Sztuczna inteligencja jest realnym zagrożeniem tylko dla złych pisarzy, oszukujących studentów, leniwych profesorów i pseudodziennikarzy kopiujących komunikaty agencji PR. W najbliższym czasie nie zastąpi ludzi w zarządzaniu, analizowaniu i kierowaniu działaniami społeczno-gospodarczymi w różnych sektorach biznesu – powtarza dr Yann LeCun, laureat Nagrody Turinga, wiceprezes Meta odpowiedzialny za AI. Zgadzasz się z nim?
Jestem pewna, że sztuczna inteligencja będzie miała ogromny wpływ na miejsca pracy i równie wielki wpływ na sposób, w jaki pracujemy. Zgadzam się jednak, że przed ludźmi wciąż stoją ogromne możliwości i że dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji możemy się stać lepszymi istotami ludzkimi. Jestem również gorącą zwolenniczką poglądu, że wykorzystując sztuczną inteligencję możemy projektować nie tylko to, jak będzie wyglądać nasza praca w przyszłości, ale i to, jakie nowe rodzaje pracy będziemy mogli wykonywać. Naiwnością byłoby zakładać, że AI nie będzie miała dużego wpływu na ludzką pracę, a jednocześnie, jak widać, wierzę, że może to być wpływ pozytywny.
Pytam o to, ponieważ w sektorze IT, także w Polsce, narasta niepokój o przyszłość miejsc pracy. Kiedy rozmawialiśmy ponad rok temu, dużo mówiło się na temat zwolnień pracowników – właśnie z powodu ekspansji AI. W tym samym czasie jednak zespół Cisco w Polsce urósł i jesteście już trzecim największym pracodawcą IT w Krakowie. Co więcej, z opublikowanego kilka dni temu „Kraków IT Market Report” wynika, że cały sektor w Polsce, zwłaszcza w Krakowie, wciąż się rozwija, a jego perspektywy są dobre. Jak wyjaśnić sprzeczność między obawami rzeszy pracowników i ich alarmistycznymi głosami w serwisach społecznościowych a obserwowanym trendem?
Każda wielka zmiana w biznesie budziła, budzi i zawsze będzie budzić niepokój. Powód jest oczywisty: chodzi o źródło utrzymania, które dotąd wydawało się stałe i pewne, o poukładane życie zawodowe i osobiste wielu ludzi. Jednocześnie przez lata nauczyłam się, że owe wielkie zmiany wpływają na pracowników w bardzo różny sposób i może to być wpływ zarówno negatywny, jak i pozytywny. To zależy od umiejętności oswajania nowego - w naszym sektorze jest to zdolność do twórczego i efektywnego wykorzystywania technologii. Obserwujemy w Cisco dość prostą zależność: im bardziej pracownicy nabywają kompetencji takiego właśnie używania technologii, na czele z AI, w swojej pracy i życiu codziennym, tym bardziej się tą technologią bawią. Towarzyszy temu wręcz skokowy spadek poziom stresu i strachu o przyszłość.
Czy możemy już mówić o nowym trendzie?
Faktem jest, że coraz więcej osób korzysta z AI i oswaja ją – jesteśmy tu dosłownie u progu wielkiej zmiany. Rolą pracodawcy jest dbanie o to, by jego ludzie nie tylko byli na zmianę gotowi, ale też umieli dzięki tej zmianie pomóc firmie pójść naprzód. Druga istotna kwestia, jaką chciałabym tu poruszyć, jest taka, że narracje o rzekomym „odbieraniu pracy przez AI” kompletnie nie korespondują z tym, co obserwujemy na szeroko pojętym rynku pracy…
Demografię mamy w Polsce taką, że raczej pracodawcy martwią się, kim lub czym zastąpić kilkuset ludzi znikających codziennie z naszego rynku pracy.
To prawda. Widziałem ostatnio statystykę pokazującą, że w sektorze cyberbezpieczeństwa nad Wisłą jest do obsadzenia 12 000 wakatów. To pokazuje, że cały czas pojawiają się i będą pojawiać wolne miejsca pracy. Dla ludzi.
