miałem duże wątpliwości co do kierunku rozstrzygnięcia, zwłaszcza w kwestii możliwości stosowania tzw. „odfrankowienia” kredytów indeksowanych. Patrząc na liczbę zdań odrębnych nie były one bezpodstawne. Na szczęście SN wydał uchwałę zgodną z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, dzięki czemu zapobiegnie powstawaniu rozbieżności w orzecznictwie. Teraz bankom naprawdę będzie ciężko argumentować, że pomimo istnienia abuzywnych zapisów umowa pozostaje w mocy, choć nie mam wątpliwości, że przynajmniej niektóre z nich, będą takie karkołomne próby podejmowały – mówi mec. Mikołaj Rusiński. – Wcześniej uważałem, że najlepiej byłoby gdyby SN odmówił podjęcia uchwały, obawiając się, że w pewnym zakresie pójdzie w poprzek dominującego orzecznictwa wypracowanego przez TSUE i sądy powszechne, co spowodowałoby chaos. Teraz natomiast patrząc na jej treść można powiedzieć, że SN stanął na wysokości zadania i wydał uchwałę, która jest odpowiedzialna. Sąd Najwyższy usystematyzował dorobek TSUE, dodając od siebie wyjaśnienie kwestii związanych z biegiem przedawnienia roszczeń, stawiając tym samym kropkę nad „i” – dodaje adwokat, który w sporach frankowych reprezentuje konsumentów.

- Zaskoczenia nie ma. Na szczęście SN nie wyszedł poza dominującą linię orzeczniczą utartą na podstawie judykatów TSUE. Oczywiście są jeszcze pojedynczy sędziowie w skali kraju, które mają odmienne poglądy od tych, które przedstawił SN, natomiast było to najbardziej prawdopodobne z orzeczeń – ocenia mec. Andrzej Grzywna, radca prawny z kancelarii Andrzej Grzywna i Wspólnicy.

Jednak ważne jest nie tylko co powiedział SN, ale też jak. A choć uchwała będącą odpowiedzią na pięć sześć zagadnień prawnych sformułowanych przez I prezes SN Małgorzatę Manowską, formalnie została wydana przez całą Izbę Cywilną SN, w praktyce od jej wydania wyłączyli się wszyscy tzw. starzy sędziowie. W rezultacie wydał ją skład w całości złożony z tzw. neosędziów.

- Pytanie jaki będzie obiór uchwały wydanej w takim składzie. Być może orzeczenie będzie z tego powodu kwestionowane, zwłaszcza, że cały czas są wątpliwości co do statusu sędziów wybranych przez KRS po 2018 roku – zwraca uwagę mec. Robert Wechman, radca prawny z kancelarii prawnej Lawspective Litwiński Valirakis, reprezentujący banki. – Warto zwrócić uwagę, że wszystkie te rozstrzygnięcia SN opierają się na założeniu, że umowa zawiera niedozwolone klauzule. Jednak SN nie przesądził w jakich przypadkach te klauzule mogą być uznane za niedozwolone, co oznacza, że cały czas istnieje konieczność określenia czy w danej indywidualnej sprawie do naruszenia interesów konsumenta w sposób rażący doszło czy też nie – dodaje prawnik.

Na ten sam aspekt zwraca uwagę dr Tadeusz Białek, prezes Związku Banku Polskich. – Na wstępie trzeba zaznaczyć wątpliwości co do tego, czy w ogóle mamy do czynienia z uchwałą. Zgodnie z oświadczeniem 9 sędziów Izby Cywilnej SN powołanych przed 2017 r., podjęta została w niekonstytucyjnym składzie i nie realizuje swojej podstawowej funkcji ustrojowej, zmierzającej do ujednolicenia orzecznictwa sądów. Był wniosek Prokuratora Generalnego o wyłączenie tych sędziów, ale nie został on uwzględniony Istnieją zatem poważne wątpliwości co do prawidłowości składu orzekającego – komentuje prezes ZBP.

