Ministerstwo Klimatu i Środowiska planuje jeszcze w tym roku przygotować projekty dwóch dokumentów kluczowych dla rozwoju rynku CCS/CCUS (wychwytu i składowania lub wykorzystania dwutlenku węgla – od ang. carbon capture and storage/utilisation). Tak wynika z odpowiedzi udzielonych przez resort w odpowiedzi na pytania DGP. Chodzi o rządową strategię na rzecz CCS oraz aktualizację i uzupełnienie ram prawnych w celu ułatwienia realizacji inwestycji w łańcuch dwutlenku węgla. Resort wskazuje, że do kluczowych działań należy też utworzenie platformy współpracy wszystkich interesariuszy w postaci podpisania listu intencyjnego w sprawie wsparcia rozwoju technologii CCS/CCUS w Polsce. O tym, że ministerstwo pracuje nad umożliwieniem inwestycji w CCS, resort zapewniał nas już w marcu.

„Resort nawiązał także szeroką współpracę w tematyce CCS z Bankiem Światowym, krajami wspierającymi technologię CCS, jak Norwegia, Dania oraz aktywnie uczestniczy w dialogu na ten temat prowadzonym na szczeblu UE” – przekonuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Analizowane są także potrzeby dotyczące zastosowania wsparcia finansowego w postaci kontraktu różnicowego.

Kto potrzebuje CCS?

Technologia CCS polega na wychwytywaniu dwutlenku węgla, często na poziomie komina. Następnie CO2 jest transportowany i magazynowany lub wykorzystywany, np. w przemyśle.

Jak jednak zauważa Instytut Reform w raporcie „Produkcja pod napięciem. Elektryfikacja na mapie zeroemisyjnych rozwiązań dla przemysłu energochłonnego”, obecnie występują ograniczenia dla komercjalizacji tej technologii, w tym wysokie koszty inwestycyjne i operacyjne. Do transportu wychwyconego dwutlenku węgla konieczna jest specjalna infrastruktura, a to wymaga nie tylko pieniędzy, ale także współpracy międzynarodowej. Kolejny problem to wybór miejsca, gdzie CO2 miałby być składowany. „Wybór lokalizacji składowisk może napotykać opór społeczny i jest związany z ryzykiem. Nie wszystkie kraje posiadają odpowiednie formacje geologiczne, a ich identyfikacja i zatwierdzanie trwa długo” – zauważają eksperci Instytutu Reform. Brakuje też odpowiedniego modelu biznesowego. W 2024 r. na całym świecie działało zaledwie ok. 50 instalacji CCS/U.

Dlaczego więc technologia jest mimo wszystko rozwijana? Ma ona pomóc przede wszystkim branżom, które w przeciwnym razie miałyby problem z osiągnięciem celów klimatycznych i ograniczaniem emisji dwutlenku węgla. Przykładem jest produkcja cementu, w ramach której emisje mają charakter przede wszystkim procesowy – prawie dwie trzecie CO2 jest emitowanych w trakcie redukcji węglanu wapnia, która prowadzi do powstania klinkieru niezbędnego do produkcji cementu. W związku z tym emisje nie wynikają np. ze spalania paliw kopalnych, które można by było zastąpić innym źródłem energii. Instytut Reform wskazuje, że inne branże w których CCS może zostać wykorzystany do eliminacji procesowych emisji CO2 to produkcja stali, szkła i ceramiki.

Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej uważa, że CCS mogłoby pomóc także w dekarbonizacji hutnictwa. Według niego obecnie w unijnych regulacjach brakuje neutralności technologicznej. - Projektowane ramy pomocy publicznej CISAF w wielu miejscach faworyzują tylko niektóre technologie, np. wodór odnawialny, pomijając inne realne ścieżki dekarbonizacji, jak CCUS, niskoemisyjny wodór, gaz z wychwytem CO₂ czy wykorzystanie ciepła odpadowego. Tymczasem przemysł stalowy potrzebuje różnych dróg dojścia do celu, bo nie każda technologia jest dziś technicznie lub ekonomicznie możliwa w każdej lokalizacji – wskazuje.

