– Wydatki łączne na koncesję Wejherowo to około 30-40 mld złotych. To jest koszt wybudowania elektrowni atomowej. To jest po prostu projekt, który ma szansę kompletnie zmienić obraz Polski – przekonuje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Andrzej Sikora.
Koncesja o nazwie Wejherowo (na Pomorzu) jest jedną z najbardziej perspektywicznych licencji spółki PGNiG. Zdaniem Andrzej Sikory, na razie mamy za mało danych, by stwierdzić, ile gazu niekonwencjonalnego jest w Polsce i czy jego wydobycie opłaci się. W pewnym jednak sensie czas działa na naszą korzyść.
– Efektywność produkcji na kanadyjskich złożach, np. firmy Talisman, jest o 30-40 proc. wyższa niż trzy lata temu. To oznacza dla Polski, że musimy złoża rozpoznać, zobaczyć, jak głęboko się znajdują i potwierdzić, że zawartość węglowodorów jest na tyle obiecująca, że się będzie opłacało tę produkcję robić – mówi Andrzej Sikora.
Polska jest więc nadal na początku poszukiwań. Resort środowiska poinformował, że do pierwszych dni kwietnia wykonano 44 otwory poszukiwawcze gazu z łupków, w tym 13 odwiertów ze szczelinowaniem. Do 2021 roku zaplanowano wykonanie 309 otworów poszukiwawczych, przy czym 181 z nich to odwierty opcjonalne, w zależności od możliwości i wyników prowadzenia prac przez inwestorów.
– W USA wykonano dziesiątki tysięcy takich odwiertów. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś w Polsce w ciągu roku zrobi 10-20 tys. odwiertów, ale niech będzie to 100-200, żebyśmy mogli ocenić, czy warto wydobywać gaz łupkowy – uważa Andrzej Sikora.
Polski rząd chciał, by od 2015 roku rozpoczęło się komercyjne wydobywanie gazu z łupków. Według opublikowanego w kwietniu 2011 roku raportu Amerykańskiej Agencji ds. Energii, Polska może mieć największe w Europie zasoby tego surowca. Jednak te szacunki nadal nie zostały potwierdzone.