To pewne – opłata audiowizualna, która ma zastąpić niesławny abonament RTV przyniesie zbawienie publicznej telewizji i radiu, które mogą uzyskać z tego tytułu ok. 1,5 mld zł, czyli trzy razy więcej niż udaje się ściągnąć z abonamentu. Co jednak będzie miał z tego widz i słuchacz? Czy oprócz opłaty wynoszącej co najmniej 180 zł rocznie, zwanej już teraz podatkiem medialnym, może liczyć na to, że nie dostanie przysłowiowych "sucharów" programowych, okraszonych informacjami o bizantyjskich zarobkach i inwestycjach telewizji publicznej?

O tym, że opłata audiowizualna to wspaniała wiadomość dla publicznych mediów nie trzeba nikogo przekonywać. Załamanie wpływów z abonamentu, które nastąpiło po wypowiedzi Donalda Tuska, że nie trzeba go płacić przed kilku laty sprawiło, że tylko kilkanaście procent posiadaczy radioodbiorników i posiadaczy telewizorów płaciło abonament. Jak twierdziły władze telewizji i radia, a także sprawozdania Krajowej Rady Radia i Telewizji, słabnące wpływy z abonamentu to główna przyczyna obniżania jakości programowej i generowania strat.

Z danych KRRiT wynika, że tylko przez dwa pierwsze miesiące tego roku ubyło ponad 100 tys. gospodarstw domowych mających zarejestrowany odbiornik RTV. Na koniec lutego było ich już tylko 968 tys. Spadła też o niecałe 100 tys. łączna liczba firm i gospodarstw domowych, które rzetelnie co miesiąc płacą na media publiczne. Z najnowszych danych wynika, że jest ich 1,163 mln. Jednocześnie rośnie liczba osób zalegających z opłatami. KRRiT podaje, że na koniec lutego 2013 roku było ich 3,02 mln. Statystyka dotyczy zarejestrowanych odbiorników. Ich liczba w pierwszych dwóch miesiącach roku zwiększyła się o nieco ponad 21 tys. Obecnie jest ich 6 951 667 mln. Oznacza to, że coraz większy udział w finansowaniu mediów publicznych mają firmy. Rośnie liczba gospodarstw zwolnionych z płacenia abonamentu. W dwóch pierwszych miesiącach tego roku urosła do 2,77 mln osób.

Z abonamentu – 500 - 600 mln zł

Co prawda w 2012 r. po raz pierwszy od kilku lat wzrosły wpływy z abonamentu, ale nawet „rekordowe” 550 mln zł (o 80 mln zł więcej niż rok wcześniej) nie uchroniło mediów publicznych od cięć programowych. W tym roku, jak ocenia Sławomir Rogowski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, do kasy powinno wpłynąć więcej niż pół miliarda złotych i nawet 650 mln zł, które KRRiT prognozują na 2014 rok, niewiele zmieni.

Opłata audiowizualna – to co najmniej 1,5 mld zł

Stąd jasne się staje, że jedynym ratunkiem dla mediów publicznych jest system stałych przymusowych wpłat, gwarantujących wysokie wpływy.
Takim rozwiązaniem ma być proponowana opłata audiowizualna, która byłaby wnoszona przez każde gospodarstwo domowe (oprócz oczywiście uprawnionych do zwolnień). Jak ujawnił szef KRRiT w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl w czerwcu tego roku, ministerstwo cyfryzacji pracuje nad bazą gospodarstw domowych w Polsce, która służyłaby modelowi pobierania opłaty audiowizualnej.

Według ustawodawcy gospodarstwem domowym jest zespół osób mieszkających i utrzymujących się wspólnie albo jedna osoba utrzymująca się samodzielnie. Co ważne, osobami prowadzącymi wspólne gospodarstwo domowe mogą być zarówno członkowie rodziny (dzieci, rodzice, dziadkowie), a także osoby do rodziny nie należące. Wspólne gospodarstwo domowe może bowiem prowadzić także grupa przyjaciół, bliscy i dalecy krewni oraz powinowaci.