Sztuczna inteligencja i praca. Jakie kompetencje są najważniejsze
Ponad 10 lat temu startowaliście w Krakowie od jednego pracownika, Ramona Tancinco, który z wielką wiarą w potencjał Polski i Krakowa rekrutował kolejnych specjalistów. Na ile kompetencje, jakich wówczas wymagaliście od polskich pracowników były podobne do tych, jakich wymagacie dzisiaj? I czy pojawiły się jakieś specyficzne umiejętności, które można by uznać za kompetencje przyszłości?
Ciekawe, że wspominasz o Ramonie, bo odwiedziłam Kraków wraz z nim zanim otworzyliśmy oddział. W pamięci mocno utkwiły mi rozmowy z profesorami uniwersytetów, za sprawą których zyskałam absolutną pewność, że to będzie niesamowite miejsce dla pozyskiwania i rozwoju talentów. Ramon w tym swoim wielkim entuzjazmie wobec Krakowa i Polski miał zatem całkowitą rację. Jeśli pytasz o kompetencje naszych pierwszych pracowników nad Wisłą, to kluczowe były zrazu dwie: umiejętność komunikowania się z klientami oraz zdolność współpracy. Polski oddział musi ściśle kooperować z innymi lokalizacjami Cisco w regionie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, od współpracy w zespołach i między zespołami zależy jakość obsługi klientów. Oprócz tych dwóch kompetencji, szukaliśmy jeszcze trzeciej, równie ważnej: umiejętności rozwiązywania problemów na poziomie, który przystawałby do naszych wyzwań wewnętrznych, a jednocześnie do skali wyzwań i oczekiwań naszych klientów.
Czy rozwój technologii, zwłaszcza AI, zmodyfikował jakoś to, czego oczekujecie od swoich pracowników?
To bardzo ciekawe, ale również dzisiaj umiejętność współpracy i zdolność rozwiązywania problemów są na czele najbardziej pożądanych kompetencji. Dzięki ponadprzeciętnej umiejętności współpracy wielu utalentowanych ludzi w naszej firmie zaszło naprawdę daleko, mimo że rozwiązywanie problemów technologicznych nie zawsze było i jest ich najmocniejszą stroną. To pokazuje, jak wielką rolę w firmie technologicznej odgrywa czynnik ludzki. Równolegle istnieje grupa pracowników potrafiących wykorzystywać sztuczną inteligencję do poprawy swej efektywności i jakości pracy, co ma coraz większe znaczenie przy sprawnym rozwiązywaniu problemów. AI odgrywa też znaczącą rolę w ułatwianiu i usprawnianiu komunikacji.
Kiedyś pracownik mógł mieć kłopoty na przykład z tej przyczyny, że angielski nie jest jego ojczystym językiem…
Owszem, natrafiał z tego tytułu na różne bariery, wyzwaniem mogła być komunikacja pisemna. Dziś przestało to być jakimkolwiek problemem, a unikatowe zalety każdego pracownika stały się bardziej widoczne. To ty tworzysz treść, rozwiązujesz problem, a o gramatykę dba AI - wystarczy, że ją o to poprosisz. Chcę przez to wszystko powiedzieć, że w ostatecznym rozrachunku liczą się dziś te same umiejętności, co kiedyś.
Te same, co zawsze?
W sumie - tak. Nowe technologie, na czele z AI, potrafią wzmacniać twoje kompetencje, o ile umiesz korzystać z możliwości oferowanych przez takie narzędzia. Nie tworzą jednak tych kompetencji, ani nie są w stanie ich zastąpić.
Technologia przejmuje role. Musisz od razu wejść na wyższy poziom
Kiedy zaczynaliście budować swoje centrum w Krakowie Polska miała bardzo korzystną strukturę demograficzną, na rynku pracy zwiększała się liczba dobrze wykształconych młodych ludzi. Dekadę temu pozytywny trend demograficzny odwrócił się i co roku z polskiego rynku pracy znika około 150 tys. ludzi. Sektor IT odczuwa tę zmianę, czy też wciąż wystarczająco dużo młodych ludzi wybiera kierunki informatyczne, a polskie uczelnie odpowiednio ich kształcą?
