Rekonstrukcja rządu - wbrew zapowiedziom polityków i oczekiwaniom części specjalistów - nie stworzyła jednego ośrodka, na który spadłaby odpowiedzialność za transformację. Wprawdzie powstał „superresort” energii, ale - przynajmniej na razie - nie zajmuje się on OZE. Ma wyznaczać strategiczne kierunki zmian, jednak za finansowanie przez NFOŚiGW odpowie ministerstwo klimatu. Za wdrażanie polityki rządu odpowiada Maciej Berek, a do tego mamy jeszcze ministra finansów i gospodarki czy Ministerstwo Aktywów Państwowych odpowiedzialne m.in. za spółki energetyczne. Nic więc dziwnego, że część wpływowych think tanków coraz śmielej wysuwa postulat powołania „klimatycznego CFO”. Taki wniosek pojawia się w raporcie Fundacji Instrat, który premierę będzie miał dzisiaj. Zdaniem autorów stanowisko dyrektora finansowego transformacji powinno być stworzone przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, np. przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów (KERM).

Instrat przekonuje, że konieczne jest określenie, kto w rządzie odpowiada za rachunek za transformację. Nie tylko za to, żeby pieniądze wydać, ale też za to, żeby zrobić to mądrze. Dyrektor finansowy miałby być odpowiedzialny za decyzje dotyczące inwestycji transformacyjnych i mechanizmów ich finansowania, ale – co nie mniej ważne – także za ocenę ich wpływu na koszt energii, monitoring wydatków na transformację i koordynację działań w ramach rządu i instytucji finansujących.

Ponad 1 bln zł inwestycji w transformację energetyczną do końca dekady w nowym KPEiK

A takich decyzji będzie tylko więcej. Ministerstwo klimatu, które właśnie przedstawiło założenia Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), szacuje, że inwestycje na transformację w latach 2026–2030 wyniosą ponad 1 bln zł. To pieniądze, które muszą być przeznaczone na nowe moce (w tym OZE), sieci czy termomodernizację. Jako źródła finansowania MKiŚ wskazuje m.in. KPO (115 mld zł), program FENIKS (25,5 mld zł), ETS2 (89 mld zł) czy Społeczny Fundusz Klimatyczny (63 mld zł). Jeśli rządowi uda się wynegocjować przesunięcie w czasie wejścia w życie ETS2, dwie ostatnie pozycje staną pod znakiem zapytania, jednak – jak zadeklarowała Hennig-Kloska – to by jej „nie zmartwiło”, a pieniądze musiałyby zostać pozyskane z innych źródeł. Reforma ETS2 zmniejszyłaby też według niej skalę niezbędnych wydatków na zwalczanie ubóstwa energetycznego.

Zgodnie z unijnymi przepisami, w 2026 r. całość przychodów z obecnego systemu EU ETS powinna być przeznaczana na cele klimatyczne. Tymczasem, jak pokazał raport Najwyższej Izby Kontroli z 2024 r., spośród 94 mld zł, które trafiły do budżetu z EU ETS w latach 2013–2023, tylko 1,3 proc. przeznaczono na cele bezpośrednio związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych.

Dochody z EU ETS w 2030 r. mogą sięgnąć 62,6 mld zł - szacuje Instrat

Według obliczeń Instrat w 2030 r. dochody budżetowe tylko z tytułu EU ETS mogą wynieść 62,6 mld zł. Polska już teraz jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o skalę dochodów. Kolejne rządy nie decydują się jednak na powołanie dedykowanego funduszu zasilanego dochodami z EU ETS.

Po rekonstrukcji odpowiedzialność za KPEiK przejmie teraz Ministerstwo Energii, kierowane przez Miłosza Motykę. Jak tłumaczy Paulina Hennig-Kloska, dokument został przyjęty przez kierownictwo MKiŚ (w którym dotychczas był także Motyka), a teraz parusetstronicowy dokument zostanie przesłany do Ministerstwa Energii. To prześle go do zaopiniowania Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego oraz Radzie Dialogu Społecznego, a następnie KPEiK trafi na Stały Komitet Rady Ministrów.

Resort klimatu nadal będzie jednak nadzorować działania Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który zarządza wieloma programami finansującymi transformację, takimi jak Czyste powietrze, Mój prąd czy NaszEauto.

– Po rekonstrukcji mamy dwa ministerstwa „połowy energii”, odpowiadające za rachunek za transformację. W związku z tym potrzebna jest osoba, która skoordynuje ich pracę w zakresie finansowania – uważa Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.

Polska nie wykorzystuje potencjału "zielonych obligacji"

Autorzy raportu firmowanego przez Instrat wskazują, że obecnie programy inwestycyjne nie są wystarczająco powiązane z sektorowymi celami klimatycznymi oraz oceną proporcji pomiędzy nakładami a korzyściami. Zamiast tego, o realizacji często decyduje zdolność beneficjentów do szybkiego wydawania środków publicznych i skuteczność zabiegania o nie.

Według nich, Polska nie wykorzystuje potencjału „zielonych obligacji skarbowych”, choć koszty obsługi zielonego zadłużenia mogą być niższe niż odsetki od standardowych obligacji. Jak wskazuje Instrat, Polska była pionierem w emisji zielonych obligacji skarbowych (wykorzystała je już w 2016 r. jako pierwszy kraj na świecie), jednak po 2019 r. nie wyemitowała już ani jednej zielonej obligacji skarbowej, mimo że ich rynek rozkwitł w innych krajach UE.

Ceny energii niższe o 27 proc. w 2040 r.?

W nowej wersji KPEiK Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacuje, że w scenariuszu aktywnej transformacji (czyli ambitnym) koszt wytworzenia energii spadnie o 11 proc. do 2030 r. oraz 31 proc. w 2040 r. Także prognozy z modelowania Fundacji Instrat mówią o spadkach – o 11 proc. do 2030 r., 15 proc. do 2035 r. oraz 23 proc. w 2040 r. MKiŚ przewiduje także spadki końcowych cen energii, uwzględniających już m.in. koszty dystrybucji. Dla gospodarstw domowych mają one w 2040 r. być o 27 proc. niższe niż obecnie. ©℗

ikona lupy />
Dochód ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe