Pomiędzy stronami już w 2009 roku doszło do zawarcia ustnej umowy sprzedaży kota perskiego za blisko 1,5 tys. zł. Niestety zwierzę, które miało brać udział w wystawach i przynosić właścicielowi korzyści majątkowe okazało się chore. Leczenie wady zgryzu kosztowało około 2 tys. zł.
By „zatrzeć złe wrażenie” strony w 2014 roku zawarły kolejną umowę, której przedmiotem był kot tej samej rasy wraz z książeczką zdrowia oraz rodowodem. Biorąc pod uwagę koszty leczenia poprzedniego zwierzęcia, sprzedająca obniżyła jego cenę do 200 zł. Przy odbiorze kupujący nie dostał dokumentów, gdyż nie były jeszcze wyrobione. Pozwana miała dostarczyć rodowód i książeczkę szczepień w późniejszym terminie. Niestety, tym razem również okazało się, że kot jest chory. Nowy właściciel po paru miesiącach stwierdził u kota „wady fizyczne polegające na złym stanie zdrowia oraz braku dokumentów potwierdzających jego pochodzenie”.
Wada zgryzu ujawniła się po prawie dwóch miesiącach od zakupu. Gdy powód poinformował kobietę o chęci udania się do weterynarza, w celu weryfikacji stanu zdrowia pupila, ta zaproponowała mu kolejnego kota, tym razem za darmo. Zapewniła, że mężczyzna będzie mógł z nim zrobić co zechce. Nie wyraziła jednak chęci partycypowania w kosztach leczenia, ani żadnej innej rekompensaty.
Po otrzymaniu diagnozy mężczyzna samodzielnie podjął decyzję o dalszym leczeniu. Nie konsultował jej z pozwaną. Niezbędna była operacja usunięcia wrastającego kła. Jej koszt w wysokości 655 zł w całości pokrył właściciel. Mężczyzna wielokrotnie występował do sprzedającej o zwrot wydanych pieniędzy. Doprowadzony do ostateczności pismem datowanym na koniec 2014 roku odstąpił od umowy sprzedaży kota wskazując na wady fizyczne przedmiotu umowy. Zażądał jednocześnie zwrotu ponad 1,5 tys. zł na którą składały się koszty: leczenia, szczepień, wyżywienia, w tym kwota 200,00 zł tytułem zapłaconej ceny persa.
Mężczyzna argumentował, że kot „miał służyć powodowi w celach wystawowych, na których miał zdobywać nagrody oraz w celach reprodukcyjnych, którego podstawową cechą jest posiadanie rodowodu i aktualnych szczepień, taki kot nie może też być chory - choroby uzębienia kota dyskwalifikują go z wystaw”. Zarzucał kobiecie, że „wiedziała o wadach kota, tj. celowo wprowadziła go w błąd co do rodowodu kota oraz zdawała sobie sprawę ze stanu zdrowia zwierzęcia, ponieważ zajmując się hodowlą kotów miała dostateczne rozeznanie w stopniu ich rozwoju i ich indywidualnych dla danej rasy cechach – w tym przypadku pełne prawidłowe wykształcenie zgryzu”.
Z uwagi na brak odpowiedzi od strony pozwanej Sąd Rejonowy wydał wyrok zaoczny, który uwzględniał żądania powoda. Mężczyzna miał otrzymać żądana kwotę wraz z odsetkami. Od tego wyroku pozwana złożyła sprzeciw żądając uchylenia wyroku zaocznego i oddalenia powództwa. Twierdziła, że „w rozliczeniu za wadę pierwszego kota” przekazała powodowi nieodpłatnie drugiego persa wraz z rodowodem i wymaganymi szczepieniem. Ten zrzekł się wszelkich roszczeń. Skoro kot w chwili wydania był zdrowy kobieta nie rozumiała dlaczego ma odpowiadać za późniejsze wady. Nie wykluczyła, że choroba może być genetyczna.
Sąd analizując sprawę zauważył, że przedstawiony stan faktyczny pozwala powodowi na wystąpienie z roszczeniem opartym o artykuł 566 Kodeksu cywilnego. W rozstrzygnięciu zwrócono uwagę, że „od dnia wejścia w życie ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2013 poz. 856 ze zm.) zwierzę, nie jest rzeczą w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego, jednakże ustawa nakazuje stosowanie w sprawach w niej nieuregulowanych odpowiednie stosowanie do zwierząt przepisów o rzeczach”. Z uwagi na powyższe zwierzę może być przedmiotem umowy sprzedaży do jakiej doszło pomiędzy stronami. Stosownie do treści artykułu 535 Kodeksu cywilnego strony umowy wywiązały się ze swoich obowiązków. Sprzedający wydał kota, kupujący zapłacił określoną cenę.
Ponieważ obie strony były osobami fizycznymi artykuł 566 kc ma zastosowanie. Jednakże wykorzystując ten przepis kupujący musi wykazać, że „rzecz miała wady, że kupujący poniósł szkodę (w tym określenie jej wysokości) oraz że istnieje normalny związek przyczynowy między wadą a szkodą”. Kupujący wskazał, że domaga się naprawienia szkody polegającej na poniesieniu kosztów utrzymania przy życiu przedmiotu umowy oraz wyszczególnił, że na dochodzoną kwotę składają się: koszty leczenia kota i roczny koszt utrzymania. Przedstawił również, że zwierzę ma wady – nieprawidłowy zgryz. Nie wykazał jednak, że pomiędzy wadą, a szkodą istnieje normalny związek przyczynowy.
Kupujący wskazał również, że kupiony kot miał wady, polegające na wadzie zgryzu - wrastaniu kła w kierunku nosa.
„Powód z własnej woli, nie uzyskując zgody pozwanej leczył kota i poniesione przez niego koszty nie są następstwem wady kota, lecz jego własnych, nieskrępowanych niczym działań związanych z ryzykiem leczenia zwierzęcia (…)Gdyby nie fakt podjęcia decyzji o leczeniu kota pozwany nie poniósłby kosztów z leczeniem związanych. Tym samym nakłady poniesione przez powoda na wyleczenie kota nie mogą zostać przez Sąd potraktowane jak element szkody poniesionej wskutek istnienia wady, czy też wynikające ze związku między wadą, a szkodą” – argumentował sąd.
Ponadto, pełnomocnik powoda co prawda akcentował, że „przez wadę – chore uzębienie kota, kupujący został pozbawiony zysku”, ale nie zmodyfikował treści powództwa i nie wykazał wysokości utraconych korzyści, podtrzymując dotychczasowy kształt pozwu. Tym samym sąd nie miał podstaw, by odnieść się do ewentualnych „utraconych korzyści w postaci niemożności uczestnictwa w pokazach, wystawach, co wiązać się może z brakiem uzyskania nagród, bądź też niemożności reprodukcji co wiązać się może z brakiem otrzymania określonej wysokości świadczeń, zazwyczaj pieniężnych”.
Z uwagi na powyższe sąd oddalił powództwo.
Wyrok Sądu Rejonowego w Ciechanowie, sygn. akt I C 586/15