Powstała „Ogólnopolska koalicja na rzecz budowy linii 2x400kV zgodnie z prawem”. Jej przedstawiciele nie zgadzają się na wyznaczanie innych terenów, niż wcześniej wskazane w wojewódzkich planach zagospodarowania przestrzennego (wpzp), którymi ma biec linia wysokiego napięcia. Jeżeli wykonawca nie zmieni zdania zapowiadają protesty w całej Polsce. Wykonawcy linii twierdzą natomiast, że nowa trasa jest korzystniejsza dla społeczności lokalnych. Kable będą poprowadzone przez działki rolne, dzięki czemu nie trzeba będzie wyburzać domów.

– Okazuje się, że problem linii 2x400kV, a w zasadzie próby ignorowania wojewódzkich planów zagospodarowania przestrzennego, to niestety zjawisko powszechne. O wsparcie apelowało bardzo dużo stowarzyszeń, a także komitetów mieszkańców, którzy czują się bezradni wobec postawy wykonawców inwestycji współpracujących z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi S.A. Dlatego wspólnie zdecydowaliśmy o powołaniu silnej organizacji mogącej stanowić przeciwwagę – mówi Piotr Plak, prezes zarządu stowarzyszenia „Chcemy Wiedzieć!” i współzałożyciel Koalicji.

Do koalicji przyłączyło się dotychczas kilkanaście organizacji, które do tej pory samodzielnie działały na rzecz ochrony wpzp w swoich regionach m.in. stowarzyszenia "Apertus", Stowarzyszenie "Ekologiczna Wielkopolska", czy „Chcemy Wiedzieć!”. Jej przedstawiciele zapowiadają, że jeżeli ich postulaty będą ignorowane skończy się to falą protestów w całej Polsce.

Tymczasem zdaniem rzecznika inwestycji linii 400 kV Piła Krzewina – Plewiska, koalicja działa na rzecz lobby posiadaczy gruntów, którzy chcieliby przekształcić działki rolne w budowlane.

– Każda inicjatywa zmierzająca do przestrzegania prawa jest dobra. Czy po to powstała koalicja – zobaczymy. Prawdopodobnie chodzi o to, żeby przekształcić tereny rolne w przyszłości na działki budowlane, czego nie przewiduje gminne studium – uważa Jacek Miciński, rzecznik inwestycji linii 400 kV Piła Krzewina – Plewiska. I dodaje, że „Chcemy Wiedzieć!”, a teraz już koalicja, dąży to wytyczenia trasy linii, która skutkować będzie tragediami ludzkimi i wyburzeniami dziesiątek domów. – Jako wykonawcy nie godzimy się na to – uzupełnia.