Wypowiedź polskiego wiceministra obrony narodowej Tomasza Szatkowskiego dotycząca tak zwanego nuclear sharing spowodowała toczącą się od kilku dni gorącą dyskusję w polskich mediach na ten temat, jak również wiele komentarzy na forach społecznościowych
. W tej trudnej materii widoczny jest brak wiedzy i czasem totalne niezrozumienie tego zagadnienia nie tylko wśród społeczeństwa, które na co dzień jest zajęte innymi problemami, lecz również wśród elit politycznych. Temat jest poważny i dotyczy naszego bezpieczeństwa, dlatego też uważam, że należy w tym kontekście sprecyzować kilka fundamentalnych zagadnień.
NATO jako euroatlantycki sojusz obronny 28 państw przyjął w 2010 r. kolejną, obowiązującą do dziś koncepcję strategiczną. W koncepcji tej wymienione są trzy fundamentalne zadania oraz sposoby, środki i zasady postępowania do ich wykonania. Są to mianowicie: po pierwsze obrona kolektywna w ramach artykułu V traktatu waszyngtońskiego, po drugie zarządzanie w ramach sytuacji kryzysowych przed, w trakcie i po zaistniałym kryzysie i po trzecie współpraca i partnerstwo zarówno z krajami niebędącymi członkami NATO, jak i z innymi organizacjami.
W strategii tej podkreślono fundamentalną zasadę dotyczącą posiadania środków obrony i odstraszania ewentualnych adwersarzy (przeciwników) sojuszu. Zapis tej zasady w tłumaczeniu brzmi następująco: „odstraszanie oparte jest na posiadaniu odpowiednich nuklearnych i konwencjonalnych sił i środków, pozostających w dyspozycji sojuszu jako podstawowy element tegoż odstraszania”.
Państwami, które w sojuszu posiadają i oferują siły nuklearne do wspólnej obrony, są: USA, Wielka Brytania i Francja. Siły te są nowoczesne, manewrowe i obsługiwane przez najlepiej wyszkolony personel, zdolne do wykonania zadań w każdej chwili. Planowanie doktryny i wszystkie procedury z tym związane są omawiane na szczeblu politycznym w ramach North Atlantic Council, natomiast kolejnym ważnym elementem jest Nuclear Policy Group – Grupa Polityki Nuklearnej.
Ministrowie obrony narodowej państw członkowskich sojuszu regularnie co najmniej raz w roku spotykają się w ramach tej grupy, uzgadniając fundamentalne zasady planowania i konsultacji oraz procedury.
Wszystkie państwa NATO w ramach artykułu V objęte są nuklearnym parasolem odstraszania, lecz jak wiemy, tylko trzy z nich wymienione wcześniej posiadają w swoim arsenale tę broń. Jest natomiast grupa państw, które podpisały protokół tak zwanego Nuclear Sharing Arangament, w którym to wyraziły zgodę na składowanie na ich terytorium amerykańskich lotniczych bomb nuklearnych B61-12 oraz ich przenoszenia przez dostosowane do tego samoloty F-16 A/B Tornado, a w przyszłości wszystkie samoloty F-35 A. Do grupy tych państw obecnie należą: Turcja, Włochy, Niemcy, Belgia i Holandia.
Należy przy tym zaznaczyć, że pełną odpowiedzialność za składowanie, obsługę oraz procedury bezpieczeństwa ponoszą Amerykanie. Natomiast państwa składujące dostosowują samoloty i załogi do wykonania zadań z użyciem broni nuklearnej. W tym kontekście należy podkreślić, że element odstraszania NATO zdecydowanie się zwiększa, lecz wiąże się on z olbrzymią odpowiedzialnością uczestników tego programu. Obecna sytuacja bezpieczeństwa międzynarodowego zmusza nas bez przerwy do przeglądu istniejących procedur i ich doskonalenia. Wymaga również dialogu i współpracy w ramach istniejącego systemu, aby zapewniał poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Jestem przekonany, że nadchodzący szczyt NATO w przyszłym roku w Warszawie będzie wyśmienitą okazją do dalszego umacniania zdolności sojuszu do obrony swoich członków na bazie wspólnych interesów i wartości. Wyrażam również swój pogląd, że w obecnej sytuacji Polska ma wystarczające gwarancje traktatowe i obecność ładunków nuklearnych na naszym terytorium nie jest konieczny.