Na rynku pracy obserwujemy obecnie kilka równoległych zjawisk. To, o którym mówisz, to jedno, ale najbardziej widoczne i nagłaśniane w mediach jest przejmowanie przez AI niektórych ról w IT na poziomie podstawowym. Czyli wielu stanowisk podstawowych, od których większość pracowników zaczynało swe kariery, już nie będzie. To duża zmiana i jeszcze większe wyzwanie dla firm i instytucji. Sądzę, że wszyscy pracodawcy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność i zainwestować w programy adaptacyjne, szkoleniowo-wdrożeniowe, w ramach których będą uczyli ludzi wchodzić od razu na wyższy poziom, a zarazem sprawdzać, czy dany pracownik jest już na to gotowy. Dobra wiadomość jest taka, że wesprze ich w tym odpowiednia technologia. Równocześnie mamy do czynienia ze zjawiskiem chronicznego niedoboru talentów oraz ostrej konkurencji o te talenty.
Dlaczego?
Ponieważ, mówiąc najprościej, technologia do swojego rozwoju najbardziej potrzebuje zdolnych ludzi. To nie jest, oczywiście, żadna nowość, ale w całej tej nowej fali technologicznej rewolucji zaskakująco świeże jest to, jak szybko rośnie znaczenie rzeczywistych ludzkich możliwości, umiejętności, kompetencji, a mniej patrzymy na samo doświadczenie w ściśle określonej dziedzinie.
Bo tej dziedziny może zaraz nie być?
Dokładnie tak. Mówiąc najogólniej, każdy z nas musi w sobie wyrobić nawyk ciągłej zmiany ról i zadań, a nawet obszarów, jakimi się zajmuje. Podobne procesy zachodziły już, oczywiście, w przeszłości, ale nigdy dynamika zmian nie była tak szybka. Nie zdarzyło się dotąd, że tak wiele istotnych zmian zachodziło za jednego ludzkiego życia, podczas jednej zawodowej kariery. W miarę wchodzenia w tę nową epokę widzimy, jak zmienia się praca i jak ludzie muszą za tą pracą podążać ze świadomością, że pewne dziedziny przejmie AI, a jednocześnie pojawią się inne – w większości takie, o których jeszcze nie wiemy. To zmienia także kryteria oceny kompetencji. Gotowość do szybkiej zmiany, twórczej adaptacji, zyskuje na znaczeniu.
Potencjał Polski w rozwoju technologii i sztucznej inteligencji
A na ile Polska współtworzy dziś tę nową epokę? Jakie jest miejsce naszego kraju w globalnym wyścigu technologicznym?
Z perspektywy Cisco Polska jest absolutnie strategicznym ośrodkiem. Po przejęciu firmy Splunk mamy nad Wisłą niemal 3500 pracowników, z czego zdecydowana większość, około 70 proc., to inżynierowie i specjaliści IT - w samym Krakowie to jest 2100 osób. Posiadanie tego rdzenia technologicznego jest niezwykle ważne dla Cisco, ale jest również kluczowe dla Polski, ponieważ ci ludzie tworzą rozwiązania sieciowe, ale również rozwijają cyberbezpieczeństwo i obserwowalność…
Czyli?
W naszym sektorze rozumiemy obserwowalność jako zdolność systemu informatycznego do dostarczania wglądu w jego działanie na podstawie zbieranych danych. To kwestia o kluczowym znaczeniu dla Polski i całego świata, bo przecież w sieci dzieje się dziś życie i dzieje się biznes.
Polscy przedsiębiorcy to rozumieją?
