270 mln zł straty na sprzedaży węgla odnotuje w tym roku Katowicki Holding Węglowy – dowiedział się DGP. Spółka funkcjonuje tylko dzięki przedpłatom za paliwo. Katowicki Holding Węglowy potrzebuje już nie 700 mln zł, ale ponad 1 mld zł dokapitalizowania, by stanąć na nogi – ustalił DGP. Z naszych informacji wynika również, że spółka utraciłaby całkowicie płynność finansową, gdyby nie ratujące ją kilkusetmilionowe przedpłaty za węgiel, m.in. z Węglokoksu, ale i z energetyki.
I to za węgiel przyszłoroczny – firma bowiem zakontraktowała już około dwie trzecie paliwa na 2017 r., przy czym za część otrzymała już pieniądze. Dziś praca czterech kopalń KHW wygląda więc tak, że z wydobywanych na dobę ok. 38–40 tys. ton (powinno być więcej, ale kopalnia Mysłowice-Wesoła ma problemy techniczne; pracuje tam tylko jedna ściana, a zakład wyprodukuje w związku z tym o 0,5 mln ton paliwa mniej niż zakładano) 90 proc. lub czasem i 100 proc. ma już właściciela, który wcześniej za niego zapłacił. Bieżącej sprzedaży praktycznie więc nie ma. A zobowiązania firmy wynoszą ok. 2,5 mld zł (z czego dobrze ponad 1 mld zł to obligacje wyemitowane w 2012 r. – ich wykup przypada na 2017 r.). Średnia cena tony węgla w KHW to obecnie ok. 256 zł, a koszty wydobycia tony to wciąż 260–270 zł w zależności od kopalni.
Do zamknięcia tego wydania gazety nie udało nam się ustalić, czy ostatni z banków obligatariuszy, czyli BNP Paribas, podpisał wstępne porozumienie przedłużające terminy płatności, które miałoby obowiązywać do końca roku. Niezapłacona rata obligacji (termin upłynął 30 września) stała się już płatnością wymagalną, jednak holding po prostu nie ma na nią pieniędzy. Ostatnio nawet szybciej wypłacił pensje – górnicy cieszyli się z „poprawy sytuacji w firmie”, tymczasem ta obawiała się zajęcia konta przez banki.
Już nawet minister energii Krzysztof Tchórzewski publicznie przyznaje, że sprawa ratowania holdingu jest pilna, sytuacja tam jest gorsza, niż się wydawało, zaś negocjacje z bankami mogą się okazać trudniejsze niż w przypadku Polskiej Grupy Górniczej.
Rządowy plan ratowania KHW zakłada dokapitalizowanie w wysokości 700 mln zł. 350 mln zł miałaby dać Enea, 200 mln zł Towarzystwo Finansowe Silesia, a 150 mln zł Węglokoks (ta ostatnia suma została już skonsumowana w przedpłatach). Jednak kwota 700 mln zł była aktualna do sierpnia. Teraz jest wyższa. Z naszych informacji wynika, że przekracza nawet 1 mld zł. Dla porównania – całkowite dokapitalizowanie PGG wyniosło ok. 2,4 mld zł (wraz z konwersją długu na udziały).
Ale PGG miała 11 kopalń, a KHW ma cztery, przy czym w docelowym modelu firmy pozostać mają jedynie dwie – Murcki-Staszic oraz Mysłowice-Wesoła. Wieczorek, któremu kończy się złoże, ma zostać przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a jego węgiel mógłby być wybrany od strony Staszica. Z kolei kopalnia Wujek ma zyskać status jednostki badawczo-muzealnej. Albo pozostanie w strukturach KHW, albo powstanie spółka KWK Wujek, w której 100 proc. udziałów będzie mieć KHW. Wujek świadczyłby usługi szkoleniowe dla całego górnictwa. Należący do Wujka Ruch Śląsk za kilka miesięcy ma trafić do SRK.
Nie wiadomo, kto miałby dopłacić różnicę między zakładanymi dotąd 700 mln zł a potrzebną kwotą ponad miliarda. Niewykluczone, że jakichś aktywów będzie musiał się pozbyć Węglokoks, który też nie jest w najłatwiejszej sytuacji m.in. po ratowaniu PGG. Scenariusze finansowe dla KHW liczy KPMG.
KHW już w ubiegłym roku przekazał do SRK ruch Boże Dary, czyli część kopalni Murcki-Staszic. To pozwoliło spółce obniżyć koszty jednostkowe o ok. 20 zł na tonie. Jednak ani to, ani sprzedaż ZEC na rzecz Dalkii nie poprawiło sytuacji firmy.
Jakie będą dalsze losy holdingu? To w dużej mierze zależy od dobrej woli banków. Z naszych informacji wynika jednak, że instytucje finansowe dadzą KHW „ostatnią szansę”.
Zarząd spółki do końca października musi przedstawić bankom plan naprawczy i przekonać je do tego, by zaakceptowały brak spłaty zadłużenia przez 8–10 najbliższych lat (konieczne byłoby, jak w PGG, rolowanie długu). Zwłaszcza że dokapitalizowanie ma być przeznaczone zarówno na wynagrodzenia, jak i na inwestycje w dwóch kopalniach, które mają przejąć ciężar wydobycia.
Banki będą mieć czas do końca roku na podpisanie z KHW ostatecznego porozumienia. – A w praktyce musi to nastąpić o wiele szybciej. Ostateczny termin to właściwie początek grudnia. Potem jest Barbórka i święta, kiedy trudno o negocjacje – tłumaczy osoba znająca szczegóły sprawy.
Brak porozumienia oznaczałby w praktyce bankructwo firmy. Podpisanie umowy też jednak nie musi oznaczać sukcesu, choć pozwoli na uruchomienie środków z dokapitalizowania. Program będzie musiał uzyskać bowiem akceptację Brukseli, ponieważ zaangażowane będą tu znów spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. Program powstałej 1 maja PGG nadal nie został pozytywnie zaopiniowany przez Komisję Europejską.
Niewykluczone, że jeśli ratowanie holdingu się powiedzie, to docelowo zostanie on przyłączony do Polskiej Grupy Górniczej. Taki scenariusz podzieliłby śląski rynek węglowy na dwie firmy: jedną produkującą węgiel energetyczny (w takim specjalizują się PGG i KHW) oraz drugą produkującą koksowy, bazę do produkcji stali (Jastrzębska Spółka Węglowa jest największym w UE producentem tego surowca).