Wraz z rozwojem technologii sieciowych bogatsza staje się oferta nauczania w sieci, czyli e-learningu. W przyszłym roku takie usługi globalnie będą warte 51,1 mld dol. To olbrzymie pieniądze, z których coś chciałaby uszczknąć wrocławska firma Funmedia
– On mnie mówi, czy ja znam angielski. W Polsce! – oburza się jedna z postaci, w którą wcielił się Wojciech Mann w kultowym programie „Za chwilę dalszy ciąg programu”. – Zwariował? – wtóruje mu grany przez Grzegorza Wasowskiego rozmówca. Nieznajomość i niechęć rodaków do uczenia się języków obcych jest jednym z wdzięczniejszych tematów poruszanych przez rodzimych satyryków. Tymczasem dzisiaj znakomita większość młodych Polaków włada przynajmniej komunikatywnie językiem angielskim. Postęp dokonał się zresztą nie tylko w znajomości języków. Chcemy nie tylko się ich uczyć, ale także uczyć ich innych.
Taki właśnie jest trzon działalności wrocławskiej firmy Funmedia, która oferuje klientom na całym świecie kursy m.in. angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Z wrocławskich kursów języków mogą uczyć się Niemcy, ale też osoby hiszpańskojęzyczne. Posługujący się mową Cervantesa mogą zresztą dzięki kursom Funmedia uczyć się też niemieckiego. Firma ma w swojej ofercie też angielski dla naszych południowych sąsiadów.
Oferta założonej w 2009 r. firmy to nie tylko kursy językowe dostępne z poziomu przeglądarki, ale też kurs szybkiego pisania na klawiaturze, wydajnego zapamiętywania, szybkiego czytania, kurs popularnego programu od obróbki zdjęć, a nawet internetowy kurs... masażu. Dzisiaj z ich lekcji korzystają klienci w 40 krajach na całym świecie. – Nie jesteśmy zagrożeniem dla nauczycieli, ale atrakcyjnym uzupełnieniem tradycyjnej oferty edukacyjnej – deklaruje prezes firmy Bartłomiej Postek.
Postek jest absolwentem zarządzania i marketingu na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, rocznik 1986. Jaka jest różnica w podejściu do edukacji między Polską a Zachodem, poczuł na własnej skórze, kiedy po pierwszym roku studiów trafił do letniej szkoły zorganizowanej przy London School of Economics. Idea uatrakcyjnienia rodzimej oferty edukacyjnej przyświecała mu przez cały czas od powrotu z Wielkiej Brytanii i stała się zalążkiem rozmów, jakie na V roku prowadził z Krzysztofem Wojewodzicem, przyjacielem jeszcze z czasów wspólnej nauki we wrocławskim XIV LO im. Polonii Belgijskiej. Postawili w nich diagnozę informatyzacji szkolnictwa A.D. 2009: chociaż do szkół wreszcie trafił nowoczesny sprzęt – oprócz komputerów projektory, tablice multimedialne itd. – to nie stworzono dla edukacji ciekawej oferty, która wykorzystywałaby potencjał tego sprzętu.
Postek postanowił coś z tym zrobić. Wspólnie z Wojewodzicem wzięli się za opracowanie kursu języka angielskiego dla dzieci chodzących do podstawówek. Przyświecała im jedna idea – kurs nie miał koncentrować się na nauce gramatyki, zaś jego zadaniem było możliwie jak najgłębiej umieszczać dziecko w językowym kontekście. Postek korzystał przy tym z własnych doświadczeń, zgodnie z którymi duży postęp w nauce języka można osiągnąć poprzez uczestnictwo w anglojęzycznej kulturze, czy to przez oglądanie filmów, seriali, czy granie w gry.
Na projekt stworzenia kursu językowego dla najmłodszych otrzymali 740 tys. zł unijnego dofinansowania. Pierwszy kurs był gotowy na początku 2011 r., jednak sprzedaż ruszyła na dobre, kiedy związali się z dużym wydawnictwem edukacyjnym. Zdobyte w ten sposób doświadczenie wykorzystali do stworzenia dalszych kursów językowych – dla młodzieży i dla dorosłych. Kiedy te produkty były gotowe, wzięli się do innych wersji językowych. – Zaletą naszego modelu biznesowego jest to, że kiedy gotowa jest już podstawowa wersja kursu, to koszt przetłumaczenia jej na inny język jest znikomy. To sprawia, że nasz biznes łatwo się skaluje – tłumaczy Postek. Dzisiaj w ich repozytorium dostępnych jest ok. 6 tys. modułów, na które składają się oferowane przez nich kursy.
Funmedia nie zamierza ograniczać się tylko do kursów językowych. Tym bardziej że apetyt internautów na całym świecie na ten typ nauki nie słabnie, tylko z roku na rok jest silniejszy. Według firmy analitycznej Docebo globalny rynek e-learningu był w 2013 r. wart 40,6 mld dol., zaś w przyszłym roku osiągnie wartość 51,1 mld dol. Aż 27,1 mld dol. z tej wartości przypadnie na Amerykę Północną. Drugim co do wartości rynkiem będzie Azja z 11,5 mld dol., a następna w kolejności jest Europa Zachodnia z 8,1 mld dol. Perspektywicznie wygląda również Ameryka Łacińska z 2,2 mld dol. Nasz region Europy, Bliski Wschód i Afryka – to razem kolejne 2 mld dol. Przy czym jak zauważa firma badawcza Ambient Research, tylko globalny rynek e-nauki języka angielskiego w 2018 r. ma osiągnąć wartość 3,1 mld dol. – Chcielibyśmy być liderem wydawnictw e-learningowych w Europie – mówi krótko Postek. Dodaje, że firma szuka inwestora, który pozwoliłby rozwinąć sprzedaż.