Politycy z Edynburga chcą pomóc w rozwoju farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim. Przekonują, że dzięki dobremu planowaniu możemy uniknąć ich błędów inwestycyjnych.
Szkocki minister handlu Ivan McKee rozmawiał na ten temat w Warszawie w zeszłym tygodniu z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim oraz polskim biznesem, m.in. PGE i Orlenem. – Oferujemy wsparcie technologiczne oraz badawcze – mówił w rozmowie z DGP McKee.
Znaczącą częścią projektu będzie rozpoznanie krajobrazu lokalizacji, w których mają zostać zainstalowane farmy wiatrowe. – Przed instalacją trzeba ustalić szereg spraw związanych z miejscem, by móc podjąć właściwe decyzje. Dużo na ten temat dyskutowaliśmy w czasie spotkań w Warszawie, spodziewamy się kolejnych. Tym razem nasi polscy partnerzy przyjadą do Szkocji. Chcemy pokazać, jak ważny jest etap planowania i jak uniknąć błędów, które my popełniliśmy, budując nasze farmy wiatrowe – zaznaczył McKee. – Nasze ekspertyzy mogłyby pozwolić na zainstalowanie morskich farm wiatrowych w najbardziej efektywny sposób – dodał.
Detale na temat wsparcia przez Szkotów polskich farm wiatrowych McKee omawiał w czasie spotkania z przedstawicielami PGE i Orlenu, spółek zainteresowanych inwestowaniem w offshore, oraz przedstawicielami Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej (PTMEW). W rozmowach wzięła udział również szkocka firma Aggreko.
Przedstawiciele polskich spółek energetycznych omówili stan rozwoju należących do nich projektów morskich farm wiatrowych zlokalizowanych w Polskiej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej na Morzu Bałtyckim, podkreślając przy tym zainteresowanie pozyskaniem partnerów zagranicznych, mogących wnieść wiedzę i doświadczenie w realizacji tego typu projektów na rynkach europejskich.
Prezes PTMEW Mariusz Witoński przedstawił aktualny stan rozwoju polskiego przemysłu morskiej energetyki wiatrowej, podkreślając jego istotne osiągnięcia w zakresie dostaw produktów i usług dla projektów offshore realizowanych w Europie. Wskazał jednocześnie istotną rolę, jaką mogą odegrać firmy zagraniczne, w tym właśnie szkockie, w zakresie wsparcia budowy zaplecza logistyczno-produkcyjnego dla realizacji projektów morskich farm wiatrowych w naszym kraju.
W trakcie rozmów strony polska i szkocka podkreśliły konieczność prowadzenia działań mających na celu ułatwianie bezpośrednich kontaktów pomiędzy firmami oraz lepszego rozpoznania możliwości rozwijania działalności na obu rynkach.
Na spotkaniu zabrakło reprezentanta prywatnej Polenergii (Kulczyk Investments). Jak ustaliliśmy, spółka ta nie tylko nie została zaproszona na rozmowy, ale nawet o nich nie wiedziała. A to właśnie ta firma ma projekty farm, które mogłyby być zbudowane najszybciej – nikt poza nią bowiem nie ma jeszcze decyzji środowiskowych. Spółka ma w planach budowę do 3 GW takich mocy.
Ubiegłoroczna próba przejęcia Polenergii przez PGE w giełdowym wezwaniu zakończyła się fiaskiem.
Polsko-szkockiego spotkania ani Polenergia, ani PGE nie komentują. Nieoficjalnie słyszymy jedynie, że to wydarzenie, jakich wiele, ponieważ Scotish Power jest ważnym graczem na rynku morskiej energetyki wiatrowej. A potencjał energetyczny naszego morza według szacunków Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej to nawet 12–14 GW mocy (dla porównania obecnie w całym krajowym systemie elektroenergetycznym jest to ok. 40 GW). Realnie pierwsze wiatraki na Bałtyku mogą się zacząć kręcić w 2025 r.
Według McKee obecnie 70 proc. zapotrzebowania Szkocji na energię elektryczną pochodzi z odnawialnych źródeł energii (OZE). Narodową specjalnością z uwagi na położenie geograficzne jest energetyka wiatrowa. Łączna moc elektrowni zainstalowanych na morzu wynosi 304 MW. Szkocja jako pierwsza na świecie uruchomiła „pływającą” farmę wiatrową – elektrownie nie są przytwierdzone do podłoża.
W ciągu ostatnich 10 lat rząd w Edynburgu zainwestował dużo w prace badawcze w tym zakresie. – Prowadzimy badania technologiczne na uniwersytetach. Mamy know-how i możemy się naszym doświadczeniem podzielić – podkreślił McKee.
Ambitne plany w dziedzinie energetyki wiatrowej może jednak skomplikować brexit. McKee podkreśla, że szkocki rząd chce, by Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej, oraz optuje za drugim referendum w tej sprawie. – Uważamy, że wychodzenie z UE bez umowy jest błędem brytyjskiego rządu. Powinniśmy zostać w unii celnej i być częścią jednolitego rynku – mówi szkocki minister. Zapewnia jednak, że jeśli dojdzie do twardego brexitu, Szkocja za wszelką cenę będzie dążyła do tego, by międzynarodowa współpraca gospodarcza odbywała się bez zakłóceń. Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest zaplanowane na 29 marca.