Wójtowie mogą ponieść konsekwencje wydawania pozwoleń na budowę w miejscach, które powinny być zarezerwowane dla tras elektroenergetycznych. Właściciele gruntów zapowiadają pozwy.
Narasta spór wokół słupów, które zamierzają wybudować Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Po województwie mazowieckim przyszedł czas na Wielkopolskę.
Sporna siódemka
Obecnie awantura rozgorzała wokół trasy energetycznej Piła–Krzewina–Plewiska (Wielkopolskie). Stowarzyszenie „Chcemy wiedzieć!”, które reprezentuje część mieszkańców gmin, którymi ma biec linia, stanowczo sprzeciwiło się zaproponowanemu przez wykonawcę wariantowi nr 7. Problem polega na tym, że trasa, na której zamontowane mają być słupy z kablami wysokiego napięcia, będzie niezgodna z tą, która została określona np. w wojewódzkich planach zagospodarowania przestrzennego (wpzp).
– Przyglądamy się działaniom PSE w kontekście budowy linii 2x400kV w wielu regionach Polski i z przykrością musimy podkreślić, że za każdym razem prowadzą one do nieodwracalnych podziałów w lokalnych społecznościach. Źródłem zaogniania konfliktów jest często brak respektowania podstawowych, uzgodnionych z mieszkańcami, dokumentów planistycznych – wskazuje Piotr Plak, prezes stowarzyszenia.
I dodaje, że to one gwarantują, a przynajmniej powinny, że kupno działki i budowa domu nie będzie w Polsce loterią. – Decyzje PSE ignorujących ustanowiony ład planistyczny wywracają cały ten porządek do góry nogami, a mieszkańcy wielu województw żyją w niepewności – dodaje Plak.
Stowarzyszenie domaga się, aby wykonawca trasę poprowadził wedle pierwotnie proponowanego wariantu nr 1, który wynika z wpzp.
Tym ultimatum są zaskoczone PSE. – Ostateczna decyzja o wyborze wariantu trasy jeszcze nie zapadła, przedstawiliśmy rekomendację, teraz pytamy społeczności, co o niej myślą. Analizujemy też każdy zgłoszony przez właścicieli przebieg – mówi Jacek Miciński, rzecznik prasowy inwestycji. – Chcemy wybrać taki, który będzie optymalny, a więc w możliwie niewielkim stopniu zaingeruje w zabudowę i jednocześnie uwzględni kierunki rozwoju gmin – zapewnia.
I dodaje, że wariant nr 7 rzeczywiście tylko w części pokrywa się z trasą zaplanowaną w wpzp. – Bardzo dokładnie przeanalizowaliśmy wariant nr 1 i okazuje się, że niektóre gminy zarezerwowały tereny pod budowę sieci elektroenergetycznej, ale nie wszystkie. W Rokietnicy zabudowa dosłownie przywarła do istniejącej linii, a i tak część domów jest starsza niż istniejąca linia. W przypadku niektórych zabudowań przewody znajdują się bardzo blisko budynków. Stawianie w tym miejscu nowych słupów wiązałoby się z koniecznością burzenia domów – wyjaśnia.
Dlatego wykonawca zaproponował, aby linia zamiast po terenach zurbanizowanych przebiegała po działkach rolnych, na których zgodnie ze studium gminy obowiązuje zakaz zabudowy. – Taką możliwość dopuszcza wpzp, gdzie jasno napisano, że w uzasadnionych przypadkach trasę można modyfikować – mówi Jacek Miciński.
Co więcej, choć zaproponowany wariant nr 7 jest nie do przyjęcia dla stowarzyszenia „Chcemy wiedzieć!”, to opowiadają się za nim inne organizacje społeczne.
– W gminie działa wiele stowarzyszeń i organizacji. Przeważająca część opowiada się za wariantem nr 7, który omija tereny mocno zurbanizowane. Wariant nr 1 narażony jest na liczne wyburzenia i tym samym dramaty ludzkie – wskazuje Adam Michta, przedstawiciel stowarzyszenia „Wokół nas”.
Winni włodarze
Zdaniem przedstawicieli „Chcemy wiedzieć!” nie usprawiedliwia to przeniesienia inwestycji na tereny, które pierwotnie nie były objęte tym planem. – Przecież ludzie, którzy kupli działki na terenach, po których teraz zgodnie z wariantem nr 7 mają przebiegać kable, przed dokonaniem transakcji sprawdzili, jaki potencjał mają zakupione grunty. Nie było mowy o tym, że ma po nich przebiegać linia energetyczna. Tymczasem ci, którzy budowali się pod liniami wysokiego napięcia, bądź w miejscach, gdzie miały przebiegać słupy, zdawali sobie z tego sprawę – wyjaśnia Piotr Plak.
W jego ocenie problemu by nie było, gdyby w trasach, w pobliżu których mają być lub będą stawiane słupy, wójtowie nie wydawali zgód na budowę.
– To są osoby odpowiedzialne za całe zamieszanie. Nie rozumiem, dlaczego wpzp nie są przez nich respektowane. Już teraz niektórzy mieszkańcy podejmują kroki, aby pozwać wójtów, którzy wydawali takie zgody – dodaje Plak.
14 tys. km taką długość mają linie najwyższego napięcia w Polsce