W piątek wchodzi w życie ustawa o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy (Dz. U. z 2015 r. poz. 1925). O taką pomoc mogą się starać te osoby, które straciły pracę, bieżąca wartość ich nieruchomości jest niższa niż wartość kredytu lub te, które muszą płacić ratę przekraczającą 60 proc. dochodów ich gospodarstwa domowego.
Aby uzyskać wsparcie należy złożyć do kredytodawcy odpowiedni wniosek. Trzeba w nim podać imię i nazwisko, adres miejsca zamieszkania, numer PESEL, oraz numer dowodu osobistego lub rodzaj i numer innego dokumentu potwierdzającego tożsamość. Ponadto kredytobiorca jest zobowiązany do złożenia, pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń, oświadczenie o:
- istnieniu okoliczności stanowiących podstawę przyznania wsparcia,
- warunkach wszystkich umów ubezpieczenia, na podstawie których przysługuje mu świadczenie z tytułu utraty pracy, w tym o terminie, w którym upływa okres wypłaty świadczeń z tytułu tych umów - w przypadku gdy zawarł umowę ubezpieczenia spłaty kredytu, gwarantującego wypłatę świadczenia na wypadek utraty pracy,
- współczynniku wyrażającym relację wysokości płaconej raty z tytułu kredytu mieszkaniowego do osiąganych miesięcznie dochodów,
- dochodzie gospodarstwa domowego.
Wsparcie nie będzie przyznawane, jeżeli umowa kredytu mieszkaniowego została wypowiedziana. Z dobrodziejstw ustawy nie skorzystają również ci kredytobiorcy, którzy wypowiedzieli umowę o pracę oraz ci, którzy pobierają świadczenie z tytułu utraty pracy wynikające z zawartej umowy ubezpieczenia spłaty kredytu.
Po pozytywny przejściu weryfikacji pomoc będzie przekazywana w miesięcznych ratach, nie wyższych niż 1500 zł, na wskazany przez kredytodawcę rachunek. Maksymalny okres udzielania wsparcia wynosi 18 miesięcy.
Kredytobiorca jest zobowiązany do zwrotu pobranych świadczeń (bez odsetek) w ciągu dwóch lat. Spłata należności może zostać rozłożona nawet na osiem lat.
Pieniądze na wsparcie – 600 mln zł – mają wyłożyć banki. Mimo to ustawa jest ostro krytykowana.
Elżbieta Lech, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, na końcu łańcucha zawsze jest klient, i to on zawsze płaci za mniej czy bardziej przemyślane pomysły ustawodawcy.
Z podobnych powodów ustawę krytykuje także Andrzej Jakubiec, adwokat, doktor Uniwersytetu Łódzkiego, partner w kancelarii Janeta, Jakubiec, Węgierski. – Oceniam te zmiany nie tylko jako prawnik, lecz przede wszystkim jako obywatel, i przyznam, że budzą one mój fundamentalny sprzeciw. Są one kolejnym narzędziem, które oducza odpowiedzialności za własne decyzje i przerzuca skutki nierozsądnych posunięć jednostek na całe społeczeństwo. Czemu ma to służyć? Ustawodawca liczy, że grupa z problemami finansowymi będzie za to rozwiązanie wdzięczna, a inni nie zauważą, że zostali nimi obciążeni – kwituje prawnik.