Z naszych wyliczeń wynika, że wprowadzenie opłaty audiowizualnej od każdego gospodarstwa domowego (13,5 mln gospodarstw domowych według Spisu Powszechnego z 2011 r.) nawet przy zwolnieniach przysługujących osobom w starszym wieku, to wpływy na konta radia i telewizji ok. 1,5 mln zł.

Przypomnijmy, że zgodnie z decyzją Krajowej Rady w 2014 r. Telewizja Polska ma otrzymać 54,5 proc. wpływów abonamentowych, a spółki publicznej radiofonii - 45,5 proc. Środki na rozgłośnie publiczne są dzielone pomiędzy Polskie Radio (24,3 proc.) i spółki radiofonii regionalnej (21,2 proc.). W ostatnich latach większą część środków otrzymywało radio (56 proc. w 2012 i 2013 r.), a więc w przyszłym roku te proporcje miały się odwrócić.

Obecnie podstawą finansowania mediów publicznych jest wnoszenie abonamentu radiowo-telewizyjnego. Podstawą do jego naliczania jest liczba zarejestrowanych przez użytkownika odbiorników. Od 1 stycznia 2014 r. czeka nas podwyżka tej opłaty. Opłata abonamentowa za używanie odbiornika radiowego wyniesie 5,90 zł miesięcznie, a za używanie odbiornika telewizyjnego lub radiowego i telewizyjnego - 19,30 zł miesięcznie

Kto cieszy się z przymusowej opłaty?

Wszyscy podkreślają zbawienny wpływ nowej opłaty na sytuację finansową mediów publicznych i nikt jakoś nawet się nie zająknie – a co z widzem? Czy doczeka się, że na święta nie zobaczy 45 raz „ Kevina samego w domu”, „Szklanej pułapki” czy programów ludycznych typu "The Voice of Poland"?

W odpowiedziach na pytania o opłatę audiowizualną osoby odpowiedzialne za media publiczne – przedstawiciele Krajowej Rady Radia i Telewizji, mediów publicznych i co ciekawe – politycy koncentrują się tylko na zbawiennym wpływie opłaty audiowizualnej na kondycję finansową publicznych "molochów".

Według zapowiedzi ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego we wrześniu powinniśmy poznać założenia nowelizacji ustawy o finansowaniu mediów publicznych, które w rewolucyjny sposób zmieniają system finansowania tychże mediów. Po pierwsze zamiast abonamentu uiścimy opłatę audiowizualną pobieraną za ściąganie sygnału radiowego czy telewizyjnego, po drugie może ona być o połowę mniejsza niż obecnie i po trzecie może będzie ściągana z każdego gospodarstwa domowego płacącego za prąd. Wstępne wyliczenia mówią, że powinna być ona mniejsza od abonamentu, szacuje się, że może wynieść 15 zł miesięcznie.

Szef KRRiT Jan Dworak w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową uważa, że jest to bardzo dobra wiadomość dla mediów publicznych. Jak zauważa, media publiczne potrzebują stabilnego źródła finansowania. Zastrzega jednocześnie, że trzeba znaleźć sposób pobierania opłaty, który będzie jak najmniej uciążliwy dla obywateli.
Wiceprzewodnicząca PO Małgorzata Kidawa Błońska z Komisji Kultury i Środków Przekazu podkreśla, że opłata jest bardziej sprawiedliwa od abonamentu, gdyż będzie płacona przez wszystkich odbierających sygnał radiowo-telewizyjny, tymczasem abonament płacili dotychczas nieliczni.

Na zakończenie prac nad nową ustawą medialną czeka również opozycja. Grzegorz Napieralski z SLD zapewnia, że jest gotów poprzeć propozycję, która zapewni stabilne finansowanie mediów publicznych. Zapewnia jednocześnie, że radio i telewizja publiczna muszą spełniać misję publiczną i potrzebują dobrego dopływu gotówki.
Z kolei Ryszard Czarnecki z PiS krytykuje, że resort kultury cały czas nie określił, jak będzie chciał pobierać nową opłatę na publiczne media - czy na przykład obciąży nią rachunki za prąd czy też będzie ona ściągana od każdego mieszkania.



