Do prezydenta Karola Nawrockiego oraz do premiera Donalda Tuska trafił wniosek o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie prowadzenia egzekucji z płacy minimalnej. Propozycja dotyczy zmiany art. 87¹ par. 1 pkt 1 Kodeksu pracy. Przewiduje ona, że wolno prowadzić egzekucję z płacy minimalnej, jednak podlegająca potrąceniu kwota nie może przekroczyć 20 proc. wynagrodzenia. Podobne rozwiązanie obowiązuje w przypadku roszczeń alimentacyjnych.
Wyjęci spod egzekucji
Dziś nie wolno prowadzić egzekucji z płacy minimalnej. - Przepisy faworyzują dłużników kosztem wierzycieli. Co gorsza, prawo pozwala na unikanie spłaty zobowiązań i prowadzi do niepokojącej sytuacji, w której dłużnicy „uciekają” w wynagrodzenie minimalne, zdając sobie sprawę z posiadania swoistego immunitetu egzekucyjnego – twierdzi Katarzyna Gajda, adwokatka, wspólniczka w kancelarii Targosz Gajda Adwokaci oraz autorka wniosku do prezydenta i premiera w sprawie podjęcia inicjatywy legislacyjnej.
Według niej zasada równości zakazuje różnicowania podmiotów, zarówno poprzez ich faworyzowanie, jak i dyskryminowanie.
– Prezydent, jako naczelny organ państwowy, posiada prerogatywę ustawodawczą, a tym samym ma prawo inicjowania zmian legislacyjnych dotyczących regulacji, które w jego ocenie naruszają kluczowe zasady państwa prawa. Nie inaczej jest w przypadku egzekucji – skoro mamy do czynienia z ewidentnym naruszeniem zasady równości, wysoce prawdopodobne jest, że umożliwienie jej przestrzegania będzie również w kręgu zainteresowania prezydenta – podkreśla mec. Gajda.
Liczy ona, że również rząd zdecyduje się na podjęcie kroków prawnych w tym zakresie.
Ministerstwo rodziny nie planuje zmian
Prawniczka wystąpiła do Rzecznika Praw Obywatelskich, by przyjrzał się problemowi egzekucji z płacy minimalnej. Wcześniej też z petycją w tej sprawie zwróciła się do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Ministerstwo Sprawiedliwości w odpowiedzi na petycję przyznało, że coraz częściej otrzymuje sygnały z postulatem zmiany przepisów tak, by możliwa była egzekucja długów (innych niż alimenty) z pensji minimalnej. Miałoby się to odbywać na podobnych zasadach jak w przypadku emerytur i rent – tam komornik może zająć do 25 proc. minimalnego wynagrodzenia.
Resort zauważa, że problem potwierdzają sygnały płynące zarówno z Krajowej Rady Komorniczej, jak i od wierzycieli. Wskazują oni na systematyczny spadek skuteczności egzekucji z wynagrodzenia za pracę oraz innych stałych dochodów.
Zdaniem ministerstwa, zmiany w przepisach mogłyby pomóc ograniczyć nadmierne zadłużanie się dłużników. Gdyby możliwe było prowadzenie egzekucji także z części płacy minimalnej, osoby objęte postępowaniem komorniczym miałyby szansę szybciej spłacać swoje zobowiązania i uniknąć spirali zadłużenia.
Co więcej – podkreśla resort – zmiana zasad zajmowania wynagrodzenia mogłaby pozytywnie wpłynąć również na rynek pracy. Pracownicy nie mieliby już powodów, by ukrywać rzeczywiste dochody. Dziś zdarza się, że wykazują wyłącznie płacę minimalną, by uniknąć egzekucji. Skorzystałby na tym również system alimentacyjny – komornicy mogliby ściągać pieniądze z realnych, a nie zaniżonych dochodów.
Więcej środków trafiłoby też do ZUS i urzędów skarbowych. Dodatkowo, zdaniem resortu, zmiana ta mogłaby pośrednio wpłynąć na obniżenie prowizji i opłat w bankach. Obecnie instytucje finansowe podnoszą koszty dla uczciwych klientów, by zrekompensować ryzyko braku możliwości ściągania długów od osób zarabiających płacę minimalną.
Natomiast resort rodziny, w którego kompetencji leży proponowanie ewentualnych zmian w zakresie omawianych przepisów, jednoznacznie stwierdził w odpowiedzi na petycję, że na ten moment nie zamierza ich wprowadzać.
Coraz więcej osób z minimalnym wynagrodzeniem
Robert Damski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Lipnie, uważa, że nie jest przypadkiem, iż tak dużo mówi się dziś o płacy minimalnej. Lawinowo rośnie bowiem liczba osób, które właśnie najniższą krajową zarabiają.
– Jak wskazują dane GUS, pod koniec 2023 roku wynagrodzenie na tym poziomie uzyskiwało półtora miliona pracowników. Dziś ta liczba jest ponad dwa razy większa. To wzrost, jakiego nigdy wcześniej nie odnotowano. W rezultacie, przynajmniej teoretycznie, ponad trzy miliony dorosłych Polaków może nie spłacać pożyczek, nie regulować czynszu, nie płacić mandatów czy kar za jazdę na gapę i nie ponosić z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Dlaczego? Bo wyegzekwowanie od nich jakiejkolwiek kary finansowej jest niemal niemożliwe – podkreśla Robert Damski.