Jednak zdaniem mec. Andrzeja Grzywny ewentualne podważanie mocy uchwały ze względu na jej skład raczej nie okażą się skuteczne. – Większość tez uchwały i tak stanowi powielenie dotychczasowych stanowisk zajmowanych czy to przez TSUE czy też sam SN w swoich poprzednich orzeczeniach – zaznacza prawnik.

Jeśli chodzi o sposób wzajemnych rozliczeń, które następują po upadku umowy na skutek usunięcia z niej niedających się zastąpić niedozwolonych klauzule przeliczeniowych, SN potwierdził swoje własne wcześniejsze orzecznictwo uznając, że należy to robić zgodnie z tzw. teorią dwóch kondykcji. W takiej sytuacji po upadku umowy uznaje się, że obydwie strony były bezpodstawnie wzbogacone i każdej przysługuje odrębne roszczenie (bankowi o zwrot wypłaconego kredytu, a konsumentowi o zwrot spłaconych rat).

Pewne wątpliwości wciąż budziła jednak kwestia początku biegu przedawnienia tych roszczeń. SN uznał, że termin ten biegnie od dnia następnego po dniu, w którym konsument zakwestionował umowę. – Pytanie czy chodzi o jakiekolwiek zastrzeżenie co do umowy, czy jednak trochę bardziej precyzyjne wskazanie niedozwolonych postanowień umownych. Nie sposób sobie wyobrazić sytuacje, w których np. pięć lat temu konsument stwierdził, że w jego umowie jest coś nie tak i na tej podstawie po latach wywodził, że roszczenie banku jest już przedawnione. Myślę, że nie taka była intencja SN i chodzi o bardziej precyzyjne sformułowanie zarzutów, dlatego trzeba poczekać na uzasadnienie pisemne – wskazuje mec. Wechman.

SN przesądził również, że niemożliwe jest żądanie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy.

– Obowiązek świadczenia odsetek wiąże się z korzystaniem z pieniądza innej osoby. Tymczasem w prawie polskim brak generalnej zasady, zgodnie z którą każdy przypadek korzystania z cudzego kapitału rodziły obowiązek zapłaty odsetek. Przeczy temu art. 359 kodeksu cywilnego. Na podstawie tego przepisu odsetki od sumy pieniężnej należą się tylko wtedy gdy wynika to z czynności prawnej, ustawy, orzeczenia sądu lub decyzji innego organu. Obejściem tego przepisu byłoby przyznanie stronie stosunku prawnego roszczenia o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, które nie zostałoby nazwane odsetkami, ale w rzeczywistości pełniłoby tę funkcję – tłumaczyła Joanna Misztal-Konecka, sędzia sprawozdawca.

Jednak jak zwraca uwagę mec. Wechmam, przesądzenie że bankom nie przysługuje żadne dodatkowe wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, nie musi oznaczać, że nie mogą się one domagać zwrotu kapitału w urealnionej wysokości – Między innymi instytucja waloryzacji, co do której nie wypowiedział się Sąd Najwyższy, nie na celu przyznawania jakiegokolwiek wynagrodzenia, tylko zmierza do urealnienia świadczenia do wysokości rynkowej, która na przestrzeni lat zmieniła się np. na skutek inflacji – zaznacza prawnik.

Z drugiej strony, jak zwraca uwagę prezes ZBP, SN przesądził, że wynagrodzenie za korzystanie z kapitału nie przysługuje żadnej ze stron. – A więc także konsumentowi. W orzeczenie TSUE z czerwca ub. roku wynikało, że o ile takie wynagrodzenie nie przysługuje przedsiębiorcy, to w przypadku konsumenta, jeśli prawo krajowe się temu nie sprzeciwia, nie było to wykluczone. SN przesądził, że wynagrodzenie nie przysługuje obu stronom umowy – zauważa dr Białek.

Związek Banków Polskich stoi konsekwentnie na stanowisku, że najlepszym i najszybszym rozwiązaniem problemu kredytów frankowych jest zawieranie ugód.