Opóźnia się przetarg na dostawę reaktorów jądrowych. PGE rozważa dopuszczenie do udziału konsorcjów, które będą finansować inwestycję.
Opóźnia się przetarg na dostawę reaktorów jądrowych. PGE rozważa dopuszczenie do udziału konsorcjów, które będą finansować inwestycję.
Udział w finansowaniu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zadeklarowali już szefowie KGHM, Tauronu oraz Enei. Wciągnięcie tego tria do programu firmowanego przez PGE i tak nie pozwoli na sfinansowanie inwestycji za ponad 50 mld zł. Jak wynika z nieoficjalnych informacji DGP, spółka rozpoczęła już prace związane z istotnym przemodelowaniem przetargu na dostawę reaktorów, tak aby mogli w nim wystartować nie tylko producenci urządzeń, lecz także wielkie konsorcja złożone z instytucji finansowych i operatorów elektrowni jądrowych.
To powód, dla którego PGE Energia Jądrowa, spółka powołana do realizacji inwestycji, kolejny miesiąc zwleka z ogłoszeniem postępowania przetargowego na dostawcę reaktorów. Przedstawiciele firmy, na czele której pod koniec czerwca stanął Aleksander Grad, były minister Skarbu Państwa, wielokrotnie zapewniali, że przetarg jest tuż-tuż. Kolejne dwa terminy, koniec ubiegłego roku oraz połowa tego, minęły. Kiedy będzie następny? PGE nie odpowiedziało na to pytanie, jak również w jakiej formule zostanie ogłoszony przetarg. – Uruchomienie postępowania związanego z wyborem technologii do pierwszej polskiej elektrowni jądrowej nastąpi po zakończeniu analiz – poinformowała nas Dorota Chandavoine z PGE EJ. – Spółka bada wiele różnych scenariuszy struktury finansowania, zarówno w kontekście perspektyw rynków finansowych, jak i regulacji prawnych oraz zainteresowania ze strony podmiotów, które chcą wziąć udział w projekcie – tłumaczy biuro prasowe PGE EJ.
Zdaniem Władysława Mielczarskiego, eksperta w branży energetycznej, otwarcie przetargu dla instytucji finansowych i operatorów elektrowni jądrowych to ruch w dobrym kierunku. – Tylko konsorcjum firm jest w stanie zaoferować PGE reaktor i know-how – bo przecież nikt w Polsce nie ma doświadczenia w zarządzaniu elektrownią jądrową – a także niezbędny wkład finansowy – podkreśla autor konsolidacji w polskiej energetyce.
Takie sformułowanie przetargu ucieszyłoby także potencjalnych dostawców reaktorów. – Przetarg w dotychczasowej formule był ewenementem na skalę światową. Absolutna większość inwestorów zaprasza do projektu potężne konsorcja złożone z dostawców, instytucji finansowych oraz operatorów elektrowni – mówi DGP jeden z menedżerów koncernu oferującego PGE reaktory, który prosił o zachowanie anonimowości.
Inny nasz rozmówca zwraca uwagę, że dla powodzenia przetargu w formule konsorcjów niezbędne jest wyrzucenie z polskiego prawa solidarnej odpowiedzialności partnerów występujących wspólnie w przetargu.
– W Unii Europejskiej nie stosuje się tej zasady. Żadna instytucja finansowa nie wejdzie do konsorcjum z dostawcą technologii w sytuacji, w której na równi odpowiadać będzie za opóźnienia i problemy technologiczne – mówi nam przedstawiciel z branży.
Władysław Mielczarski zwraca jednak uwagę, że plany PGE może pokrzyżować kryzys w branży jądrowej.
– Fukushima wyhamowała światowe inwestycje w atom, a to wpędza głównych graczy na rynku w kłopoty. Jeśli dodać do tego nietrafione przez niektórych inwestycje w ostatnich latach i ogromne zadłużenie, sytuacja robi się nieciekawa – mówi ekspert.
W kolejce firm oferujących Polsce reaktory ustawili się już tacy gracze, jak Areva, GE Hitachi, Korean Power Electric Corporation, Mitsubishi i Westinghouse. Zgodnie ze strategią PGE pierwszy blok jądrowy ma zacząć produkować energię do końca 2023 r. Kolejny powinien zostać uruchomiony do 2025 r. W sumie pracować ma 3000 MW. Strategia PGE zakłada także budowę kolejnej elektrowni jadrowej o mocy 3000 MW. Miałaby ona zostać uruchomiona w 2029 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama