Nowelizacja, którą zaproponowała jesienią 2017 roku Komisja Europejska, przewiduje, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE będą w całości podlegały przepisom restrykcyjnego unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Przyjęcie takich regulacji osłabiłoby rentowność Nord Stream 2 - gazociągu, który ma połączyć Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie.
W piątek w Brukseli ma dojść do spotkania ambasadorów państw członkowskich, którzy będą rozmawiać o najnowszej propozycji sprawującej prezydencję Rumunii ws. nowelizacji unijnej dyrektywy dotyczącej drugiej nitki Gazociągu Północnego.
„Przedstawiona przez Rumunię propozycja jest bliska projektowi Komisji Europejskiej, który zakłada, że Nord Stream 2 zostanie objęty unijnymi przepisami dotyczącymi gazu. To korzystne rozwiązanie dla tych krajów, które sprzeciwiają się budowie gazociągu” – powiedział PAP unijny dyplomata, który widział projekt. Wśród krajów przeciwnych gazociągowi Nord Stream 2 jest Polska.
Chociaż kilkanaście krajów popiera taki kształt przepisów, to jednak kilka, z Niemcami na czele, przez ostatnie miesiące skutecznie blokowało wejście w życie nowych przepisów.
Najbliższy piątek będzie kluczowy, bo jeśli nie posunie się do przodu prac nad nowelizacją dyrektywy, prawdopodobnie Rada UE (ministrów krajów UE) nie zdoła jej przyjąć w odpowiednim terminie, by zakończyć negocjacje nad ostatecznym kształtem nowych przepisów jeszcze w tej kadencji Parlamentu Europejskiego. Mogłoby to oznaczać, że projekt na długie miesiące trafiłby do szuflady i zająłby się nim od początku przyszły europarlament.
Niesie to ze sobą ryzyko, że gazociąg powstanie, zanim nowe przepisy wejdą w życie. Wówczas gazociąg, tak jak pierwsza nitka Nord Stream, będzie mógł uzyskać odstępstwa od stosowania trzeciego pakietu energetycznego; nie będzie musiał np. dopuszczać innych firm do korzystania z rury. To korzystne rozwiązanie dla rosyjskiego Gazpromu.
Część dyplomatów wskazuje jednak, że fakt, iż Rumunia, która sondowała szanse na akceptację jej propozycji, umieściła ten punkt w harmonogramie piątkowego spotkania, budzi nadzieję, że uda się zdobyć odpowiednią większość dla poparcia nowelizacji w niekorzystnym dla Nord Stream 2 kształcie.
„Ten piątek będzie kluczowy. Mamy nadzieję, że nie uda się znaleźć mniejszości blokującej przyjęcie nowych regulacji” – powiedział PAP jeden z dyplomatów kraju przeciwnego gazociągowi.
Choć PE wypracował stanowisko w sprawie propozycji dyrektywy jeszcze w maju 2018 roku, państwa członkowskie UE nie mogą się porozumieć w tej kwestii od miesięcy. Prace nad tym porozumieniem w 2018 r. prowadziły unijne prezydencje - bułgarska i austriacka. W ich trakcie projekt był skutecznie blokowany na posiedzeniach Rady i spotkaniach ambasadorów przez państwa zainteresowane budową gazociągu, w tym przez Niemcy.
W połowie stycznia wiceszef KE Marosz Szefczovicz oświadczył, że Komisja Europejska liczy na przyspieszenie prac nad dyrektywą gazową, aby negocjacje nad ostatecznym kształtem nowych przepisów rozpoczęły się przed wyborami europejskimi.
Zgodnie z obecnym planem gazociąg ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego budowa może się opóźnić. Problemem dla Rosjan jest brak zgody na budowę ze strony Danii, co może spowodować konieczność położenia rurociągu na alternatywnej trasie. To może z kolei oznaczać co najmniej rok opóźnienia.
Jeśli faktycznie tak by się stało, wówczas nowy europarlament mógłby kontynuować prace nad dyrektywą gazową. W teorii jednak nowa Komisja Europejska, która powinna powstać jesienią 2019 roku, może wycofać swój projekt w tej sprawie.
Partnerami rosyjskiego Gazpromu w tym projekcie jest pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper, francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.