Coraz lepiej. Spotkałem się dzisiaj z dyrektorem ds. informatyki jednego z polskich banków. Wyraził przekonanie, że kluczowa dla instytucji chcących się wyróżnić na rynku jest zdolność do wprowadzenia innowacyjnych, dających przewagę technologii. Jednocześnie ma świadomość, że kwestia cyberbezpieczeństwa jest i będzie jego pierwszym, drugim i trzecim priorytetem.
Obserwujemy tu spory paradoks: innowacyjne firmy jak Cisco rozwijają w Polsce swoje centra, wychwalając pod niebiosa jakość talentów kształconych przez nasze uczelnie, a jednocześnie Polska, jako kraj, zajmuje odległe miejsca w europejskich i globalnych rankingach innowacyjności. Czy mamy szansę awansować do ścisłego grona globalnych liderów innowacji technologicznych? I kto ma w ręku odpowiednie narzędzia: biznes, rząd, ludzie nauki, a może twórcy legislacji?
Zawsze znajdziemy obszary, w których czujemy, że musimy działać szybciej niż dotąd. Innowacyjność bierze się ze zdolności do stawiania czoła nowym wyzwaniom i zmianom. Myślę, że Polacy to potrafią. Co więcej, w Polsce jest wiele sektorów, nie tylko gospodarki, które mocno skłaniają się ku technologii. Wielu dostrzega w tym wartość i szansę na rozwój. Owszem, słyszę często: „Rozmawiacie o rozwoju AI w Polsce, a przecież ona jest w tym obszarze zapóźniona”. Ale, po pierwsze, zaraz przypomina mi się wspaniała historia wzrostu PKB w Polsce w ostatnich dwóch dekadach, a po drugie – nie wierzę, że opinie o zapóźnieniu Polski w obszarze AI są prawdziwe.
Skąd takie przekonanie?
Polska i wiele innych krajów przyspiesza transformację cyfrową, bo wie, że cyfryzacja jest i będzie ważną siłą napędową dalszego wzrostu. Co istotne, w Polsce cyfryzacja ma silne wsparcie ze strony rządu i całej sfery publicznej, jest na to kładziony mocny nacisk w wielu kluczowych dziedzinach i to będzie miało bardzo pozytywny wpływ na życie obywateli. Dzieje się w tym obszarze bardzo wiele, dlatego nie wszystkie efekty jeszcze widać gołym okiem. Szczerze mówiąc, w niezbyt wielu krajach dostrzegam aż tak wielką dynamikę zmian w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o rozwój AI, to chodzi w pierwszym rzędzie o to, by pracownicy firm zaczęli ją wykorzystywać do zabawy z technologią, poczuć się z tym komfortowo, a finalnie wskazywać sposoby, w jaki może być ona szeroko wykorzystywana.
Drill, baby, drill? Czy polityka Trumpa uderzy w amerykańskie big techy w Europie
W reakcji na działania i narrację administracji Donalda Trumpa wiele osób w Europie zaczęło nawoływać do wzmocnienia europejskiego sektora IT i przyspieszenia współpracy na rzecz suwerenności UE w tym segmencie, zwłaszcza rozwijaniu własnych rozwiązań AI. Ale kiedy popatrzymy na dynamikę rozwoju sektora w Polsce, zwłaszcza w Krakowie, to zarówno pod względem zatrudnienia, jak i skali innowacyjności, firmy z USA odgrywają kluczową rolę. W Krakowie zatrudniają 40 proc. pracowników, gdy europejskie 33 proc. Czy w twojej opinii cały ekosystem IT będzie się nadal rozwijał z tak znaczącym wkładem Ameryki czy coś się tu za sprawą polityki Trumpa zmieni?