Ani słowa, na co pójdą te pieniądze

W zachwytach nad nowym pomysłem finansowego ratunku dla mediów znika jednak podstawowy problem – na co mają być wydane te pieniądze. To, że trafią do państwowych firm, jakimi są Telewizja Polska i Polskie Radio, jest oczywiste. Pozostaje jednak pytanie – na co zostaną tam wydane?

Z wypowiedzi ministra Zdrojewskiego nie dowiadujemy się niczego poza tym, że zostaje zmieniona forma finansowania mediów publicznych. Tymczasem propozycje zmiany ustawy o finansowaniu mediów publicznych (w tym przypadku ustawy z 21 kwietnia 2005 r. o opłatach abonamentowych (Dz. U. z 2005 r. Nr 85, poz. 728) powinna oznaczać również zmianę zasad dotyczących misji publicznej.

Przypomnijmy, że to właśnie misja publiczna realizowana przez telewizję i radio państwowe była głównym powodem (złośliwi mówią – pretekstem) pobierania abonamentu telewizyjno-radiowego.

Być może aspekt misji publicznej oraz zasad jej finansowania i rozliczania jest pomijany w publicznej dyskusji nieprzypadkowo. Być może nowelizacja ma dotyczyć tylko i wyłącznie finansowania. A misja – ma zostać po staremu…

Czyli w sposób krytykowany przez widzów, którzy nie chcą gadających głów, ambitnych pozycji repertuarowych upychanych po 2.00 w nocy czy ludycznych szlagierów przypominających czasy programów z PRL z pawimi piórami i schodami.

O to, czy nowelizacja obejmuje również te zagadnienia zapytaliśmy w Ministerstwie Kultury. Na pytanie, kto tworzy projekt (ministerstwo kultury, ministerstwo cyfryzacji, czy nowe zasady dotyczą tylko opłat) uzyskaliśmy odpowiedź, że "prace nad przygotowaniem projektu ustawy o opłacie audiowizualnej prowadzone są w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W pierwszej kolejności przygotowana została prawna i ekonomiczna analiza systemów finansowania mediów publicznych w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Jednocześnie przeprowadzone zostały analizy mające na celu ocenę poszczególnych rozwiązań pod kątem zgodności z prawem UE oraz orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE. W oparciu o powyższe analizy przygotowane zostały różne warianty możliwych rozwiązań w zakresie finansowania działalności mediów publicznych."

Jak poinformowało nas ponadto Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury "głównym celem przygotowywanych rozwiązań jest zapewnienie stabilnego finansowania mediów publicznych przez stworzenie jasnych i czytelnych zasad poboru opłaty audiowizualnej, która ma zastąpić obecnie obowiązujące opłaty abonamentowe. Prace nad wprowadzeniem nowego systemu finansowania mediów publicznych wiążą się także z pełnym dostosowaniem przepisów polskiego prawa do zasad wynikających z prawa unijnego (...) W tym zakresie rozważane jest wprowadzenie m.in. regulacji prawnych mających na celu: doprecyzowanie definicji misji publicznej; stworzenie procedury, dzięki której Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie mogła ocenić, czy finansowanie nowych usług medialnych (np. internetowych) z środków uzyskanych z poboru opłaty audiowizualnej nie zakłóci konkurencji na rynku; uregulowanie zasad skutecznego nadzoru nad jakością realizacji misji publicznej."

Tymczasem odpowiedź – jak realizowana jest misja mediów publicznych to jednocześnie odpowiedź na pytanie, na co dokładnie wydawane są nasze pieniądze. Wszak nową opłatę audiowizualną mają wnosić wszyscy obywatele (oprócz ustawowo zwolnionych).

Na pytanie, jak rozdzielane są pieniądze z abonamentu, z Centrum Informacyjnego Ministerstwa Kultury otrzymaliśmy odpowiedź: "Zgodnie z art. 8 ust. 2 ustawy o opłatach abonamentowych Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ustala corocznie sposób podziału wpływów opłat abonamentowych między jednostki publicznej radiofonii i telewizji, w tym minimalny udział terenowych oddziałów Telewizji Polskiej S.A. Według przygotowanego przez MKiDN projektu założeń do ustawy nowe regulacje dotyczące podziału zgromadzonych środków mają być zbliżone do rozwiązań obecnie obowiązujących."

