Zgodnie z ustawą deweloperską, w przypadku budów rozpoczynanych po 29 kwietnia 2012 r. każda powinna mieć założony wyodrębniony rachunek powierniczych. Dzięki temu pieniądze kupujących mieszkanie nie płyną bezpośrednio na konto firmy lecz na rachunek, nad którym pieczę sprawuje bank.
Tym samym bank, w który zamierzamy uzyskać kredyt hipoteczny nie wpłaci wszystkich pieniędzy nieuczciwemu deweloperowi. Ale tylko w przypadku kiedy mamy do czynienia z rachunkiem powierniczym zamkniętym. "Ideałem jest gdy budowa ma uruchomiony rachunek powierniczy zamknięty, wówczas pieniądze z takiego rachunku deweloper otrzymuje dopiero po podpisaniu aktu notarialnego z klientem" - zauważa Halina Kochalska z Open Finance.
Dlatego pierwszą, podstawową zasadą w kontaktach z deweloperem jest nie podpisywanie umowy, jeśli firma nie proponuje nam prowadzenia rachunku powierniczego dla naszej inwestycji.
"Niestety rachunek zamknięty to rzadkość, najczęściej oferowane są rachunki powiernicze otwarte. Przy tym rozwiązaniu bank wypłaca deweloperowi pieniądze wraz z postępem prac budowlanych. Jest to przynajmniej częściowa ochrona interesów klienta." -zauważa Kochalska.
Zgodnie z ustawą deweloperską po upadłości firmy, marzenia o naszym własnym M nie muszą zniknąć. Jeśli na rachunkach będzie wystarczająca liczba pieniędzy, budowę może dokończyć syndyk. Jednak sama ustawa niesie za sobą jedną, bardzo niebezpieczną furtkę.
Jak informował w marcu 2014 roku Dziennik Gazeta Prawna, może okazać się, że klient zostanie pokrzywdzony. Taka sytuacja może mieć miejsce w przypadku upadłości banku, prowadzącego rachunek powierniczy. Wtedy to deweloper będzie głównym dysponentem środków na rachunku.
Jak chronić się przed nieuczciwym deweloperem?
Ustawa zobowiązuje także dewelopera do przedstawienia na życzenie klienta prospektu z kompletnymi danymi na temat wybranej
nieruchomości, samej firmy oraz okolicy, w której powstaje inwestycja. Powinny znaleźć się w nim także informacje o planowanych niekoniecznie mile widzianych po sąsiedzku inwestycjach. Dobrze je przestudiujmy, a jeśli coś budzi nasze wątpliwości dopytajmy w gminie. Wyposażeni w prospekt oraz informację o rachunku powierniczym, powinniśmy dopytać o warunki ewentualnego odstąpienia od umowy. Następnym punktem na liście jest sprawdzenie, czy deweloper ma prawa do gruntu czyli czy jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym. Znając numer księgi wieczystej możemy zrobić to sami wchodząc na stronę internetową http://ekw.ms.gov.pl. Na spotkaniu w biurze sprzedaży należy też zażądać przedstawienia ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, a także zaświadczeń o niezaleganiu z płatnościami do ZUS i Urzędu Skarbowego. Warto też sprawdzić, czy firma nie jest zgłoszona do jednego z czterech biur informacji gospodarczej, gdzie widnieją przedsiębiorcy i osoby niespłacający zobowiązań. Światło na kondycję finansową dewelopera rzucą informacje od podwykonawców, którzy poinformują czy mają płacone na czas. Obowiązkowym punktem do sprawdzenia jest również wypis z Krajowego Rejestru Sądowego wraz ze składanym raz do roku sprawozdaniem finansowym. W aktach KRS znajdą się też noty o ewentualnym toczącym się postępowaniu upadłościowym spółki. Zwróćmy też uwagę na liczbę zrealizowanych inwestycji. Najlepiej wybrać się tam z wizytą i na miejscu dopytać o jakość budynku jak i relacje właścicieli z deweloperem na etapie budowy i finalizowania transakcji. Halina Kochalska, Open Finance