Określenie „loft” zostało zapożyczone z języka angielskiego i oznacza strych, poddasze. W staroangielskim, określano w ten sposób także powietrze, przestrzeń. Słowo to więc dobrze opisuje klimat przestronnych mieszkań, które powstają w wyniku adaptacji starych fabryk i innych obiektów poprzemysłowych.
Moda na mieszkanie w lofcie narodziła się w latach 60. XX wieku, w dzielnicy SoHo na nowojorskim Manhattanie. Funkcjonujące tam przez lata fabryki zaczęły masowo upadać, a dzielnica pustoszeć. Wtedy odkryli ją artyści, którzy zajmowali na dziko albo wynajmowali za grosze opustoszałe hale i magazyny, zamieniając je na mieszkania połączone z pracowniami. Z czasem biedne pakamery artystów, zmieniły się w biura i ekskluzywne mieszkania, a lofty stały się popularne na całym świecie. Przyciągają także tych, którzy, niezależnie od mody, marzą po prostu o oryginalnym lokum.
- To propozycja dla wymagających klientów, którzy poza komfortem mieszkania w apartamencie, poszukują też elementów unikalnych – zarówno na poziomie architektury, jak i wykończenia wnętrza – uważa Marianna Zbyryt, koordynator marketingu i PR w firmie Archicom, która wybudowała pierwsze lofty we Wrocławiu. Bo mieszkanie w lofcie nie każdemu przypadnie do gustu, trzeba lubić duże, nieco zimne przestrzenie, surowe ściany, a niezasłonięte elementy instalacji traktować jak dekoracje – podkreśla Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.
W Polsce pierwszym loftem z prawdziwego zdarzenia był dom znanego architekta Przemo Łukasika, który powstał w 2003 r. w lampiarni szybu górniczego Bolko w Bytomiu. Moda na lofty zaczęła się kilka lat później. Klienci coraz częściej zaczęli szukać mieszkań o niekonwencjonalnych wnętrzach, więc deweloperzy zwrócili uwagę na opuszczone hale fabryczne i magazyny. A tych jest całkiem sporo, ponieważ gwałtowne zmiany ustrojowe z początku lat 90. przyczyniły się do upadku wielu zakładów przemysłowych.
Koneser – lofty zamiast Wyborowej
Jednym z najambitniejszych projektów tego typu w Polsce, jest rewitalizacja dawnej fabryki wódek Koneser, na warszawskiej Pradze. Na pięciohektarowym terenie obwiedzionym ulicami Ząbkowską, Nieporęcką, Białostocką i Markowską powstanie m.in. 22,5 tys. mkw. pow. handlowych, 22 tyś. mkw. pow. biurowej oraz 330 mieszkań typu loft i soft-loft. Inwestor, firma BBI Development zapowiada, że stworzy w tym miejscu tętniący życiem fragment miasta, zintegrowany z zabytkowym otoczeniem. - Naszą intencją jest harmonijne połączenie odrestaurowanych zabytków dawnej wytwórni wódki z nową, współczesną architekturą inspirowaną motywami industrialnymi - zapowiada Rafał Szczepański, wiceprezes BBI Development. - Dawne obiekty m.in. budynki Kordegardy, Rektyfikacji i Magazynów Spirytusu będą stanowić dominantę w nowej przestrzeni. Jej dopełnieniem, a zarazem rozwinięciem staną się nowoczesne budynki mieszkalne, pasaże handlowe, restauracje, kawiarnie, biura i galerie sztuki - tłumaczy prezes.
Fabryka zbudowana w stylu neogotyckim, z charakterystycznej czerwonej cegły, stanowi jeden z najciekawszych zabytków przemysłowych Pragi. Powstała w 1897 r., a prawdziwy rozkwit przeżywała w okresie dwudziestolecia międzywojennego. To tutaj produkowano wysokogatunkowe wódki takie jak Luksusowa, Wyborowa czy Żytniówka – pisze Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.
Deweloper podchodzi do rewitalizacji Konesera z dużą pieczołowitością. Na pierwszy ogień poszły zabytkowe budynki Kordegardy i biur Dyrekcji. Konserwacji poddano ceglane elewacje, wymieniono więźby i pokrycia dachów, zachowano oryginalne elementy wystroju. Niebawem w loft zamieni się dawna mennica, a od strony ul. Markowskiej i Białostockiej powstaną nowe budynki tzw.: soft-lofty, które otrzymają „przemysłowe” nazwy Wytwórnia i Skarbnica. Co ciekawe na terenie Konesera nie będzie można poruszać się samochodem, cały ruch kołowy zostanie skierowany do podziemnych parkingów. Planowane zakończenie budowy Centrum Praskiego Koneser, to 2016 rok.
Lofty Platinum – tam gdzie robili wina
We Wrocławiu drugie życie dostała XIX – wieczna destylarnia i magazyny winiarskie braci Wolff. Po 1945 roku swoją siedzibę miała tam spółdzielnia pracy Tricot. Później budynek niszczał, aż trafił w ręce firmy Archicom, która postanowiła go uratować przerabiając na luksusowe mieszkania i galerie.
Uszanowanie pierwotnych funkcji i podkreślenie zabytkowych walorów, było głównym celem renowacji obiektu. Stąd eksponowane fragmenty elewacji na klatkach schodowych, windy czy żelbetowe, rytmiczne podciągi harmonijnie korespondują z nowoczesnymi przeszkleniami.