Wynika z tego, że co prawda zmieni się sposób finansowania mediów - zostanie wprowadzona obowiązkowa, ściągalna od wszystkich opłata, a co za tym idzie możemy spodziewać się zwiększenia wpływów do kasy mediów publicznych - ale póki co na nowy podział większej puli środków i nową jakość w mediach publicznych nie ma co liczyć.

Minister Zdrojewski wyszedł przed szereg?

Przy okazji nietrudno zauważyć, że wypowiedź ministra Zdrojewskiego dla radiowej Jedynki o opłacie audiowizualnej zaskoczyła nie tylko pracowników jego resortu. Jak przyznało Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury, "formalnie nie zaczęła się jeszcze procedura legislacyjna" w tej sprawie.

To może wyjaśniać, dlaczego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, będąca bądź co bądź najważniejszym ciałem medialnym w Polsce, nie otrzymała dotychczas projektu do konsultacji.
Również w Kancelarii Sejmu nie pojawił się jeszcze projekt zapowiadany przez ministra Zdrojewskiego.

Tymczasem problemy z misją mediów publicznych zauważają nie tylko widzowie, ale i pracownicy TVP.

W czerwcu tego roku Rada Pracowników TVP zaapelowała do premiera o jak najszybsze znowelizowanie ustawy o radiofonii i telewizji. Tak w części dotyczącej finansowania, jak i realizacje misji publicznej.

Jak czytamy w apelu Rady Pracowniczej, "trudna sytuacja finansowa mediów publicznych w Polsce wymaga zdecydowanych działań, dyskusje trwają zbyt długo a brak decyzji może zbliżyć nas do stanu TV greckiej".

Chodzi o przypadek ERT, gdzie działanie mediów publicznych zostało nagle zawieszone ze względów oszczędnościowych.

Rada Pracowników Telewizji Polskiej zwraca uwagę, że obowiązujące zapisy dotyczące ściągalności abonamentu od odbiorników radiowych i telewizyjnych są w tej chwili nieskuteczne. Ale mowa jest także o tym, że obecne rozwiązania odbiegają od rozwiązań stosowanych w tym zakresie w innych krajach. Są również anachronizmem.
Autorzy pisma do premiera zwracają też uwagę na rolę mediów publicznych zapisaną w ustawie. Chodzi o upowszechnianie edukacji obywatelskiej, udostępnianie dóbr kultury i sztuki oraz ułatwianie korzystania z dorobku nauki, oświaty, sportu, a wreszcie dostarczanie rzetelnej i wszechstronnej informacji.

A co z reklamami w telewizji?

Przypomnijmy, że problem finansowania mediów ze środków publicznych to nie tylko kwestia tego, na co zostaną one przeznaczone. To również odpowiedź na pytanie – co zrobić z reklamami, które zaczynają już dominować w telewizji publicznej. Jeśli będzie więcej pieniędzy, to czy widz nie ma prawa żądać ich zdecydowanego ograniczenia.
A ponadto – czy misja publiczna musi być realizowana tylko przy pomocy telewizji i radia państwowego?

Była już propozycja, aby pieniądze z opłat publicznych trafiały do mediów prywatnych. Jednym z pomysłów było finansowanie telewizji z budżetu państwa i z opodatkowania nadawców prywatnych, czerpiących dochody z reklam. Mówiono o tzw. funduszu misji publicznej, z którego finansowane byłyby projekty nie tylko w radiu i telewizji publicznej, ale także niektóre programy o charakterze misyjnym w telewizjach komercyjnych, gdyby się takie pojawiły.

Od kiedy opłata audiowizualna – 2014 czy 2015 rok?

