Spodziewany koszt budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w Lubiatowie-Kopalinie (gm. Choczewo) to 9,5 mln euro za megawat mocy netto (według kursu na rok 2024). Za realizację wszystkich trzech reaktorów AP1000 zapłacimy więc ok. 34 mld euro. Tak wynika z danych zamieszczonych w jednym z załączników do projektu aktualizacji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu.
Inwestor, czyli Polskie Elektrownie Jądrowe, potwierdza, że to on jest źródłem podanej w rządowym dokumencie kwoty, a więc jest ona zbieżna z aktualnymi prognozami spółki. Jak zaznacza biuro prasowe PEJ, szacunki nakładów inwestycyjnych „ulegają systematycznemu doszczegółowieniu” wraz z postępami prac projektowych, badań prowadzonych na terenie przyszłej budowy elektrowni oraz ofert otrzymywanych przez spółkę w toku konkurencyjnych postępowań zakupowych.
Koszty atomu eskalują przed budową
9,5 mln euro za MW to cena podana w tzw. ujęciu overnight, czyli nieuwzględniająca kosztów odsetek od kapitału narastających w okresie budowy. Pozwala ona lepiej niż do tej pory porównać zakładane na tym etapie warunki realizacji elektrowni na Pomorzu z innymi inwestycjami jądrowymi.
Polski projekt, choć sporo brakuje mu do najdroższego na świecie brytyjskiego projektu Hinkley Point C, plasuje się już w niechlubnej czołówce przedsięwzięć z ostatnich lat. Znalazł się w niej już na etapie przygotowań do budowy, a więc przed okresem, w czasie którego projekt jest najbardziej narażony na ryzyko eskalacji kosztów. Jak słyszymy nieoficjalnie, przedstawione szacunki obejmują ok. 10-proc. rezerwę na taki scenariusz; jest ona jednak niewielka w kontekście doświadczeń z już zakończonych przedsięwzięć. A to właśnie wyzwania okresu budowy przyczyniły się do przekroczenia zakładanych kosztów o niemal 80 proc. w przypadku pierwszych ukończonych reaktorów AP1000 w Vogtle w stanie Georgia czy jeszcze większej eskalacji ostatnich inwestycji EDF we Flamanville czy fińskim Olkiluoto. W ocenie naszych rozmówców z branży już dziś nie ma co liczyć na to, że ostatecznie megawat z elektrowni na Pomorzu będzie kosztował mniej niż 10 mln euro.
Widmo droższej energii
Inne dane zamieszczone w załącznikach do aktualizacji KPEiK wskazują, że spodziewane koszty finansowania inwestycji w zakładanym obecnie harmonogramie (pierwszy reaktor ma zostać oddany do eksploatacji w 2036 r.) podniosą ten rachunek o ok. 20 proc. Łączne nakłady można na tej podstawie oszacować na ok. 40 mld euro. Według naszych wyliczeń z wykorzystaniem kalkulatora Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej realizacja inwestycji na takich warunkach powinna przełożyć się na uśredniony koszt produkcji prądu w elektrowni na Pomorzu na poziomie ok. 160 euro za megawatogodzinę (odpowiednik niecałych 700 zł według kursu z 2024 r.). Ten ostatni wskaźnik będzie jednak wrażliwy na wiele czynników, na czele z sytuacją na rynku energii i poziomem wykorzystania mocy reaktorów.
Określony w rządowym dokumencie koszt inwestycji w Lubiatowie-Kopalinie to wciąż nieco mniej niż 45 mld euro, o których mowa w decyzji otwierającej postępowanie Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej dla elektrowni. Według rozmówców DGP znających projekt „nadwyżka” ta stanowi kolejną rezerwę na wypadek wzrostu kosztów związanych z finansowaniem projektu.
Ryzyko wpisane w naturę projektu
Zdaniem Adama Rajewskiego z Nuclear PL w praktyce w inwestycje tej skali wpisana jest jednak niepewność. – Dlatego w każdym kontrakcie określa się nie tylko cenę, ale też warunki jej zmiany. Jest normalne, że mimo wszystkich przeprowadzonych badań w toku budowy napotka się dodatkowe utrudnienia na tle geologicznym albo jakieś znalezisko archeologiczne, pojawi się konieczność wykonania dodatkowych prac, które obciążają inwestora określonymi kosztami – mówi ekspert. W przypadku elektrowni jądrowej dodatkowym czynnikiem ryzyka jest wyjątkowo długi horyzont czasowy. – Zgodnie z harmonogramem ukończenie budowy zakłada się na 2039 r. W tak odległej perspektywie ryzyko wystąpienia kryzysu czy innej sytuacji nieprzewidzianej jest znaczne – dodaje Rajewski.
Czego w tej sytuacji można oczekiwać od inwestora? Zdaniem naszego rozmówcy przede wszystkim zabezpieczenia odpowiednich rezerw oraz wynegocjowania dobrego kontraktu z wykonawcą. – To wcale nie musi oznaczać dociśnięcia partnera „do ściany”. Najważniejszy jest klarowny i uczciwy podział odpowiedzialności oraz ryzyka – zastrzega.
Za drugim podejściem będzie taniej?
Równocześnie o ponad 40 proc. niższy koszt overnight – ok. 5,6 mln euro za MW netto – zakłada się, według prognozy rządowej, dla drugiej z planowanych wielkoskalowych elektrowni (EJ2), która miałaby powstać w centralnej części Polski (preferowane lokalizacje brane pod uwagę to Bełchatów i Konin). Tak znacząca różnica wpisuje się w krytykę części środowiska eksperckiego dotyczącą warunków realizacji pierwszego projektu. Ale tak potężna skala zakładanych oszczędności budzi wątpliwości ekspertów w kontekście wczesnego etapu planowania projektu i licznych niewiadomych z nim związanych.
Rząd jest obecnie na etapie rozpatrywania uwag do aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, która ma określić podstawowe parametry postępowania w sprawie elektrowni numer dwa. Wystosowano też zaproszenia do udziału we wstępnych konsultacjach do czterech krajów: USA, Francji, Kanady i Korei Płd. Ponadto analizy dotyczące Bełchatowa jako potencjalnej lokalizacji zainicjowała Polska Grupa Energetyczna. PGE jest też na zaawansowanym etapie rozmów w sprawie przejęcia połowy udziałów w spółce PGE PAK Energia Jądrowa, powołanej do realizacji zamrożonego projektu elektrowni w Koninie-Pątnowie, od grupy kontrolowanej przez Zygmunta Solorza, dzięki czemu Grupa uzyska pełne prawa do zgromadzonej w tej spółce dokumentacji dotyczącej lokalizacji konińskiej. Spekuluje się także, że to właśnie zespół skupiony w PGE PAK mógłby zająć się przygotowaniami do budowy elektrowni.
Według Polskich Elektrowni Jądrowych, które także chcą ubiegać się o status inwestora przy EJ2, budowa tej elektrowni rzeczywiście powinna być tańsza „ze względu na naturalny proces nabywania kompetencji, rozwój polskiego sektora jądrowego i dzięki doświadczeniom z realizacji pierwszej elektrowni”. Spółka zastrzega jednak, że o konkretnych szacunkach będzie można mówić „po przeprowadzeniu analiz terenowych, w tym geologicznych i hydrologicznych, wyborze lokalizacji oraz wskazaniu technologii dla drugiego obiektu”. ©℗