Mamy odpowiednią ilość zapasów na czas ewentualnych zakłóceń na rynku paliw - stwierdził dyrektor w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Krzysztof Romaniuk. Wskazał, że rosyjski diesel dostarczany do Polski trzeba będzie zastąpić transportem z morza i kolejowym z zachodu.
Dyrektor ds. analiz rynku paliw w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) Krzysztof Romaniuk pytany był przez PAP o wysokość spodziewanego w najbliższych miesiącach deficytu paliw na polskim rynku w związku z obecną sytuacją geopolityczną i problemami z logistyką ropy naftowej i paliw w Europie. Odpowiedział, że "cała Unia Europejska przygotowuje się na wprowadzenie sankcji na rosyjską ropę transportowaną morzem oraz w dalszej kolejności na paliwa produkowane w Rosji". W czerwcu UE zabroniła importowania z Rosji drogą morską rafinowanych produktów ropopochodnych od lutego 2023 r. i ropy naftowej od końca grudnia br. Sankcje obejmą prawie 90 proc. importu ropy z Rosji do Europy.
"Nie jest tajemnicą, że UE w dużej części była zaopatrywana w olej napędowy z kierunku rosyjskiego. Ten produkt trzeba będzie zastąpić importem z innych kierunków. Polska przygotowuje się na te działania. Rosyjski diesel dostarczany do Polski trzeba będzie zastąpić transportem z morza i kolejowym z kierunku zachodniego" - stwierdził Romaniuk.
Zaznaczył, że sytuacja w kraju jest obecnie w pełni kontrolowana, a na czas ewentualnych zakłóceń na rynku mamy procedury i odpowiednią (ponad 90-dniową) ilość zapasów interwencyjnych zgromadzonych w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i u producentów paliw.
Oddzielnym problemem są ceny paliw
"Oddzielnym problemem są ceny paliw, które zależą od tego, co dzieje się na rynkach międzynarodowych i jak mocna w stosunku do dolara amerykańskiego jest polska waluta. Duży popyt na olej napędowy musi skutkować stosownymi podwyżkami – również w sprzedaży detalicznej. Rząd polski zapowiada stosowne działania osłonowe, jednak w tej chwili nie są one jeszcze sprecyzowane, stąd trudno określić, w jaki sposób będą oddziaływały na rynek" - zwrócił uwagę dyrektor w POPiHN.
Jego zdaniem "jedno jest dziś raczej pewne – tanio to już w całej Europie było i należy przygotować się na głębsze sięganie do portfeli przy zakupach na stacjach paliw".
"Produkty finalne dla klienta będą droższe"
We wtorek ekspert zarządu PKN Orlen Arkadiusz Kamiński powiedział podczas II Debaty Kampanii Polska Chemia pt. "Plan awaryjny dla Polskiej Chemii – jak przetrwać kryzys energetyczny?", że "spółki +oil and gas+ podjęły pracę nad sprowadzeniem innych gatunków ropy o właściwościach zbliżonych możliwie do rosyjskiego surowca, ale tutaj występuje wyzwanie w postaci przepustowości rurociągów". Wyjaśnił, że ma na myśli możliwość transportowania tego surowca ropociągami TAL, ewentualnie Adria, czyli jeden przez Austrię, Niemcy z Triestu, a drugi z Chorwacji poprzez Węgry.
"Pracujemy nad możliwością zwiększenia przepustowości. Przekłada się to na koszty, w związku z tym te produkty finalne dla klienta będą droższe" - stwierdził ekspert zarządu PKN Orlen ds. operacyjnych.
Zaznaczył, że w pewnym stopniu można zastąpić paliwa z Rosji, ale wiąże się to z pewnymi kosztami. "Jeżeli chodzi o diesel, to możemy go dostarczyć z sektora ARA (Antwerpia, Rotterdam, Amsterdam), możemy także z USA, natomiast USA trzeba traktować incydentalnie. Z kolei rejon ARA to nie są wystarczające wolumeny. Trzeba odwrócić się na Bliski Wschód i na Azję" - zauważył Kamiński.
Paliwa samochodowe w statystykach
Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN), licząc łącznie konsumpcję sześciu gatunków paliw płynnych, w I półroczu br. zużyto ich w kraju 17,8 mln m sześc. Stanowiło to wzrost w stosunku do I półrocza 2021 o blisko 1,5 mln m sześc. Według oficjalnych źródeł z importu pochodziło 6,7 mln m sześc., co stanowiło 38 proc. wielkości rynku. "Ilość paliw sprowadzonych do kraju z zagranicy przewyższyła ubiegłoroczną o 7 proc." - informowała POPiHN.
"Popyt na paliwa samochodowe (benzynę, olej napędowy oraz gaz LPG - PAP) wzrósł o 8 proc., przy czym paliwa pochodzące spoza Polski zaspokajały 39 proc. potrzeb rynku – o 1 punkt procentowy mniej niż przed rokiem" - podała organizacja. (PAP)