Determinacja rządu i ministra kultury przy rozwiązaniu palącego problemu abonamentu (a właściwie jego nieskuteczności) cieszy media publiczne, czy jednak radość nie jest przedwczesna? Szef resortu kultury zapowiedział tylko, że dyskusja nad projektem ustawy o opłatach audiowizualnych powinna zacząć się na jesieni. Ale ile potrwa? Wcześniej szef KRRiT Jan Dworak w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl wyraził obawę, że proces legislacyjny związany z wprowadzeniem opłaty audiowizualnej może potrwać dość długo. - Chciałbym, aby nowy system finansowania mediów publicznych został wprowadzony z początkiem 2015 roku. Mam jednak świadomość, że ze względów formalnych, związanych m.in. z długim okresem potrzebnym na konsultacje ustawy oraz jej uchwalenie, może być to termin trudny do realizacji - mówił portalowi Jan Dworak.

Jak widać problem opłaty wizualnej nie dotyczy tylko zastąpienia mniej skutecznego narzędzia płatności bardziej skuteczny. Wszystko wskazuje na to, że opłata audiowizualna stanie się kolejnym podatkiem płaconym pod groźbą sankcji, jak każdy podatek. A to oznacza, że nie tylko obywatel będzie miał obowiązek, ale i władza, która go ustanowi. Obowiązek informacji – na co, na jakich zasadach i w jakim celu środki z nowej opłaty wyda.

Kto jest zwolniony z płacenia abonamentu

Zgodnie z ustawą o opłatach abonamentowych, zwalnia się od opłat osoby, co do których orzeczono o: zaliczeniu do I grupy inwalidów, całkowitej niezdolności do pracy, znacznym stopniu niepełnosprawności, trwałej lub okresowej całkowitej niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym, które ukończyły 75 lat, które otrzymują świadczenie pielęgnacyjne z właściwego organu realizującego zadania w zakresie świadczeń rodzinnych lub rentę socjalną z ZUS lub innego organu emerytalno – rentowego, niesłyszące, u których stwierdzono całkowitą głuchotę lub obustronne upośledzenie słuchu, niewidome, których ostrość wzroku nie przekracza 15%, które ukończyły 60 lat oraz mają prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza miesięcznie kwoty 50% przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w roku poprzedzającym, spełniające kryteria dochodowe, określone w ustawie o świadczeniach rodzinnych, które mają prawo do korzystania ze świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej, bezrobotne, o których mowa w art. 2 ust. 1 pkt 2 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, posiadające prawo do zasiłku przedemerytalnego, określonego w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, posiadające prawo do świadczenia przedemerytalnego, określonego w ustawie o świadczeniach przedemerytalnych.

Ustawa o opłacie abonamentowej
pobierz plik

Zwolnienie możliwe jest także na podstawie innych ustaw niż ta o opłatach abonamentowych. W związku z tym za brak konieczności zapłaty abonamentu liczyć mogą także: inwalidzi wojskowi i wojenni, kombatanci będący inwalidami wojennymi lub wojskowymi, członkowie rodzin pozostali po kombatantach będących inwalidami wojennymi lub wojskowymi, osoby, które zostały zaliczone do jednej z grup inwalidów wskutek inwalidztwa pozostającego w związku z pobytem w miejscach, o których mowa w art. 3 i art. 4 ust. 1 ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego, członkowie rodzin pozostali po osobach pobierających w chwili śmierci rentę z tytułu inwalidztwa (zgodnie z ustawą o kombatantach), osoby, które zostały zaliczone do jednej z grup inwalidów wskutek inwalidztwa pozostającego w związku z zatrudnieniem, o których mowa w ustawie o świadczeniu pieniężnym i uprawnieniach przysługujących żołnierzom zastępczej służby wojskowej przymusowo zatrudnionym w kopalniach węgla, kamieniołomach, zakładach rud uranu i batalionach budowlanych.

Aby jednak zostać zwolnionym z konieczności wnoszenia opłat abonamentowych, należy w urzędzie pocztowym przedłożyć dokumenty uprawniające do zwolnienia wskazane przez urzędnika oraz wypełnić odpowiedni formularz oraz złożyć oświadczenie.