O suwerenności danych dyskutuje się od dłuższego czasu, a teraz, w epoce zagrożeń i napięć geopolitycznych, problem ten nabiera znaczenia. Z jednej strony w pełni to rozumiem, a jednocześnie mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że to jest bardzo dobra wiadomość dla takich firm, jak Cisco. Dla nas absolutnie kluczową kwestią, na której się skupiamy, jest to, jak nasi klienci chcą wykorzystywać swoje dane. Widzimy wyraźny trend polegający na tym, że niektóre kraje europejskie chcą suwerennie zarządzać swoimi danymi i to stwarza dla nas okazję biznesową, ponieważ możemy oferować narzędzia, które to zapewnią. Chcę przy tym podkreślić rzecz, o której może mało się mówi, a zapewne powinno się mówić częściej: nasz zespół tutaj, w Polsce, czuje się jak polska firma. W czasach zmieniających się zasad, których - szczerze mówiąc – wszyscy się uczymy, dostrzegam w tym wielkie dobro.
Nikt z nas nie ucieknie jednak od faktu, że administracja Trumpa zasadniczo zmieniła także podejście do takich kwestii, jak równość, wielokulturowość, inkluzywność, zrównoważony rozwój, ochrona klimatu i środowiska. Było ESG, mamy „Drill, baby, drill”. W postępowaniu tej administracji uderza także całkiem inne podejście do współpracy – nie ma tu już mowy o wspólnych zachodnich wartościach, co rusz pada słowo „deal” i to „deal” z pozycji siły. Podkreśla się także, że biznes nie ma de facto żadnej społecznej misji – powinien się skupić na zarabianiu pieniędzy. Europa nie zamierza jednak rezygnować ze swoich wartości. Jak globalne firmy z USA powinny się zachować w takiej sytuacji? Czy zamierzacie odwoływać się do innych wartości w USA, a innych w Europie?
Jako firma zawsze jasno określaliśmy nasze wartości, od zarania wierzymy, że technologia może być motorem włączania ludzi w możliwie liczne obszary, a nie ich wykluczania. Nasz cel z 2020 roku - wspierać inkluzywną przyszłość dla wszystkich – jest więc cały czas aktualny. Owszem, obecnie kładziony jest nacisk na to, aby firmy skupiały się bardziej na biznesie niż na kwestiach społecznych. Ale my w ogóle tego nie rozróżniamy. Wychodzimy tu z banalnie prostego założenia: Jak robisz coś dobrego dla świata, dla ludzi, to to jest dobre dla biznesu. Praca w obszarze łączności czy edukacji, jaką wykonujemy na całym świecie, także w Polsce, nie jest projektem pobocznym, tylko częścią naszej podstawowej działalności. OK, inwestujemy duże środki w edukację studentów w obszarze technologii, otwierając w ten sposób nieosiągalne wcześniej możliwości i torując drogi do wspaniałych karier, ale jednocześnie wypuszczamy w świat ludzi znających Cisco i naszą technologię. Być może pewnego dnia ci ludzie zostaną u nas inżynierami, albo pracując w innych firmach będą myśleć o nas dobrze i sięgną po nasze produkty. To w oczywisty sposób dobre i dla poszczególnych społeczeństw, i dla naszego biznesu. Oczywiście, nasi europejscy klienci są dla nas niezwykle ważni i potrzebują, abyśmy nadal koncentrowali się na kluczowych obszarach, takich jak zrównoważony rozwój. I to – znowu - jest bardzo dobre dla naszego biznesu.
Dlaczego?
Bo zrównoważony rozwój jest korzystny nie tylko dla planety, ale i dla tych, którzy myślą ekonomicznie, chcą oszczędzać zasoby, np. zużywając mniej energii. Nasza technologia może w tym pomóc. Nie przeczę, że żyjemy dziś w zupełnie innych, bardzo dynamicznych czasach, ale my cały czas żyjemy i prowadzimy swój biznes w zgodzie z naszymi wartościami.
Big techy i unijne regulacje. Gdzie jest równowaga?
Amerykański sektor technologiczny bardzo krytycznie ocenia regulacje Unii Europejskiej dotyczące internetu, rozwoju AI, autonomicznych pojazdów oraz innych obszarów, w których mamy do czynienia z wyścigiem technologicznym. Widzi w nich ograniczenia krępujące rozwój. Na czym, w twojej opinii, powinien polegać kompromis między wolnością innowatorów a bezpieczeństwem użytkowników oraz między interesem globalnych koncernów a interesem twórców treści wykorzystywanych przy tworzeniu wielkich modeli językowych i trenowaniu algorytmów?
