Russia Today zarzuca niemieckiej partii, że w sprawie gazociągu Nord Stream 2 współpracuje z Polską. To próba zdyskredytowania, bo w Niemczech Prawo i Sprawiedliwość nie jest dobrze postrzegane.
Pod względem postulatów politycznych Zieloni i PiS to przeciwieństwa. PiS w Niemczech jest odbierane jako partia prawicowa i populistyczna. Zapatrywania w obszarze polityki gazowej UE to jedna z niewielu kwestii, które łączą niemiecką lewicę z Prawem i Sprawiedliwością. Warto przy tym zaznaczyć, że działania władz w Berlinie w tym obszarze są krytykowane również przez rządy państw Europy Środkowej, przez Stany Zjednoczone czy wreszcie wiele organizacji pozarządowych.
Po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych w Niemczech Zieloni mają 9 proc. mandatów w Bundestagu, przy czym poparcie dla nich deklarowane w ostatnich sondażach nadal rośnie. Jednocześnie jest to jedyne ugrupowanie w niemieckim parlamencie, które konsekwentnie sprzeciwia się budowie gazociągu Nord Stream 2. Wraz z jego planowanym na ten roku ukończeniem eksport rosyjskiego gazu do Niemiec wzrośnie dwukrotnie (do ponad 100 mln m sześc. rocznie). Zieloni, protestując przeciwko projektowi, stawiają się w opozycji do działań kanclerz Angeli Merkel, która jest jego inicjatorką i wielką orędowniczką.
Jak zapowiada telewizja Russia Today, w przyszłym tygodniu w Berlinie odbędzie się panel dyskusyjny, którego ważnym tematem powinien być gazociąg Nord Stream 2. Wśród panelistów znajdują się między innymi europoseł Zielonych Reinhard Bütikofer oraz europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. Według rosyjskiego portalu jest on uważany za zaufanego człowieka Jarosława Kaczyńskiego. – Bütikofer walczy z Nord Stream 2 od łamów ”Neues Deutschland„ począwszy, na wspólnym występie z Polakiem kończąc. Zasiada też z Krasnodębskim w jednej komisji parlamentarnej – czytamy w artykule.
– Rosyjskie media chcą za pomocą takich publikacji stworzyć wrażenie, że każdy podmiot sprzeciwiający się gazociągowi Nord Stream 2 jest powiązany z niemile widzianą w Niemczech partią PiS – ocenia Jakub Wiech z serwisu Energetyka24.
Pomijając otoczkę polityczną i medialną, Rosja i Niemcy przy budowie Nord Stream 2 ściśle współpracują. Można było się o tym przekonać choćby podczas trwających prac nad projektem unijnej dyrektywy gazowej. Dokument ten ma zostać wdrożony w życie jeszcze w tym roku, by podporządkować Nord Stream 2 unijnym regulacjom w obszarze konkurencji. Zaproponowane w projekcie rozwiązania nie są w stanie wstrzymać budowy ani jej opóźnić, jednak dają szanse, by przynajmniej częściowo utrzymany został przesył rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej przez Ukrainę. Kontrakt na tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium tego kraju wygasa z początkiem 2020 r. Istnieją obawy, że strona rosyjska po uruchomieniu Nord Stream 2 będzie miała wolną rękę do odcięcia dostaw gazu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej i użyje tego jako narzędzia politycznych nacisków.
Zgodnie z zaproponowaną przez Parlament Europejski wersją dyrektywy państwa członkowskie UE będą musiały uzgodnić z krajami trzecimi, w jaki sposób zamierzają wdrożyć w życie unijne przepisy. W przypadku każdego gazociągu takie porozumienie może negocjować Komisja Europejska lub kraj członkowski, jednak w tym drugim przypadku finalna treść porozumienia również musi zostać notyfikowana KE. Niemiecki rząd jednak z jednej strony deklaruje, że w pełni popiera zapisy dyrektywy, z drugiej sygnalizuje, że nie da Komisji Europejskiej mandatu do negocjacji z Rosją warunków podporządkowania Nord Stream 2 prawu europejskiemu.
Heiko Maas, minister spraw zagranicznych Niemiec, mówił niedawno, że projekt ten ma wymiar wyłącznie ekonomiczny. Wspominał też o zapewnieniach strony rosyjskiej, że przesył gazu przez Ukrainę zostanie utrzymany. Tymczasem premier Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział we wtorek, że jego kraj gotów jest utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę, ale wyłącznie pod warunkiem, że obie strony uregulują wszystkie spory prawne, a współpraca z Kijowem będzie korzystna ekonomicznie.
Rosja i Niemcy przy budowie Nord Stream 2 ściśle współpracują