Dolcan ma nowego właściciela. Firmę chce ratować jej były prezes. Klientów spółki bardziej to niepokoi, niż uspokaja.
O Dolcanie, jednym z większych warszawskich deweloperów, głośno zrobiło się na przełomie 2015 i 2016 r., kiedy przerwał prace na swoich budowach. W firmę uderzyła niewypłacalność Spółdzielczego Banku Rozwoju i Rolnictwa w Wołominie (SK Bank) i ogłoszenie przez sąd jego upadłości (choć równocześnie to deweloperowi zarzuca się spowodowanie upadłości instytucji finansowej). Władzę u bankruta przejął syndyk, a Dolcan został odcięty od finansowania, które zapewniał mu wołomiński bank. Zablokowanie działalności uderzyło w klientów spółki. Część od ponad roku czeka na przeniesienie na nich własności opłaconych lokali, inni na dokończenie inwestycji.
Dolcan w sierpniu zmienił właściciela. – Nabyłem wszystkie spółki z grupy, jestem ich jedynym właścicielem i prezesem. W sumie jest ich 12. Dochodzą do tego jeszcze spółki celowe gospodarczo powiązane z grupą, zawiązywane do realizacji konkretnych inwestycji. W KRS są już wszystkie wnioski związane z wpisaniem mnie jako ich właściciela oraz jedynego członka zarządu – informuje Robert Ziółek, który pracował już w tej firmie w latach 2010–2014. Od 2014 r. był prezesem Dolcan SA, Dolcan Plus i Dolcan Development, ale po kilku miesiącach złożył rezygnację. Deklaruje, że z powodów zdrowotnych.
– Sama transakcja zbycia została już zawarta. Obecnie trwa proces przekazywania bieżących spraw. Z wiedzy, którą posiadam, wynika, że w przypadku wszystkich nabytych przez pana Ziółka spółkek zostały złożone stosowne wnioski do Krajowego Rejestru Sądowego o ujawnienie zmian, które nastąpiły w wyniku nabycia akcji i udziałów – informuje Alicja Dolińska, żona Sławomira Dolińskiego, założyciela grupy Dolcan.
Klientów dewelopera wcześniejsze związki Roberta Ziółka z Dolcanem bardziej niepokoją, niż uspokajają. – Obawiamy się, czy wciąż nie będzie za nim stała rodzina Dolińskich – tłumaczy rozmówca DGP, który kupił od spółki mieszkanie na jednym z niedokończonych warszawskich osiedli. Dodaje, że w sumie miało tam powstać ok. 200 mieszkań. Do kilkunastu z nich nabywcy postanowili się wprowadzić, mimo że inwestycja – realizowana przez Dol-Pol z grupy Dolcan – nie ma pozwolenia na użytkowanie.
– Wykupiłem od rodziny Dolińskich cały biznes. Nie są już z nim w żaden sposób powiązani – deklaruje Robert Ziółek.
Obawy związane są m.in. z rolą firmy w upadłości SK Banku. Pojawiały się doniesienia, że to m.in. kredyty udzielone spółkom formalnie i nieformalnie powiązanym z grupą pogrążyły bank. Ma chodzić o ponad 1,4 mld zł, które biegli zalecili zaliczyć do kategorii straconych. – Nie odnoszę się do informacji prasowych, lecz upadłość banku nie była spowodowana działalnością Dolcanu, tylko decyzjami zapadającymi w SK Banku. Według moich informacji do momentu jego upadłości grupa obsługiwała wszystkie zaciągnięte kredyty – mówi Robert Ziółek.
I deklaruje, że w czasie jego pracy w Grupie podejmowane decyzje „były oparte na rzetelności i staranności”. – Oczywiście z obecnej perspektywy centralizowanie finansowania w jednym banku było błędem. Bez tego, powtarzam, Dolcan nie byłby ofiarą jego upadłości. Kiedy zarządzałem firmą, już całkowicie korzystała ona z finansowania w SK Banku. Wówczas nie było powodu, aby to zmieniać – dodaje.
Rodzina Dolińskich nie ujawnia, jaka była wartość transakcji. Także Robert Ziółek nie podaje, ile kosztowało go przejęcie i jak zdobył na nie pieniądze. Obecnie firma nie prowadzi żadnych prac, bo nie ma finansowania. Pytany o liczbę i skalę inwestycji czekających na dokończenie, nowy właściciel mówi o kilkuset mieszkaniach w kilku inwestycjach, w większości na terenie Warszawy. Do tego dochodzą galerie handlowe w stolicy i Lublinie. Ziółek podaje, że w zależności od projektu liczba sprzedanych lokali waha się od 20 do 50 proc., a kilkanaście osób czeka tylko na ostateczne przekazanie własności lokali. Do tego potrzeba zgody wierzycieli SK Banku na bezobciążeniowe wyodrębnienie własności (tak aby poszczególnych mieszkań nie dotyczyły hipoteki ciążące na całych nieruchomościach).
Dolcan nie spłaca też zadłużenia w SK Banku.
– Będziemy rozmawiać o tej sprawie z syndykiem, tak samo jak o dokończeniu inwestycji i krokach, jakie w tym celu można podjąć – mówi Robert Ziółek. Syndyk SK Banku nie odpowiedział na pytania DGP o nowego właściciela Dolcanu i ewentualną współpracę.
Robert Ziółek prowadzi teraz w grupie audyt, który wykaże, czy firmy mają możliwość kontynuowania swojej działalności. Szuka też m.in. inwestorów chętnych do współpracy z Dolcanem i na przejęcie całych projektów. W celu wsparcia firmy w grę wchodzi też sprzedaż posiadanych gruntów.
– Pierwsza transakcja może mieć miejsce już w październiku. Dzięki temu i przy ewentualnym wsparciu nowych inwestorów jest wielka szansa na przynajmniej zakończenie rozpoczętych inwestycji – dodaje.
W taki scenariusz wątpią klienci, którzy wskazują, że na niektórych projektach zabezpieczenia na hipotekach nawet kilkakrotnie przekraczają wartość inwestycji, co uniemożliwi sprzedaż tych już rozpoczętych czy pozyskanie nowych inwestorów.
– Nie mamy jeszcze dokładnych kwot, ale hipoteki raczej nie przekraczają wartości inwestycji. Jeśli gdzieś będą nadmiernie wysokie, będziemy rozmawiać z syndykiem i wierzycielami SK Banku, czy te projekty należałoby kontynuować, czy raczej od nich odstąpić, aby zmniejszyć straty – mówi Robert Ziółek.
Nie odnosi się przy tym do informacji z ostatnich miesięcy, według których na dokończenie inwestycji Dolcan potrzebuje kilkudziesięciu milionów. Zapowiada, że więcej o stanie grupy będzie mógł powiedzieć po zakończeniu audytu, a jego cel to ratowanie Dolcanu.
6,1 tys. mieszkań oddał do użytkowania Dolcan od 1991 r. Były one realizowane w ok. 30 projektach
ok. 400 mln zł na tyle Dolcan szacował w 2014 r. wartość swoich pierwszych inwestycji komercyjnych. Plan obejmował wtedy budowę dwóch centrów handlowych i biurowca w stolicy
250 mln zł takie były przychody Dolcanu w 2013 r. (nowsze dane nie są dostępne)