Jest dobra wiadomość dla branży OZE – będą specjalne kontrakty. Gorsze są wieści dla odbiorców prądu.
Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) w środę skierowało do konsultacji publicznych długo oczekiwany przez inwestorów projekt ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych. Jak podkreśla resort, budowane w najbliższych latach wiatraki na morzu będą „kołem zamachowym polskiej gospodarki”. Przyniosą korzyści w formie nowych miejsc pracy i miliardowych wpływów podatkowych. Na przesłanie opinii zainteresowane podmioty mają 30 dni.
– Rozwój farm wiatrowych na Bałtyku w znaczącym stopniu przyczyni się do zminimalizowania ryzyka wystąpienia niedoborów mocy. Jednocześnie wprowadzenie do naszego miksu energetycznego tej wielkoskalowej, zeroemisyjnej i szybko taniejącej technologii OZE pomoże w procesie transformacji polskiej gospodarki. Po raz pierwszy mamy też możliwość zbudowania wokół technologii OZE rodzimego łańcucha wartości dostawców i poddostawców – podkreślił w komentarzu prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki. Eksperci podkreślają, że już teraz ponad 100 polskich firm ma olbrzymie doświadczenie w tego typu projektach realizowanych za granicą.
Gajowiecki twierdzi, że zapotrzebowanie na dodatkowe miejsca pracy wystąpi zarówno w energetyce, jak i innych sektorach gospodarki, m.in. budownictwie, finansach, transporcie i usługach. Podczas rozwoju i budowy morskich farm wiatrowych niezbędnych będzie ok. 34 tys. etatów, natomiast przy ich obsłudze ma to być ok. 29 tys. miejsc pracy.
Przewiduje się dwie fazy wsparcia. W pierwszej trwającej do końca 2022 r. dla morskich farm wiatrowych o łącznej mocy zainstalowanej 4,6 GW wsparcie ma być przyznawane administracyjnie. To znaczy, prezes Urzędu Regulacji Energetyki ma na wniosek wytwórcy przyznawać prawo do pokrycia ujemnego salda kontraktu różnicowego. O pierwszeństwie udzielenia wsparcia decydować ma kolejność złożenia kompletnych wniosków przez inwestorów.
Na kontraktach różnicowych opiera się system wsparcia dla morskich farm m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii. Polega on na tym, że rząd umawia się z wytwórcą na odbiór energii i wyrównuje różnicę między ceną rynkową w momencie jej dostarczenia a ceną uzgodnioną w kontrakcie.
W projekcie ustawy czytamy, że cena będąca podstawą do rozliczenia ujemnego salda w pierwszej fazie systemu wsparcia będzie określona w rozporządzeniach wydawanych na kolejne lata po 2022 r. W drugiej fazie takie wsparcie ma być już udzielane w ramach aukcji w formule „pay as bid”. Oznacza to, że każdy z wytwórców składać będzie jedną ofertę, niejawną dla pozostałych uczestników aukcji. Aukcje rozliczane będą według ceny z oferty, a wygrywać będą propozycje z najniższą ceną.
Wsparcie nie będzie mogło trwać więcej niż 25 lat. Zastrzeżono też, że realizacja prawa do pokrycia ujemnego salda będzie mogła nastąpić dopiero po wydaniu przez Komisję decyzji uznającej to wsparcie za dopuszczalne.
Resort aktywów państwowych w załączonej do projektu ocenie skutków regulacji zaznacza, że system wsparcia dla offshore’u finansowany będzie z istniejącej opłaty OZE. Uspokaja, że jego wprowadzenie „nie powinno spowodować zwiększenia obciążenia odbiorców końcowych w perspektywie 2040 r. względem planowanego w ustawie o OZE”. Ustawa nie przewiduje bowiem zasadniczych zmian w sposobie obliczania opłaty OZE. Jednak aukcje dla producentów energii ze źródeł odnawialnych są przeprowadzane co roku i dopiero po ich zakończeniu znana jest wysokość udzielonego wsparcia, a opłata jest jego pochodną. Jej stawkę co roku ustala prezes URE. Od 2018 r. wynosiła ona 0 zł, co jest skutkiem obecnej nadwyżki na koncie zarządcy rozliczeń.
MAP podkreśla w uzasadnieniu projektu, że morskie farmy wiatrowe od lat z powodzeniem eksploatowane są w wielu krajach europejskich, stanowiąc „wielkoskalowe źródło czystej energii”. Łączna moc zainstalowana morskich farm wiatrowych wyniosła w Europie w 2018 r. 18,5 GW. Prognozy wskazują, że do 2030 r. może wzrosnąć do nawet 70 GW.