Sejm zaakceptował wszystkie siedem poprawek, które zaproponował Senat do ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ustawa wstrzymuje sprzedaż państwowych gruntów na 5 lat z wyjątkiem nieruchomości do 2 ha oraz innych przeznaczonych np. na cele nierolne jak pod budownictwo mieszkaniowe, centra biznesowo-logistyczne czy składy magazynowe.
Ustawa, która trafi teraz do prezydenta, reguluje prywatny obrót ziemią; zakłada, że nabywcą ziemi rolnej może być jedynie rolnik indywidualny czyli osoba fizyczna, która osobiście gospodaruje na gruntach do 300 ha, posiada kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, gdzie jest położona co najmniej jedna działka jego gospodarstwa. Agencja Nieruchomości Rolnych będzie miała prawo pierwokupu ziemi. Jednak nie będzie to dotyczyło dziedziczenia gospodarstwa przez osoby bliskie.
Jak tłumaczył w trakcie sejmowej debaty poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS), ustawa próbuje wprowadzić równowagę pomiędzy wykorzystaniem ziemi rolnej na cele rolnicze i inne. Senat - mówił - poprzez swoje poprawki dał m.in. dał udziału w przetargu młodym rolnikom (do 40 lat), którzy uzyskali pomoc ze środków unijnych, pod warunkiem uzupełnienia kwalifikacji zawodowych (w ciągu 3 lat), a także pozwolił wszystkim na zakup ziemi na terenach rolniczych o powierzchni do 30 arów.
Najważniejsza z zaakceptowanych senackich poprawek zakłada, że działki o powierzchni mniejszej niż 0,3 hektara (30 arów) będą wyłączone spod rygorów ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. Poseł sprawozdawca Robert Telus (PiS) wyjaśnił PAP, że oznacza to, iż wszystkie osoby nieposiadające kwalifikacji rolniczych będą mogły kupić taką działkę.
Posłanka PO Dorota Niedziela stwierdziła, że wytyczanie działek rolnych nie większych niż 30 arów jest sprzeczne z prawem geodezyjnym. "Cała trudność polega na tym, że prawo geodezyjne zabrania wydzielania działek rolnych mniejszych, niż 30 arów" - wskazała.
Na ten problem zwrócił uwagę też poseł Kukiz '15 Bartosz Jóźwiak. "Tu popełniono błąd, ponieważ (...) jest pewien problem sprzeczności z ustawą geodezyjną" - zauważył. Jóźwiak mówił też, że ustawa dzieli Polaków i ingeruje w prawo dysponowania własnością prywatną, pozbawia dużą część obywateli prawa do sprzedaży ziemi, a jednocześnie tworzy grupę uprzywilejowaną, której daje więcej praw, niż innym obywatelom.
Według posłanki Nowoczesnej Pauliny Hennig-Kloski ustawa narusza prawa równości, własności, swobody prowadzenia działalności gospodarczej, a rolnik, który kupi ziemię na wolnym rynku, nie będzie mógł jej sprzedać i wydzierżawić przez 10 lat, chyba że pozwoli mu na to sąd. "Ustawa sprawia, że 90 proc. mieszkańców kraju, którzy nie są rolnikami, będą mieli ogromne problemy w nabywaniu ziemi, a w ogóle nie chroni polskiej ziemi przed obcokrajowcami i spekulacjami" - podkreśliła.
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Mirosław Maliszewski powiedział, że w odczuciu PSL w strukturze agrarnej Polski powinna dominować prywatna własność ziemi, a nie państwowa i to rolnicy powinni decydować, co z ziemią rolną chcą zrobić i mieć pierwszeństwo w jej zakupie. "Zacznijmy od sprawy podstawowej: ta ustawa nie pozwala rolnikom indywidualnym w oparciu o ziemię państwową powiększać swoich gospodarstw, powodować, by te gospodarstwa były konkurencyjne na rynku" - wyjaśnił.
"Najlepiej byłoby, gdyby ustawa nie stała się obowiązującym prawem i prezydent odmówiłby jej podpisania" - dodał.
Nowe przepisy mają wejść w życie 30 kwietnia, bowiem 1 maja kończy się 12-letnie moratorium na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców.