Projekt tzw. ustawy sieciowej, będącej pierwszym elementem rządowego „pakietu antyblackoutowego”, budzi obawy niektórych organizacji branżowych, według których narusza on konstytucyjną zasadę ochrony praw nabytych. Chodzi o zapisy dotyczące wydanych w przeszłości warunków przyłączenia do sieci i podpisanych umów przyłączeniowych. Projekt czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów.
Ustawa sieciowa odpowiedzią na dysfunkcyjny proces przyłączeniowy
Jednym z celów jest optymalizacja wykorzystania istniejącej infrastruktury sieciowej oraz usprawnienie i uproszczenie procesu przyłączenia do sieci elektroenergetycznych. Dziś to jedno z wąskich gardeł transformacji. W 2024 r. operatorzy wydali ponad 7,8 tys. odmów przyłączenia do sieci dla instalacji o łącznej mocy prawie 73,6 GW. Z kolei według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych, skala ograniczeń OZE od stycznia do listopada sięgnęła 1270 GWh. To o ponad 80 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2024 r.
Rzecznik PSE, Maciej Wapiński, tłumaczy, że największym problemem aktualnego procesu przyłączeniowego, który określa jako „dysfunkcyjny”, są projekty o charakterze spekulacyjnym, które są traktowane jak towar na sprzedaż. - Skutkuje to bardzo dużą liczbą składanych wniosków o wydanie warunków przyłączenia oraz umów o przyłączenie. W rezultacie rosną obciążenia administracyjne po stronie operatorów, ponieważ każdy wniosek musi zostać rozpatrzony – mówi.
Zapisy, do których zastrzeżenia zgłaszają m.in. Polska Izba Magazynowania Energii i Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, dotyczą m.in. podniesienia zaliczki na poczet opłaty za przyłączenia z poziomu 30 zł/kW do 60 zł/kW. Należy ją uzupełnić w pół roku – inaczej warunki przyłączenia utracą ważność. Inny problem wiąże się z dodatkowym zabezpieczeniem. Je także w niektórych przypadkach należy opłacić w sześć miesięcy, żeby umowa o przyłączenie nie wygasła z mocy prawa. „Takie rozwiązanie narusza konstytucyjną zasadę ochrony praw nabytych oraz swobodę działalności gospodarczej” – wskazuje PIME. Według izby nowe regulacje powinny dotyczyć wyłącznie warunków wydanych po wejściu w życie ustawy. Umowy o przyłączenie mają też wygasnąć, jeśli inwestor nie przedstawi w ciągu 36 miesięcy dowodu na to, że uzyskał pozwolenie na budowę.
We wtorkowej „Rozmowie DGP” o wątpliwości konstytucyjne zapytaliśmy Konrada Wojnarowskiego, wiceministra energii. - Bardzo szeroko konsultowaliśmy ten projekt i na ten moment nie widzę takich zagrożeń – odpowiedział.
Maciej Wapiński podkreśla, że w przypadku inwestorów, którzy rzeczywiście planują realizację projektu, koszty nie ulegają istotnej zmianie, bo zaliczka będzie uwzględniana w koszcie przyłączenia, a zabezpieczenie nie jest zatrzymywane w przypadku realizacji inwestycji. - Dzięki zmniejszeniu liczby projektów spekulacyjnych zmniejszy się kolejka podmiotów ubiegających się o możliwość przyłączenia do sieci, dzięki czemu łatwiej będzie uzyskać warunki przyłączenia – dodaje.
Podobnie uważa Wojciech Kukuła z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. - Czasami trzeba zmienić reguły w trakcie gry. Stanowisko części inwestorów jest zrozumiałe, bo proponowane zmiany ingerują w ich interes prawny i biznesowy. Na drugiej szali leży jednak sprawniejsza realizacja inwestycji w nowe źródła OZE i magazyny energii – mówi.
Czy projekt ustawy sieciowej narusza zapisy Konstytucji?
Inni prawnicy mają jednak mniej jednoznaczne stanowisko. Aleksandra Lindner, partner w kancelarii Hewelt Wojnowski Lindner i Wspólnicy, przyznaje, że uporządkowanie kolejki przyłączeniowej jest kluczowe dla stabilności technicznej i racjonalności ekonomicznej zielonej transformacji, jednak wątpliwości budzi sposób, w jaki ma to być osiągnięte.
- Ocena konstytucyjności przepisów przejściowych projektu nie jest jednoznaczna i wymaga wyważenia racji obu stron – mówi prawniczka. Przypomina, że zasada ochrony praw nabytych nie ma charakteru absolutnego, a Trybunał Konstytucyjny dopuszczał od niej odstępstwa, gdy przemawiała za tym realizacja innej wartości istotnej dla systemu prawnego. - Bezpieczeństwo energetyczne państwa niewątpliwie taką wartością jest. Ponadto ochronie podlegają wyłącznie prawa „słusznie nabyte". Można argumentować, że warunki przyłączenia uzyskane w celach czysto spekulacyjnych na taką ochronę nie zasługują – wskazuje prawniczka.
Przyznaje jednak, że projekt budzi poważne wątpliwości. - Przede wszystkim mechanizm automatycznego wygasania praw nie różnicuje sytuacji projektów spekulacyjnych od realnych inwestycji napotykających obiektywne przeszkody niezawinione przez inwestora – tłumaczy.
Bartosz Stań, associate w praktyce infrastruktury i energetyki kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, uważa, że wzrost zaliczek o 100 proc. i konieczność wniesienia dodatkowego zabezpieczenia pod rygorem utraty już posiadanych uprawnień „drastycznie osłabia zaufanie do stabilności regulacji prawnej”. Wskazuje, że TK wielokrotnie podkreślał, że zakazane jest pozbawianie jednostki usprawiedliwionych oczekiwań co do praw nabytych. Według niego, choć potrzeba wprowadzenia rozwiązań udrażniających proces przyłączeniowy jest oczywista, to trudno wykazać, że usprawnienie procesu wydawania warunków przyłączenia stanowi wartość konstytucyjną ważniejszą niż ochrona praw nabytych.
- Stanowisko organizacji branżowych trafnie sygnalizuje istniejący problem. W przypadku projektu istnieje realne ryzyko uznania za niekonstytucyjne regulacji pogarszających sytuację prawną podmiotów, które działały zgodnie z obowiązującym prawem – podkreśla Stań.
Z kolei Wojciech Kukuła przypomina: - Mieliśmy już do czynienia z podobnymi zmianami prawa, m.in. w zakresie skrócenia ważności warunków przyłączenia do sieci, do czego inwestorzy ostatecznie się przystosowali, a debata o ewentualnej niekonstytucyjności zmian ucichła. Myślę, że tym razem będzie podobnie – stwierdza. I przypomina, że nowelizacja zawiera potrzebne zmiany, m.in. umożliwia zawieranie elastycznych umów przyłączeniowych, rozszerza mechanizm cable poolingu czy obliguje operatorów do większej transparentności.