Alternatywą dla węgla kamiennego mógłby być węgiel brunatny, ale on też będzie się wyczerpywał. Według różnych analiz na wybudowanie na terenie gmin Gubin i Brody brunatnego, węglowo-energetycznego kompleksu potrzeba od kilkudziesięciu do ponad 200 mld zł. – Nawet największy koncern energetyczny w Polsce, jakim jest PGE, nie udźwignie takiego ciężaru – ocenia Wilczyński. Gaz łupkowy zaś może okazać się złudną receptą na energetyczny kryzys. – Wiemy, że jest, ale żeby się do niego dostać, potrzebujemy od 20 do 30 mld zł – tyle jego zdaniem potrzeba na wykonanie pełnych 400 odwiertów, z których mogłoby pochodzić ok. 6 mld m sześc. gazu niekonwencjonalnego.
To dlatego według prof. Andrzeja Kassenberga z Instytutu na rzecz Ekorozwoju Polska potrzebuje energetycznej rewolucji. – Szansą jest gospodarka niskoemisyjna – apelował podczas konferencji „Scenariusze energetyczne dla Polski” zorganizowanej przez Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE). Instytut opracowuje raport, w którym przedstawione zostaną koszty 80-proc. redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej. Taki cel wyznacza mapa Drogowa 2050 przygotowana przez Komisję Europejską.
Kassenberg argumentował, że postawienie na rozwój czystych źródeł energii, jak np. fotowoltaika, pozwoli zwiększyć zatrudnienie i podnieść innowacyjność gospodarki.
Na razie jednak w Polsce najwięcej planuje się nowych elektrowni węglowych i gazowych. W planach jest także elektrownia jądrowa. Na jutro Donald Tusk wyznaczył w tej sprawie spotkanie z Mikołajem Budzanowskim, ministrem skarbu, oraz Krzysztofem Kilianem, prezesem PGE. Do wakacji ma ruszyć przetarg na wybór technologii, ale wciąż niepewne jest finansowanie wartej nawet 55 mld zł inwestycji.