Polska Grupa Górnicza oszczędza na inwestycjach i w I kw. wydobyła ponad 1 mln ton mniej węgla, niż planowała. Związkowcy żądają pilnego spotkania z ministrem energii.
Z dokumentów, do których dotarł DGP, wynika, że choć średnie dobowe wydobycie PGG po przejęciu 1 kwietnia Katowickiego Holdingu Węglowego powinno wynosić 150,5 tys. t – jest o 25–30 proc. niższe.
To efekt ubiegłorocznych decyzji. Polska Grupa Górnicza obcięła planowane na 2016 r. nakłady inwestycyjne o 36 proc., czyli o ponad 300 mln zł. Ograniczyło to roboty pozwalające na przygotowanie nowych ścian do eksploatacji, czego efektem jest mniejsze wydobycie. W kopalni Halemba z tego powodu jakiś czas w ogóle nie wydobywano węgla.
Dziś PGG realizuje roboty przygotowawcze tylko w ok. 75 proc. planu, co będzie skutkowało w kolejnych miesiącach jeszcze większą luką węglową.
O brakach węgla głośno mówią już
ciepłownie. W spółkach energetycznych słyszymy nieoficjalnie, że zaczyna brakować miałów dla elektrowni, a zapasy są na niewiele większym poziomie od wymaganych ustawowo 30 dni.
PGG zapowiada, że wyda na inwestycje 7,2 mld zł w latach 2017–2020. – Nie ma takiej możliwości – mówi DGP prosząca o zachowanie anonimowości osoba znająca sprawę. – Kolejne dokapitalizowanie z
energetyki wydadzą na bieżącą działalność, wystarczy na kilka miesięcy wypłacania pensji.
Energetyka dokapitalizowała fuzję kwotą 1 mld zł (po 300 mln zł PGNiG Termika i Enea, 200 mln zł TF Silesia i po 100 mln zł PGE i Energa). Inwestorzy chcieli gwarancji, że dosypują do PGG po raz ostatni, ale jej nie otrzymali. Wygląda na to, że połączenie węglowych
firm nie było tylko ratowaniem tracącego płynność finansową KHW (miał 2,5 mld zł zobowiązań), ale kolejną pomocą dla samej PGG. Jej powstanie pochłonęło w 2016 r. ok. 3 mld zł – też głównie od energetyki. Samemu KHW wystarczyłoby na samodzielne przeprowadzenie restrukturyzacji 700 mln zł, a nie 1 mld zł.
– Inwestycje w wyrobiska zostały zrealizowane niemal w 100 proc. Jeżeli chodzi o roboty przygotowawcze, to niewielkie różnice w stosunku do planów wynikały głównie z przesunięcia terminów przetargów, które trzeba było powtórzyć z powodu zbyt wysokich cen – powiedział w poniedziałek w Radiu Piekary Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej.
Przyjrzeliśmy się więc wewnętrznemu raportowi PGG z 10 kwietnia 2017 r., do którego dotarliśmy. W kopalni Piast-Ziemowit roczny plan robót przygotowawczych wykonano w 67 proc., przy czym w samym Ziemowicie tylko w 49 proc. – to najgorszy wynik w całej PGG sprzed fuzji.
Gorszy bilans (34 proc.) ma tylko przejęta od KHW kopalnia Wieczorek, jednak ona jest przeznaczona do likwidacji. W PGG najlepszy wynik realizacji robót przygotowawczych na poziomie 95 proc. notuje z kolei... przeznaczona do likwidacji kopalnia Sośnica. Ona również najlepiej radzi sobie z realizacją planu wydobywczego – w skali miesiąca to 106,5 proc. Wspomniany Piast-Ziemowit wykonuje w tym czasie 47 proc. swojego planu, co tylko w ciągu doby oznacza średnio o 20 tys. t węgla mniej. Wśród kopalń przejętych od KHW najgorsze wykonanie planu wydobywczego na poziomie 50,7 proc. ma Wieczorek. Pozostałe trzy kopalnie fedrują 81–111 proc. swoich planów. A realizacja robót przygotowawczych jest w nich na podobnie niskim poziomie jak w kopalniach PGG. Prezes Rogala jest jednak przekonany, że już w tym roku połączone siły PGG i KHW pozwolą osiągnąć zysk.
Przestają w to wierzyć nawet związkowcy. Sierpień 80, który jako pierwszy podpisał się pod społeczną zgodą na połączenie PGG i KHW, wysłał wczoraj pismo do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego z wnioskiem o pilne spotkanie w sprawie sytuacji w Polskiej Grupie Górniczej.
– Niewydolność produkcyjna, systematycznie trwające od miesięcy nierealizowanie planów wydobywczych, błędy popełniane przez kierujących procesami wydobywczymi, zarówno na szczeblu spółki, jak i kopalń powodują pogorszenie sytuacji firmy – tłumaczy Przemysław Skupin, przewodniczący Komisji Zakładowej Sierpnia 80 w PGG. – Pogłębianie się zapaści i nierealizowanie wydobycia oznacza na tyle znaczący ubytek przychodów, że zagraża to prawidłowemu funkcjonowaniu spółki – ocenia.
W ubiegłym roku PGG zakładała stratę na poziomie ok. 370 mln zł, pokazała jednak wynik o ponad 40 mln zł lepszy. Obcięcie inwestycji o 36 proc. skutkowało zmniejszeniem zaplanowanego wydobycia o 20 proc. PGG jest największym w
UE producentem węgla kamiennego i głównym dostawcą paliwa do krajowych elektrowni, które nie mogą importować surowca.
ROZMOWA
Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki
Obcięcie pieniędzy na inwestycje przez Polską Grupę Górniczą, by pokazać lepszy wynik, to rozsądna decyzja?
Nie. Jeśli mniejsza strata za 2016 r. jest faktycznie efektem obcięcia robót przygotowawczych, to decyzja była fatalna. W komunie były dobowe plany wydobywcze i fronty rezerwowe pozwalające na ich wykorzystanie, gdy coś się stanie. Dziś nikt już nie zamraża pieniędzy, ale plan inwestycyjny musi być przemyślany. Czyli jedna ściana wydobywcza kończy pracę, a druga ją zaczyna – na zakładkę. Inaczej zabraknie węgla.
Już go brakuje. Nie ma pan wrażenia, że energetyka wrzuciła kolejny miliard złotych do studni bez dna?
Ze środków inwestycyjnych dobrych kopalń utrzymywane są też kopalnie nierentowne, które nie mają szans wyjść na prostą. Premier Donald Tusk rozpoczął ten bal na Titanicu, zapewniając, że nie będziemy w Polsce zamykać kopalń. A musimy zamykać te najgorsze, by zrestrukturyzować górnictwo. Przed zarządem PGG czas męskich decyzji. Nic nie wskazuje na to, by ceny węgla energetycznego na świecie miały gwałtownie wzrosnąć.
W innej sytuacji jest Jastrzębska Spółka Węglowa korzystająca z boomu cenowego na węgiel koksowy. Z drugiej strony PGG, producenta węgla energetycznego, nie dotykają takie wahania cenowe jak na rynku węgla koksowego. Trzeba obniżać koszty produkcji węgla, ale nie kosztem inwestycji ani bhp! Czas pomyśleć o sześciodniowym tygodniu pracy kopalni przy pięciodniowym tygodniu pracy górnika, o nowym układzie zbiorowym pracy, zwiększaniu wydajności.
Fuzja PGG i KHW uratuje kopalnie?
Mam nadzieję, jest tu szansa na efekt synergii. Decyzje dotyczące restrukturyzacji trzeba podejmować, gdy nie ma się noża na gardle. I teraz właśnie jest na to szansa.