Najnowsze dane GUS potwierdzają, że rynek budownictwa mieszkaniowego w Polsce hamuje. W 2022 r. oddano do użytkowania 112,3 tys. nowych budynków mieszkalnych, już tylko o 2,6 proc. więcej niż rok wcześniej. To najsłabszy wynik od 2018 r. Wtedy ich liczba rok do roku wzrosła o 0,7 proc., osiągając 79,3 tys.
W ślad za tym obniżyła się dynamika wzrostu liczby nowych mieszkań oddawanych do użytkowania, nie przekraczając 2 proc. Ubiegły rok przyniósł też spadek przeciętnej powierzchni mieszkalnej nowych mieszkań i domów. Wyniosła ona 92,4 mkw. wobec 92,9 mkw. w 2021 r.
To potwierdza zmianę strategii deweloperów, którzy zapowiedzieli zwiększenie liczby mniejszych mieszkań w ofercie. Powodem są wysokie ceny materiałów, robocizny i gruntów, co przekłada się na ostateczny koszt domów i mieszkań, a co za tym idzie – ich dostępność dla kupujących. To też efekt przenoszenia się z inwestycjami do mniejszych miast. Eksperci dodają jeszcze jeden powód: malejący udział budownictwa indywidualnego w inwestycjach. – Pod względem przeciętnej powierzchni nieruchomości oddawanej do użytkowania rekordowy był 2003 r. Wtedy średnia wielkość nowych czterech kątów wynosiła aż 115 mkw. Większość nowych nieruchomości, ponad 7 na 10, stanowiły domy, które Polacy budowali na własne potrzeby. Siłą rzeczy przeciętny dom ma większą powierzchnię niż mieszkanie w bloku, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach – tłumaczy Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. Nie dość, że oferta rynkowa nie rośnie już tak szybko, to na nowe mieszkania trzeba też coraz dłużej czekać. Z każdym rokiem, jak wynika z danych GUS, wydłuża się czas trwania inwestycji. W 2022 r. wyniósł 42,5 miesiąca, o ponad kwartał więcej niż trzy lata wcześniej. ©℗