W ubiegłym roku niektóre usługi podrożały tak bardzo, że przestaliśmy z nich korzystać. Dlatego teraz bankowcy znowu spuszczają z tonu. Ale i tak coraz trudniej im zdobyć nowych klientów. Bo ci stali się bardzo wymagający
To jeszcze nie koniec tanich rachunków i kart „za zero”, jak usiłowali nam do niedawna wmawiać bankowcy. Tak przynajmniej wynika z raportu na temat wysokości opłat i prowizji w 20 największych bankach w I połowie 2014 roku, przygotowanego przez Narodowy Bank Polski. Na koniec czerwca średnia prowizja za prowadzenie konta osobistego wynosiła 3,04 zł miesięcznie. Pół roku wcześniej opłata ta była wyższa o jedną trzecią i wynosiła 4,89 zł. Natomiast za przyjemność korzystania z karty debetowej wydanej do rachunku płacimy średnio 2,61 zł miesięcznie, co oznacza spadek w porównaniu z końcówką ubiegłego roku aż o 34 proc. W grudniu płaciliśmy średnio 3,94 zł.
Tanieją także inne usługi bankowe dla klientów indywidualnych. NBP wyliczył, że za przelew zlecony w oddziale płaciliśmy w czerwcu średnio 6,3 zł, podczas gdy w grudniu prowizja za to wynosiła 6,52 zł. Przelew internetowy potaniał w tym czasie z 20 do 8 gr. Opłata za wypłatę z bankomatu obcej sieci zmniejszyła się z 4,26 do 3,97 zł.
Autorzy raportu wskazują, że mimo sporych zmian średniego poziomu poszczególnych prowizji i opłat I półrocze bieżącego roku stało pod znakiem stabilizacji cen usług bankowych. Spadki nie wynikają z bezpośredniego obniżenia opłat w analizowanych bankach, lecz ze zmiany oferty w kilku instytucjach: wprowadzenia nowych kont na warunkach lepszych niż dotychczasowe. Mowa np. o BZ WBK, który konto Wydajesz&Zarabiasz z prowizją miesięczną na poziomie 7 zł zastąpił bezpłatnym Kontem Godnym Polecenia, czy o BGŻ, który Plan Standardowy, kosztujący 8 zł, zastąpił darmowym Kontem nr 1.
Zdaniem Kamila Stolarskiego, analityka w Espirito Santo Investment Bank (BESI), spadek stawek prowizyjnych w I półroczu 2014 r. to efekt stabilizacji stóp procentowych. – W drugiej połowie ubiegłego roku negatywny wpływ na zyski banków miał słaby wynik odsetkowy. W tym roku zarobek na odsetkach poprawia się w tempie nawet dwucyfrowym, więc banki nie są zmuszone do generowania dodatkowych przychodów za pomocą opłat – uważa Stolarski. Dodaje, że dostrzegalna jest tendencja wśród części instytucji, które tanią ofertą rachunków chcą ściągnąć do siebie nowych klientów. – Nie zarobią na obsłudze tych kont, ale mogą liczyć na dodatkową sprzedaż kredytów. Poza tym zarobią na osadach, które na większości ROR-ów nie są oprocentowane – mówi analityk BESI.
Wśród ekspertów przeważa opinia, że również w najbliższej przyszłości należy spodziewać się raczej obniżek prowizji niż ich wzrostu. – Ze względu na dużą konkurencję obecnie nie widzę miejsca na wysokie podwyżki lub wprowadzenie opłat za dotychczasowe usługi. Banki będą natomiast poszukiwać dodatkowych dochodów, oferując nowe usługi np. związane z obsługą płatności – uważa Mateusz Poznański, dyrektor nadzorujący rachunki, płatności, oszczędności i inwestycje w ING Banku Śląskim.