Producenci cementu apelują o przyspieszenie prac nad CCS. "Kończy nam się czas"

Z kolei przemysł cementowy apeluje o przyspieszenie prac legislacyjnych, które umożliwią transport i magazynowanie CO₂ na lądzie. - Producentom cementu i wielu branżom energochłonnym po prostu kończy się czas. W 2034 r. zostaną w całości wycofane bezpłatne uprawnienia do emisji CO2, zatem do tego czasu konieczne jest utworzenie sieci rurociągów oraz miejsc magazynowania dwutlenku węgla – podkreśla Zbigniew Pilch, dyrektor marketingu i public affairs Stowarzyszenia Producentów Cementu. Dodaje, że choć przemysł cementowy realizuje już projekty CCS, to bez odpowiedniej infrastruktury sam wychwyt CO2 nie będzie funkcjonował.

Według Zbigniewa Pilcha do rozwoju technologii konieczna jest aktualizacja wielu aktów prawnych, na czele z Krajowym Planem w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK). Warto przy tym zaznaczyć, że według projektu aktualizacji KPEiK, wśród zaplanowanych przez MKiŚ działań znajduje się wspieranie komercyjnych projektów CCS i CCU. „Działanie obejmuje przygotowanie propozycji finansowego instrumentu wsparcia oraz listy działań –regulacyjnych mających na celu wsparcie szerszego stosowania technologii CCS redukujących emisje CO2, w procesach, w których inne ścieżki dekarbonizacji nie są możliwe do zaimplementowania” – czytamy w KPEIK. Wśród planowanych działań znajduje się m.in. budowa strategicznej infrastruktury do przesyłu, składowania i dystrybucji CO2 (gazociągi, sieć składowisk na lądzie w Polsce) czy prowadzenie prac badawczo-rozwojowych oraz projektów pilotażowych.

CCS będzie kosztował branżę cementową kilkanaście miliardów złotych

Zbigniew Pilch dostrzega także potrzebę nowelizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. czy Ustawy Prawo Energetyczne, aby usankcjonować transport CO₂. - Kluczowe jest Rozporządzenie do Ustawy Prawo Geologiczne i Górnicze dotyczące obszarów, gdzie dopuszcza się magazynowanie CO2, uwzględniając lokalizację cementowni i zakładów przemysłowych. Należałoby opracować Krajową Strategię Dekarbonizacji Sektorów Energochłonnych, a także akty prawne regulujące budowę rurociągów i funkcjonowanie nowej branży, czyli rynku transportu i magazynowania dwutlenku węgla. To ogrom prac, bez których konkurencyjność polskiego przemysłu stanie pod znakiem zapytania – podkreśla dyrektor Stowarzyszenia Producentów Cementu.

Wskazuje, że obecnie branża mierzy się z licznymi innymi problemami, w tym z importem cementu spoza Unii Europejskiej, m.in. z Ukrainy, a także z wysokimi cenami energii. Podkreśla, że koszty dekarbonizacji obciążają polski przemysł cementowy, a wdrożenie technologii CCS może kosztować kilkanaście miliardów złotych. - To ponad drugie tyle, ile producenci cementu na przestrzeni lat zainwestowali w rozwój zakładów. Do realizacji projektów CCS należy ponownie wykorzystać przychody, jakie m.in. sektor cementowy w UE generuje w ramach EU ETS, aby wesprzeć jego dekarbonizację – apeluje Zbigniew Pilch.

Czy CCS ma sens?

Swoje wątpliwości dotyczące zasadności projektów CCS wyraził Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu podczas konferencji „Zielona energia dla biznesu” zorganizowanej przez Fundację Re-Source.

- Instalacja do wychwytywania dwutlenku węgla w cementowni jest trzy razy większa od instalacji do produkcji cementu. I zużywa trzy razy tyle energii, co instalacja do produkcji cementu – mówił Henryk Kaliś.

Przywołał też przykład pionierskiej polskiej instalacji do wychwytu dwutlenku węgla, która powstaje w Cementowni Kujawy. Ma zostać uruchomiona do 2030 roku. - Wychwycony tam dwutlenek węgla będzie sprężany i ładowany do cystern, a następnie wieziony pociągami nad morze, gdzie będzie przetłaczany na statki. Statkami będzie transportowany na Morze Północne, a tam gdzieś po raz kolejny zatłaczany. Nikt nie zrobił bilansu energetycznego, czy nikt nie określił kosztów tego typu procesów – mówił. Podkreślił, że to wpływa na konkurencyjność europejskiego przemysłu.

Na stronie projektu rzeczywiście czytamy, że „po skropleniu i załadunku CO2 zostanie przetransportowane koleją do punktu przeładunkowego w porcie morskim, a stamtąd załadowane na statki i dostarczone na Morze Północne. Trwałe magazynowanie odbędzie się w specjalnie przeznaczonych do tego wyeksploatowanych kawernach po złożach gazu i ropy naftowej”.