Problem jednak w tym, na co zwraca uwagę strona polska, że to uderza w naszych rolników i producentów biopaliw. Co więcej, Unia Europejska chce zmienić reguły w trakcie gry. Założony cel 10 procentowego udziału energii ze źródeł odnawialnych w transporcie do 2020 roku, tylko w połowie będzie mógł być realizowany biopaliwami pierwszej generacji, czyli z upraw rolnych.
Janusz Pilitowski z Departamentu Energii Odnawialnej Ministerstwa Gospodarki powiedział, że te propozycje ograniczają nasz potencjał jeśli chodzi o rynek biopaliw. Dlatego strona polska mówi zmianom dyrektywy "nie". "Źle by było, gdyby weszły w takim kształcie, jak są proponowane, dlatego będziemy sprzeciwiali się takim rozwiązaniom stosownie do możliwości prawnych", powiedział dyrektor departamentu.
Adam Stępień z Krajowej Izby Biopaliw uważa, że pomysł Komisji Europejskiej jest nierealny. Bruksela stawia na biopaliwa oparte na surowcach odpadowych, podczas gdy na chwilę obecną Unia Europejska nie jest przygotowana do produkcji tego typu paliwa.
"Nie ma w Europie praktycznie żadnej instalacji, która by wytwarzała biopaliwa nowej generacji na skalę przemysłową" - tłumaczył.
Grupą, która na zmianie dyrektywy straci są przede wszystkim rolnicy uprawiający rzepak. Szymon Kuczyński, rolnik z województwa lubelskiego jest zaskoczony propozycjami Brukseli. Tym bardziej, jak mówi, że nie ma okresu przejściowego. Tymczasem rolnicy zakładali, że do 2020 roku będą mieć spokój i będą mogli oprzeć produkcję w gospodarstwach na bazie rzepaku i kukurydzy.
Komisja Europejska chce, by nowe przepisy weszły w życie w połowie 2014 roku. Strona polska ma nadzieję, że Bruksela wycofa się ze swoich pomysłów.