Ogłoszona przez rząd we wtorek propozycja ma doprowadzić do wyeliminowania dostaw węgla z Rosji. Ewentualne łamanie przepisów ma wiązać się z karami finansowymi.
Ogłoszona przez rząd we wtorek propozycja ma doprowadzić do wyeliminowania dostaw węgla z Rosji. Ewentualne łamanie przepisów ma wiązać się z karami finansowymi.
Z Rosji w ostatnich latach pochodziło ponad 60 proc. dostaw surowca do Polski. W rekordowym 2018 r. sprowadzono ponad 19 mln ton przede wszystkim do ogrzewania. Rząd podkreśla, że import ten nie jest prowadzony przez podmioty państwowe.
W ciągu kilku dni poznamy pomysły na zastąpienie rosyjskich surowców energetycznych. Choć ostatnie lata, gdy wiele krajów UE pogłębiało swoją zależność od gazu i ropy ze Wschodu, przyniosły wzrost aktywności Warszawy na rzecz dywersyfikacji dostaw, na dzień dzisiejszy Polska pozostaje w gronie państw, dla których Rosja jest głównym źródłem tych surowców. W zeszłym roku z kierunku wschodniego pochodziło ok. 60 proc. importowanej do Polski ropy i ponad 80 proc. gazu.
Sytuacja na naszym rynku tego ostatniego zmienia się jednak dynamicznie. PGNiG już zwiększyło mocno pozyskanie gazu skroplonego odbieranego w gazoporcie w Świnoujściu. Możliwość pełnego wyeliminowania rosyjskich dostaw mamy uzyskać wraz z uruchomieniem gazociągu Baltic Pipe, połączeń rurociągowych z Litwą i Słowacją oraz kolejnego, pływającego terminalu LNG w Zatoce Gdańskiej. W następstwie prowadzonych od lat przygotowań do wycofania się z długoterminowego kontraktu z Rosją możemy nawet stać się hubem dla nierosyjskiego gazu, który pomoże ustabilizować region w razie zakręcenia kurka przez Moskwę.
W ocenie rządowego Polskiego Instytutu Ekonomicznego pod względem infrastrukturalnym jesteśmy też przygotowani do wyeliminowania rosyjskich dostaw ropy. Kluczowym instrumentem ma być naftoport, który dysponuje teoretycznie ok. 40 mln ton rocznej przepustowości. Dla porównania w 2019 r. łącznie sprowadzono do Polski niespełna 27 mln ton ropy, z czego 18,2 mln z Rosji. Zdaniem analityków PIE Polska może więc zaspokoić tą drogą całe zapotrzebowanie swoje oraz państw regionu. Problemem może być jednak dostępność surowca na światowych rynkach.
Możliwości eksportowe innych państw w zakresie gazu i ropy nie wystarczą, żeby zastąpić dostawy rosyjskie. Według optymistycznych szacunków Komisji Europejskiej z alternatywnych kierunków można zorganizować w tym roku maksymalnie dodatkowe 60 mld m sześc. paliwa, niecałe 40 proc. wobec 155 mld sprowadzonych w zeszłym roku z Rosji do Unii. Jak wylicza Oksfordzki Instytut Badań nad Energią (OIES), do lipca możliwe będzie zwiększenie podaży ropy na światowym rynku o ok. 2 mln baryłek dziennie wobec ponad 4 mln, które mogłyby z niego wypaść na skutek europejskiego embarga.
Eksperci postulują w związku z tym działania od strony popytowej. W przypadku gazu to przede wszystkim wykorzystanie alternatywnych względem niego źródeł prądu i ciepła, przede wszystkim OZE, atomu i węgla. Za najlepszy sposób na cięcia zużycia ropy są uznawane z kolei zmiany w sposobie przemieszczania się.
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama