Wszystko wskazuje na to, że rynek nie będzie zbytnio tęsknił za Stevem Ballmerem, który w piątek poinformował o rezygnacji z funkcji CEO Microsoftu. Zaledwie w ciągu kilku godzin od ogłoszenia tej decyzji, akcje giganta z Redmond wzrosły o ponad 7%.

Z Microsoftem Steve Ballmer związany jest od 1980, kiedy założyciel firmy Bill Gates zaproponował mu współpracę przy swoich nowych projektach. Przez kolejne 20 lat, Ballmer wspinał się po szczeblach kariery, a w 2000 roku Gates przekazał mu stery w firmie. Pod rządami Ballmera Microsoft miał swoje lepsze i gorsze momenty. Niewątpliwym sukcesem okazały się systemy operacyjne Windows XP oraz Windows 7. Z drugiej strony nie można zapomnieć o takich „kwiatkach”, jak Windows Vista, Windows Mobile, czy też multimedialny odtwarzacz Zune. W ciągu trzynastu lat Ballmerowi udało się podwoić przychody i potroić zyski Microsoftu, ale w tym samym czasie akcje giganta z Redmond spadły o jedną trzecią.

W piątek Ballmer ogłosił, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy uda się na zasłużoną emeryturę. Zrobi to dokładnie w momencie, gdy gigant z Redmond dokona wyboru jego następcy. Rynek zareagował na decyzję Ballmera nadspodziewanie dobrze. W ciągu kilku godzin akcję Microsoftu wzrosły o 7,29%. Okazuje się jednak, że największym beneficjentem odejścia Ballmera z firmy będzie on sam. Już wkrótce będzie mógł sprzedać pakiet akcji Microsoftu o wartości 1 mld dolarów.

Nie wiadomo jeszcze kto zastąpi Ballmera na stanowisku CEO firmy. Microsoft już specjalny zespół rekrutacyjny, w obradach którego udział weźmie sam Bill Gates. Nieoficjalnie mówi się, że największe szansę na przejęcie sterów w firmie mają Tony Bates (prezes oddziału Skype’a) oraz Satya Nadella (wiceprezes Microsoftu). Nie jest jednak wykluczone, że nowym CEO będzie ktoś spoza otoczenia giganta z Redmond. Ponoć spore szanse na angaż ma prezes Netflixa Reed Hastings.