– Jeśli pan prezydent naprawdę chce zadbać o niskie ceny energii elektrycznej dla obywateli i zapewnić konkurencyjność polskiej gospodarce, powinien podpisać tę ustawę – powiedziała Hennig-Kloska podczas konferencji prasowej. Jak dodała, podpis prezydenta to obecnie klucz do dalszej ochrony polskich rodzin przed podwyżkami cen prądu.

Ustawa wiatrakowa. Będzie podpis prezydenta?

Ustawa, uchwalona przez Sejm w środę, zakłada liberalizację przepisów dotyczących lądowej energetyki wiatrowej – m.in. zmniejszenie minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań oraz utworzenie funduszu partycypacyjnego dla mieszkańców terenów sąsiadujących z farmami wiatrowymi. W II czytaniu do projektu dodano poprawkę Polski 2050, która przedłuża obowiązujące obecnie zamrożenie cen prądu na IV kwartał 2025 r. Aktualnie taryfa wynosi maksymalnie 500 zł netto za megawatogodzinę i obowiązuje do końca września.

"Wiatrowa energia na lądzie to dziś jeden z najtańszych sposobów wytwarzania prądu. Jeśli chcemy trwale obniżyć ceny energii, musimy inwestować w źródła, które są nie tylko ekologiczne, ale i ekonomiczne" – podkreśliła minister klimatu. Dodała, że prezydent powinien podejmować “odważne i odpowiedzialne decyzje” w interesie obywateli.

Tymczasem prezydent Andrzej Duda, pytany o tę ustawę podczas wizyty w Hadze, zasugerował, że poprawka dotycząca zamrożenia cen została dopisana w celu wywarcia na nim presji. "To próba postawienia mnie pod ścianą. Rozumiem, że premier i jego ludzie chcą w ten sposób wymusić mój podpis" – powiedział Duda. Zastrzegł też, że osobiście nie jest entuzjastą farm wiatrowych – jego zdaniem “krajobraz jest ważniejszy niż widok wiatraków”, choć popiera inne formy odnawialnych źródeł energii. Przyjętą przez Sejm ustawą odległościową ma się teraz zająć Senat. Jeśli zostanie uchwalona bez poprawek, trafi na biurko prezydenta.