- Staraliśmy się stworzyć luksusowy budynek, zachowując jednocześnie niesamowity klimat tego miejsca. Lokale na poszczególnych kondygnacjach różnią się na przykład historycznymi detalami – opowiada Marianna Zbyryt. Zarówno na etapie projektowania, jak i realizacji, do współpracy zaproszono wielu wrocławskich artystów. Na ostatnim piętrze, w przeszklonej szklanymi taflami nadbudowie, znajdują się penthousy. Wyjątkowym miejscem jest dach, na którym mieści się wspólny ogród i taras z widokiem na Stare Miasto i Ślężę. Atutem inwestycji jest również lokalizacja - zaledwie 15 minut spacerem od wrocławskiego Rynku.
Deweloper zapewnia, że zainteresowanie loftami jest duże. - Kluczem jest zaoferowanie standardu, którego realnie oczekują Wrocławianie, w rozsądnej cenie. Wówczas nawet w czasach kryzysu znajdzie się spora grupa, która wybierze tę ofertę, o ile trafia ona w ich gust – uważa Marianna Zbyryt. Do kupienia są metraże od 30 do 200 mkw. Ceny za mkw. wahają się od 6,9 do 8,5 tys. zł – zauważa Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.
Lofty de Girarda
Wróćmy ponownie w okolice Warszawy. W podstołecznym Żyrardowie znajduje się jedyny w Europie zachowany w całości zespół urbanistyczny miasta przemysłowego. Nie dziwi więc fakt, że miejsce to przyciąga także miłośników loftów.
Niedawno zakończyła się tu przebudowa budynku Nowej Przędzalni, wzniesionej na początku XX wieku jako część olbrzymiego kompleksu fabryki lnu. Lofty de Girarda wybudowała firma Green Development, a swoją nazwę zawdzięczają podobnie jak samo miasto, Filipowi de Girard, wynalazcy i pierwszemu dyrektorowi technicznemu zakładów lniarskich. Swego czasu był to jeden z najnowocześniejszych i największych tego typu zakładów w Europie. Od początku, monumentalna, górująca nad miastem budowla była dumą i wizytówką Żyrardowa, umieszczaną na rycinach i fotografiach. Szczęśliwie nie zmiotły jej wiatry historii i po kilkunastu latach zapomnienia ożyła na nowo.
Nowa Przędzalnia to potężny budynek - 40 m wysokości, 128 długości, kubatura ponad 93 tyś m3. Parter budynku przeznaczony został na cele handlowo-usługowe. Na kolejnych poziomach powstało 200 loftów o powierzchni od 35 do 100 mkw., a na ostatnich piętrach 30 przeszklonych penthouse'ów. Mieszkania są wysokie, przestronne i jasne (okna są ogromne - mają 3,7 m wysokości). W środku jak na lofty przystało surowy industrialny klimat - odsłonięte elementy nośne, stare instalacje i stalowa konstrukcja antresoli. Co warte podkreślenia, powierzchnia antresoli nie jest wliczana do ceny loftu, która kształtuje się na poziomie 5,8 – 7,2 tys. zł za mkw.
Dawna Drukarnia w Płocku
Lofty nie są wyłączną domeną dużych miast, ciekawe projekty można odnaleźć wszędzie tam gdzie przed laty funkcjonował przemysł. W Płocku na mieszkania zamieniono dawną drukarnię braci Bolesława i Stanisława Detrychów z 1910 r. Detrychowie drukowali tu podręczniki, książki, czasopisma, wydawnictwa Towarzystwa Naukowego Płockiego. Posiadali też księgarnię, antykwariat, introligatornię, wypożyczalnię książek i …biuro podróży. Po wojnie drukarnię upaństwowiono, funkcjonowała do 2000 r.
Kompleks składa się z trzech obiektów, dwa z nich to zabytkowe hale fabryczne, trzeci, zbudowany na dziedzińcu dawnego zakładu, to nowoczesny apartamentowiec. Zabytkowe, ceglane mury, zachowane elementy konstrukcji i wyposażenia sąsiadują z nowoczesnymi rozwiązaniami ze stali i szkła. Nowy czterokondygnacyjny budynek przytłacza nieco zabytkową zabudowę, ale na szczęście nawiązuje do niej ceglanymi fasadami. Dawna Drukarnia położona jest w ścisłym centrum miasta, nieopodal Starówki, na terenie wiślanej skarpy. Mieszkania liczą od 41 do 110 mkw. Ponadto na życzenie nabywcy mogą być wyposażone w m.in. w odkurzacz centralny, system inteligentnego domu, klimatyzację. Cena – 5 tyś zł netto za mkw.
Czerwona cegła na topie
Ciekawe projekty loftów znajdziemy w wielu miastach. Z niezwykłą starannością zrewitalizowano spichlerz i ponad stuletnie pruskie koszary w Gliwicach. W spichlerzu powstało 30 obszernych loftów, na terenie koszar renowacji poddano budynek dawnej stajni i magazynu na zboże. W Krakowie w apartamentowiec zmieniono zabytkowy młyn Ziarno, w Poznaniu – koszary XV Pułku Ułanów Poznańskich. Mimo rosnącego zainteresowania taką architekturą, inwestycja w lofty nadal obarczona jest sporym ryzykiem.
Przekonał się o tym inwestor, który przebudował gigantyczną fabrykę Scheiblera w Łodzi. Powstało aż 408 loftów, z których sprzedała się 1/3 i deweloper zbankrutował. Polskim rynkiem nieruchomości nadal rządzi bowiem cena. A prawdziwe lofty są drogie i wśród konserwatywnych Polaków wciąż przegrywają ze zwykłymi apartamentowcami. Rynek loftów będzie się jednak rozwijał, specjaliści podkreślają, że na świecie jest on odporny na kryzys, a ceny loftów utrzymują się na wysokim poziomie. Na brak ciekawych zabytków poprzemysłowych, także nie możemy w Polsce narzekać – podsumowuje Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.