Temat ustawowego zakazu występowania małoletnich w reklamach (z wyjątkiem promowania odzieży i artykułów jej pokrewnych) oraz kierowania do nich przekazów reklamowych (oprócz produktów związanych z edukacją i rozwojem) stale powraca do debaty publicznej. Opinię w tej sprawie wydała Komisja Kultury i Środków Przekazu. W dalszej kolejności Komisja do Spraw Petycji rozpatrzyła ją, a następnie postanowiła skierować postulat do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przed podjęciem ostatecznych decyzji, prawnicy ostrzegają, że wprowadzenie kolejnych restrykcji nie tylko nie rozwiąże aktualnie istniejących problemów na rynku reklamowym, ale również może doprowadzić do dyskryminacji uczciwych przedsiębiorców, z niektórych branż.
– Zakaz występowania dzieci w reklamach spowodowałoby poważne utrudnienia w prowadzeniu działalności gospodarczej dla producentów oferujących artykuły dla najmłodszych, m.in. foteliki samochodowe, produkty higieniczne, spożywcze czy lekarstwa. Filmy reklamowe, w których np. kosmetyki do pielęgnacji niemowląt pokazywaliby wyłącznie dorośli aktorzy, byłyby sprzeczne z przeznaczeniem tych towarów, a tym samym nieskuteczne – mówi serwisowi agencyjnemu MondayNews Paweł Derlikowski, adwokat z Kancelarii Pasieka Derlikowski Brzozowska i Partnerzy.
Zdaniem eksperta, całkowite ograniczenie udziału dzieci w reklamach prawdopodobnie jednak nie zostanie uchwalone, ponieważ radykalne projekty zwykle ulegają korekcie w pracach sejmowych. Dlatego, producenci artykułów dziecięcych nie powinni obawiać się strat. Jednak już teraz pojawiają się pomysły, jak obejść ewentualny zakaz. W filmach reklamowych zamiast ludzi mogłyby się pojawiać animowane postacie dzieci lub bohaterowie kreskówek. Derlikowski podkreśla, że mnożenie reguł, które nie będą przestrzegane, wydaje się bezpodstawne, tym bardziej, że obecnie obwiązujące przepisy nie są egzekwowane. Wprowadzanie kolejnych aktów prawnych, mających chronić dzieci tylko teoretycznie, mija się w zasadzie z celem.
– Z moich bieżących obserwacji wynika, że w telewizji występuje wiele reklam bezpośrednio zachęcających dzieci np. do nabywania zabawek. Tymczasem takie przekazy perswazyjne są zakazane. Co więcej, biorą w nich udział najmłodsi. W tej sytuacji należy przede wszystkim rozwiązać kwestię obecnie nieprzestrzeganych przepisów. Problemem nie jest złe prawo, ale jego egzekwowanie przez reklamo-dawców i stosowanie przez sądy – zaznacza Paweł Derlikowski.
Adwokat również wyjaśnia, że ustawodawstwo nie zakazuje adresowania reklam do dzieci, a jedynie namawiania ich wprost do kupna. Produkt lub usługa powinny być prezentowane w formie odpowiedniej dla najmłodszego odbiorcy. Granica pomiędzy namawianiem bezpośrednim i pośrednim jest dość płynna, co każdorazowo wymaga oceny całokształtu konkretnego przekazu reklamowego. To umożliwia obchodzenie obecnie obowiązujących przepisów i prawdopodobnie jest przyczyną powstania projektu.
– Najmłodsi widzowie są szczególnie podatni na przekaz reklamowy. Przyjmują go w zasadzie dosłownie i bezkrytycznie. To wpływa na kształtowanie wśród nich nieświadomych postaw konsumenckich. Jednak w mojej ocenie, aktualne przepisy prawne dostatecznie chronią ich interesy. Na przykład, art. 16B ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizji jest w całości poświęcony tematyce ochrony małoletnich przed reklamami. Ustawa zakazuje również przerywania reklamami audycji dla dzieci – wymienia specjalista.
Ponadto interesy najmłodszych chroni art. 16 ust. 1 pkt. 3 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zakazuje on prowadzenia reklamy w sposób, który mógłby wykorzystywać łatwowierność dzieci. Ich dobro zabezpiecza też ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych oraz ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Ekspert przypomina również obowiązujące rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 23 czerwca 2005 r. Określa ono precyzyjnie warunki rozpowszechniania audycji i innych przekazów, w tym reklamowych.
– Obecnie dzieci występują również w reklamach produktów dla dorosłych, np. banków czy samochodów. Mają za zadanie ocieplić wizerunek danych firm i ta funkcja im zupełnie nie szkodzi. Dlatego, w tym przypadku ich udział również nie powinien zostać zabroniony. Gdyby jednak został wprowadzony taki zakaz, to producenci tych artykułów nie odczuliby jego skutków tak, jak wytwórcy akcesoriów dziecięcych. Dla sektora bankowego czy motoryzacyjnego powstałyby reklamy bez udziału najmłodszych, które, w mojej ocenie, były również skuteczne – podsumowuje Paweł Derlikowski.