Ostatni będą pierwszymi
„The Last of Us” miała być dla Naughty Dog swego rodzaju odskocznią od przygód zawadiackiego Nathana Drake’a, bohatera serii „Uncharted”. Chyba nikt nie spodziewał się jednak, że owa odskocznia oznaczać będzie zagłębienie się w tak mroczną stylistykę. Na nieznanym dla siebie gruncie twórcy poradzili sobie jednak wyśmienicie, a gra łączy w sobie wszystkie elementy idealnego survival-horroru.
Jest więc pogrążony w chaosie świat. Jest ludzkość zdziesiątkowana w wyniku pandemii tajemniczego grzyba. Są trzy wielkie siły: Wojsko, które w despotyczny sposób rządzi odgrodzonymi od zewnętrznego świata strefami kwarantanny. „Świetliki” – paramilitarna grupa, która zbuntowała się przeciwko militarnym rządom i co jakiś czas ściera się z rządzącymi. Zarażeni - których umysły i ciała zostały zdeformowane w wyniku pandemii.
Wreszcie, jest dwójka bohaterów, których z pozoru nie łączy zupełnie nic. Joel, cyniczny przemytnik, doskonale pamięta czasy sprzed wybuchu pandemii. Nie pozostało w nim jednak nic z człowieka, który niegdyś potrafił cieszyć się życiem. Ellie urodziła się już po upadku ludzkości i otaczający ją świat jest jednym, który zna. Twórcy gry są bezlitośni dla swoich bohaterów i rzucają ich w do świata, w którym nie mają prawa przetrwać. Szybko okazuje się jednak, że Joel i Ellie są po prostu zbyt uparci, aby umrzeć.
Gra warta świeczki
„The Last Of Us” zachwyca nie tylko samą fabułą i hipnotyzującą relacją pomiędzy głównymi bohaterami, ale również wybitną – jak na konsole obecnej generacji – oprawą wizualną. Wprost nie można powstrzymać się od dokładnego zbadania każdej lokacji, czy też podziwiania niezwykłej staranności z jaką twórcy gry odwzorowali zniszczony w wyniku pandemii świat. W „The Last of Us” znaczenie ma każdy szczegół i detal. To właśnie one decydują o niesamowitym klimacie tej gry. Całość dopełnia minimalistyczna, ale niezwykle sugestywna ścieżka dźwiękowa autorstwa Gustavo Santaolalli, laureata dwóch Oscarów.
„The Last Of Us” nie jest typowym TPS-em. Nie jest również schematyczną skradanką. Naughty Dog wyciągnęło z tych gatunków prawdziwą esencję i stworzyło grę, która bez reszty wciąga nas w wir rozgrywki. Nie ma tu „prowadzenia za rączkę”. Nie ma złotego środka, który pozwala na szybkie i bezproblemowe zakończenie gry. W pozbawionym nadziei postapokaliptycznym świecie jesteśmy zdani tylko na siebie. Sytuacja, w której pozbawieni amunicji i środków leczniczych, stajemy naprzeciw grupy zarażonych „Klikaczy” jest tu na porządku dziennym. Każdy niewłaściwy krok, każda zła decyzja, kończą się dla nas tylko w jeden możliwy sposób.
„The Last of Us” jest świetnym przykładem na to, że w świecie utartych schematów, sprawdzonych rozwiązań i fabularnych klisz, wciąż można stworzyć grę, która przenosi elektroniczną rozrywkę na zupełnie inny poziom.
The Last of Us | Recenzja: Daniel Maikowski | Ocena: 6 /6