Rządowy program „Mieszkanie plus” już przyczynia się do powstania rynku najmu z prawdziwego zdarzenia. Prywatne spółki szykują się do wielkiej ofensywy.
Czy wynajmowanie się opłaca? / Dziennik Gazeta Prawna
– Za pięć lat Resi4Rent będzie zarządzała już 7 tys. mieszkań. To pierwszy na tak dużą skalę projekt komercyjnej instytucji operującej na rynku mieszkań na wynajem – zapowiada Adam Świrski. Ten były wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego i współzałożyciel BGK Nieruchomości od wczoraj kieruje Resi4Rent (R4R) – platformą mieszkań na wynajem uruchomioną przez Griffin Real Estate, firmę specjalizującą się w inwestycjach w nieruchomości. R4R ma kupować mieszkania m.in. od dewelopera Echo Investment, gdzie Griffin wraz z partnerami jest większościowym akcjonariuszem. Ale nie wyklucza przejmowania projektów mniejszych deweloperów. – Firma będzie inwestować w budynki w największych miastach – dodaje prezes R4R.
Już w drugiej połowie roku pierwsze lokale na długoterminowy wynajem chce zaoferować Murapol, największy deweloper mieszkaniowy w kraju. Biznes, oparty ma budowanych przez spółkę mieszkaniach, rozwinie w dużych miastach, m.in. w Warszawie, Krakowie, Katowicach. – Do jesieni 2018 r. planujemy zgromadzić 1 tys. mieszkań. W trzy lata moglibyśmy powiększyć tę liczbę do 4–5 tys. lokali – zapowiada Michał Sapota, prezes Murapolu. Nie będą wynajmować całych inwestycji, ale wybrane lokale. Ich odpowiedni dobór pozwoli, by fundusz mieszkań na wynajem, do którego będą mogli przystąpić zewnętrzni inwestorzy, uzyskiwał zwrot rzędu 4–6 proc. w skali roku. – Budowanie mieszkań na wynajem może być opłacalnym segmentem rynku dla deweloperów. Nie obawiamy się braku popytu, zawsze będą ludzie, którzy nie chcą lub nie mogą pozwolić sobie na zakup własnego – tłumaczy.
Griffin wejście w rynek najmu mieszkań uzasadnia m.in. rosnącą mobilnością zawodową Polaków, poszukiwaniem przez najemców pewności i stabilności najmu, którą może zagwarantować duży instytucjonalny inwestor.
Wśród krajowych spółek inwestujących na rynku nieruchomości i deweloperów jeszcze kilka innych przedsiębiorstw rozważa wejście w wynajem. Paweł Sztejter z Reasu wskazuje, że przełomem w dużych inwestycjach w lokale na wynajem były dwie transakcje kupna takich mieszkań przez zagranicznych inwestorów w stolicy.
– Deficyt mieszkań z jednej strony, a z drugiej perspektywa spadku zdolności kredytowej młodych ludzi, nieuniknionego wzrostu kosztu kredytu i rosnących wymogów dotyczących wkładu własnego pozwala funduszom inwestycyjnym wierzyć w długofalową atrakcyjność takiej inwestycji – tłumaczy.
Marcin Jańczuk z ogólnokrajowej agencji Metrohouse dodaje, że dla deweloperów wejście w wynajem może być sposobem na wypełnienie luki, jaka pojawi się na rynku po 2018 r., kiedy skończy się rządowy program dopłat do kredytów „Mieszkanie dla Młodych”.
– MdM, a wcześniej „Rodzina na swoim” przez wiele lat wspierały kupujących na własność i deweloperów. Kiedy program się skończy, przekonamy się, na jaki popyt faktycznie mogą liczyć. To nie zmienia faktu, że na profesjonalny rynek wynajmu mieszkań w Polsce jest na pewno miejsce. Młodzi ludzie są teraz o wiele bardziej otwarci na długoterminowy najem niż 10 czy 15 lat temu – uważa Jańczuk. I dodaje, że rosnąca konkurencja w mieszkaniach na wynajem w przyszłości zapewne przełoży się na spadek kosztów najmu. Nie nastąpi to jednak szybko, a zmiany cen będą odczuwalne lokalnie, w zależności od podaży i popytu.
– Będziemy wynajmować mieszkania według stawek rynkowych, będzie to typowy najem na zasadach komercyjnych – zapowiada prezes Murapolu. R4R planów co do stawek jeszcze nie ujawnia.