Musimy znaleźć równowagę między wolnością innowacji, które mogą być naprawdę świetne dla społeczeństw i firm, a ogromnym ryzykiem i szeregiem zagrożeń dla społeczeństw i gospodarki. Przy czym technologia zmienia się i rozwija tak szybko, że nie da się stworzyć uniwersalnego punktu równowagi raz na zawsze. Musimy być zatem otwarci na ewolucję. Twórcy regulacji też muszą być na tę ewolucję otwarci, wychodząc z praktycznego założenia, że im więcej wiemy o roli technologii i kierunkach jej rozwoju, tym bardziej rozumiemy, czy i jak trzeba zmienić część dotychczasowej polityki. W tym obszarze kluczowe są trzy kwestie. Pierwszą jest uzgodnienie i integracja stanowisk: im bardziej będziemy mogli patrzeć na politykę wspólnie z perspektywy rządu, sektora prywatnego i środowiska akademickiego, tym lepsza będzie ta polityka. Drugą kwestią jest prywatność danych – musimy ją stawiać w centrum uwagi, zwłaszcza że wiele możliwości związanych ze sztuczną inteligencją opiera się właśnie na danych…
I co z tego wynika?
Głównie to, że potrzebne są tu zarówno odpowiednie zabezpieczenia technologiczne, jak i efektywne wysiłki zmierzające do zwiększenia świadomości i ostrożności w posługiwaniu się danymi. Trzecim elementem tej układanki jest cyberbezpieczeństwo, ponieważ już wiemy, że AI może zarówno pomagać ludziom czyniąc wiele dobra, jak i szkodzić im służąc złu. W każdym z tych obszarów powinniśmy się poruszać z wielką rozwagą. W części krajów, które odwiedzam, kładzie się silny nacisk na rozwój biznesu – tam pierwsze pytanie brzmi: jak możemy wykorzystać sztuczną inteligencję do napędzania firm i gospodarki. W innych krajach dominuje obawa, że sztuczna inteligencja pozostawi ludzi daleko w tyle, zmarginalizuje ich. Wreszcie, są kraje, w których dyskutuje się raczej o tym, że pod wpływem AI codzienne doświadczenia obywateli ulegną zmianie; tam podstawową kwestią jest to, jak sprawić, by te zmiany były korzystne dla wszystkich ludzi.
A kiedy spotkamy się, powiedzmy, za pięć lat – a to dla technologii szmat czasu – to czy oddział Cisco w Krakowie będzie sterowany przez człowieka czy przez sztuczną inteligencję?
Będzie napędzany przez człowieka, ale z ogromnym wsparciem AI. Z cyfrowymi bliźniakami oraz zupełnie innym zestawem profesji i profilem kompetencji. Niebawem ruszamy z premierą kolejnej odsłony badań nad sztuczną inteligencją, które przeprowadziliśmy wspólnie z Microsoftem, Google, SAP, Accenture i kilkoma innymi partnerami. W pierwszej rundzie doszliśmy do wniosku, że na 92 proc. ról technologicznych AI będzie miało umiarkowany lub znaczący wpływ. W kolejnym raporcie pochylamy się nad tym jeszcze bardziej. Myślę, że w ciągu pięciu lat ludzkie zadania będą wyglądały zupełnie inaczej, w miarę upływu czasu będziemy obarczać AI kolejnymi prostymi i powtarzalnymi czynnościami, a zarazem w coraz większym stopniu stawiać na specyficznie ludzkie umiejętności, co jest przecież dla ludzi naprawdę dobre. Nie sądzę, że zobaczymy tu za pięć lat tylko roboty. To po prostu niemożliwe i jednocześnie bez sensu.
To dobra wizja dla ludzi. I całkiem niezła dla ludzkości.
Absolutnie tak. Wierzę, że możemy zaprojektować świat właśnie w ten sposób.