Michał Hucał, wiceprezes Alior Banku, dodaje, że presję na obniżki prowizji wywierają klienci. – Są coraz bardziej świadomi swoich wyborów. Zanim zdecydują się na propozycję konkretnego banku, dokładnie ją porównają z konkurencją. Na znaczeniu zyskują oferty gwarantujące klientom brak zmian prowizji przez kilka lat. Stąd nasza decyzja o zaoferowaniu takiej gwarancji nabywcom nowego konta osobistego – mówi Hucał.
Zdaniem Łukasza Dąbrowskiego, dyrektora ds. bankowości transakcyjnej i produktów depozytowych w Raiffeisen Polbanku, trend w postaci zastępowania rachunków obarczonych opłatami przez oferty bezwarunkowo darmowe pomału staje się faktem. – I należy spodziewać się jego kontynuacji w kolejnych miesiącach – mówi Łukasz Dąbrowski. – Z drugiej strony w opłatach związanych z czynnościami transakcyjnymi, takimi jak przelewy czy zlecenia stałe, zbliżamy się do rynkowego konsensusu – dodaje przedstawiciel Raiffeisen Polbanku.
Eksperci podkreślają, że nawet spodziewane kolejne obniżki stóp procentowych nie powinny znacząco wpłynąć na odwrócenie tego trendu. – Chyba że obniżki będą znacząco większe, niż spodziewa się tego rynek. Ale nawet jeżeli tak się stanie, to bardziej spodziewam się dalszego spadku oprocentowania depozytów oraz zwiększenia marż na kredytach niż wyraźnych podwyżek stawek prowizyjnych – uważa Kamil Stolarski.
ROZMOWA
Tomasz Bursa partner w firmie Opti Capital
Podwyżki wkrótce wrócą
Z czego wynika spadek prowizji w I poł. 2014 roku?
To może być efekt tego, że większość banków zdążyła już dostosować swoje tabele opłat i prowizji do nowych okoliczności, w jakich przyszło im funkcjonować. Z podwyżkami mieliśmy do czynienia przez cały rok 2013. Wtedy banki musiały poradzić sobie ze skutkami silnych obniżek stóp procentowych. Drugim powodem zahamowania wzrostu cen, jaki dostrzegam, jest powrót części banków do polityki aktywnego budowania bazy klientów ROR-owych. Zjawisko to jest zdeterminowane z kolei dwiema przyczynami. Po pierwsze, banki potrzebują depozytów, a osad na rachunku bieżącym jest najtańszym źródłem pieniędzy. Po drugie, kilka banków wciąż wystawionych jest na sprzedaż, a odpowiednio duża baza klientowska podnosi wycenę.
Czy zatem mamy do czynienia z trwałym już odwróceniem trendu, czy tylko z przystankiem przed kolejną falą podwyżek?
Myślę raczej, że z tym drugim. Jest oczekiwanie na kolejne obniżki stóp procentowych. Dla banków będzie to oznaczać kolejne trudności z utrzymaniem wyniku odsetkowego, a presja na poprawę zysku banków ze strony akcjonariuszy będzie rosła. Mamy stabilny wzrost gospodarczy i zarządom będzie ciężko wytłumaczyć, dlaczego w takich okolicznościach wyniki banków się nie poprawiają. W tym wypadku na niekorzyść polskiego sektora bankowego wpływa nienaturalna sytuacja makroekonomiczna, z jaką mamy dziś do czynienia. Chodzi o to, że wzrostowi gospodarczemu towarzyszy niska inflacja, która zmusza bank centralny do łagodzenia polityki pieniężnej. A w takich warunkach bankom zarabiać trudniej.
Czy na politykę cenową banków może mieć wpływ planowana kolejna obniżka interchange, czyli prowizji od transakcji kartami?
Zdecydowanie tak. Zwłaszcza że banki wyczyściły już portfele z kart nieaktywnych, poucinały większość bonusów oferowanych wcześniej użytkownikom kart i dziś nie mają już właściwie możliwości cięcia kosztów – aby biznes kartowy się opłacał, będą musiały podnieść prowizje.