Błąd adwokata
W jednej ze spraw toczących się przed sądem administracyjnym pełnomocnik reprezentujący stronę z urzędu odwołał się od postanowienia w przedmiocie kosztów zastępstwa prawnego. Pismo to nazwał zażaleniem.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego trafiła sprawa, zażalenie odrzucił. Jak bowiem wskazał, zaskarżone postanowienie wydane zostało przez referendarza w trybie art. 258 par. 2 pkt 8 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 935 ze zm.; dalej: p.p.s.a.). Przepis ten stanowi, że do czynności w zakresie przyznania prawa pomocy, które wykonuje referendarz sądowy, należy „wydawanie na posiedzeniu niejawnym postanowień o przyznaniu wynagrodzenia adwokatowi, radcy prawnemu, doradcy podatkowemu lub rzecznikowi patentowemu za zastępstwo prawne wykonane na zasadzie prawa pomocy oraz o zwrocie niezbędnych udokumentowanych wydatków”. A skoro tak, podkreślił WSA, od zaskarżonego postanowienia przysługiwał sprzeciw. Złożony więc przez pełnomocnika z urzędu środek odwoławczy (zażalenie) był niedopuszczalny, a więc podlegał odrzuceniu. Zdaniem sądu I instancji decydujące znaczenie miał tutaj fakt, że pismo zostało złożone przez profesjonalnego pełnomocnika. „Adwokat obowiązany jest do znajomości obowiązujących przepisów i procedur i zasadnym jest wymaganie od niego większej staranności aniżeli od strony niebędącej profesjonalnym pełnomocnikiem, nieposiadającej wiedzy prawniczej. Dlatego też nie można było potraktować złożonego środka zaskarżenia jako sprzeciwu” – przytacza stanowisko WSA w niedawno opublikowanym uzasadnieniu postanowienia Naczelny Sąd Administracyjny.
Na to rozstrzygnięcie zażalenie wniósł pełnomocnik z urzędu. Jak podkreślał, nazwanie środka odwoławczego „zażaleniem” zamiast „sprzeciwem” nie jest i nie może być przyczyną niedopuszczalności środka zaskarżenia, tym bardziej w sytuacji, gdy z okoliczności sprawy jednoznacznie wynika, o jaki środek zaskarżenia chodzi.
Nadmierny formalizm prawny
NSA przyznał skarżącemu rację. Jego zdaniem bowiem stanowisko sądu I instancji, zgodnie z którym „wyłącznie błędne zatytułowanie wniesionego środka odwoławczego (sprzeciwu) stanowi podstawę jego kwalifikacji jako zażalenia, a tym samym odrzucenia, stanowi nadmierny formalizm”. Sąd odwoławczy podkreślił, że nie nazwa środka odwoławczego, lecz jego treść rozstrzyga o jego dopuszczalności i zasadności. „Mając powyższe na względzie, uznać należy, że samo błędne oznaczenie tytułu pisma jako «zażalenie» zamiast «sprzeciw» nie przesądza automatycznie o jego wadliwości” – skonkludował NSA.
NSA odniósł się również do podnoszonej przez WSA okoliczności, że błąd popełnił profesjonalny pełnomocnik. Przyznał, że w odniesieniu do profesjonalnych pełnomocników (adwokatów, radców prawnych, doradców podatkowych) należy oczekiwać większej staranności w podejmowaniu przez nich czynności procesowych. „Nie sposób w związku z tym oceniać stopnia zaniedbań profesjonalisty na równi z takimi samymi zaniedbaniami, które poczyniłaby osoba samodzielnie dochodząca swoich interesów w postępowaniu przed sądem administracyjnym” – podkreślił NSA. Jednocześnie jednak uznał, że omyłka polegająca jedynie na błędnym wskazaniu tytułu w złożonym piśmie nie jest znaczącym zaniedbaniem. Środek odwoławczy został bowiem prawidłowo skierowany do WSA w Warszawie, zawiera poprawnie sformułowane wnioski oraz uzasadnienie. Tym samym spełnia więc w tym zakresie określone w p.p.s.a. wymogi sprzeciwu.
Orzecznictwo
Postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 16 września 2025 r., sygn. akt III OZ 438/25