Starzenie się społeczeństwa powoduje, że publiczne systemy emerytalne nie będą już w stanie zapewnić osobom starszym adekwatnych do ich potrzeb finansowych świadczeń. Oznacza to, że nie będą oni w stanie utrzymać konsumpcji na poziomie przynajmniej zbliżonym do tego, jaki mieli w okresie aktywności zawodowej. Stopa zastąpienia wyniesie w Polsce za 30 lat co najwyżej 40 proc., a są też projekcje na poziomie 30 proc. Mówiąc wprost – obecnemu pokoleniu pracującemu grozi ubóstwo na starość.
Samo obniżenie stopy zastąpienia w publicznym, obowiązkowym systemie emerytalnym nie musi jeszcze oznaczać katastrofy. Ale pod jednym warunkiem. Otóż świadczenia z publicznego systemu emerytalnego muszą zostać uzupełnione przez dodatkowe, długoterminowe oszczędności na cele emerytalne.
Problem polega na tym, że w Polsce III filar do tej pory rozwija się bardzo słabo. O ile eksperci i politycy zgadzają się co do tego, że niezbędna jest reaktywacja III filaru systemu emerytalnego w Polsce, o tyle podejmowane w ciągu ostatnich 15 lat próby w tej dziedzinie nie przyniosły rezultatów. Najpoważniejsze ostatnio przedstawione propozycje upowszechnienia dodatkowych oszczędności emerytalnych to autorska koncepcja zaprezentowana przez dr. Marcina Wojewódkę, wiceprezesa ZUS, współtwórcę wielu działających na rynku pracowniczych programów emerytalnych, oraz wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego (Pracownicze Programy Kapitałowe – PPK). Mogą one stanowić punkt wyjścia do opracowania optymalnego w naszych warunkach modelu dodatkowego systemu emerytalnego. Odnosząc się do tych propozycji , mam jednak kilka uwag.
Po pierwsze – warto poszerzyć ofertę instrumentów finansowych oraz dostawców usług finansowych (providerów) obsługujących PPE np. o lokaty w bankach dla osób ceniących sobie bezpieczeństwo i niemających wystarczającej wiedzy czy doświadczenia, aby np. odpowiednio wybrać fundusz inwestycyjny. Uczestnicy programu powinni jednak mieć prawo wyboru, a jeśli sami nie będą mogli się zdecydować, jaką formę wybrać, powinni automatycznie trafiać do najbezpieczniejszego, choć potencjalnie mniej dochodowego programu obsługiwanego przez banki. Lokaty bankowe są objęte Bankowym Funduszem Gwarancyjnym do równowartości 100 tys. euro, co przy oszczędzaniu na emeryturę stanowiłoby dodatkową gwarancję bezpieczeństwa.
Po drugie – należałoby się zastanowić, czy formą kompensaty zwiększenia całkowitego kosztu wynagrodzeń dla pracodawcy poprzez świadczenie na rzecz pracownika, jakim jest PPE, oprócz dotychczas stosowanych – relatywnie niewielkich korzyści podatkowych – nie powinno być np. umożliwienie inwestowania aktywów zgromadzonych w programie (dotyczy to zwłaszcza większych firm i programów wielozakładowych) w lokalne projekty infrastrukturalne czy nieruchomości pod wynajem. To ostatnie rozwiązanie jest już stosowane w wielu krajach.
Po trzecie – warto poważnie przemyśleć, czy i na ile w obecnych warunkach zmian na rynku pracy, mobilności zawodowej pracowników PPE może spełnić tradycyjną funkcję pracowniczego programu emerytalnego, jaką było i jest budowanie lojalności pracownika wobec pracodawcy, związanie go z zakładem pracy – tzw. złote kajdanki. Jeśli nie będziemy administracyjnie ograniczać możliwości przenoszenia środków zgromadzonych przez pracownika w programie pracowniczym do innego programu zakładowego po zmianie miejsca pracy, to należałoby się zastanowić, czy pracodawcy nie powinni mieć możliwości wnoszenia składek o ponadstandardowej wysokości. Przy czym w ten sposób należałoby premiować pracowników szczególnie potrzebnych dla zakładu.
Niestety, obecnie obowiązująca ustawa o PPE nie pozwala na takie zróżnicowanie składek. I to jest błąd. Bo gdyby takie rozwiązanie wprowadzić, to po zmianie pracodawcy – oczywiście w warunkach obligatoryjności PPE – pracownik mógłby u nowego pracodawcy liczyć na składkę podstawową w standardowej wysokości, np. 1 proc. pensji. Tymczasem dotychczasowy, bardziej hojny dla niego w tym względzie pracodawca miałby argument, aby w ten sposób zachęcić do pozostania – oczywiście oprócz wysokości pensji podstawowej.
Po czwarte – ograniczenie transferów przed i po osiągnięciu wieku emerytalnego. Skoro inwencją obligatoryjności PPE jest upowszechnienie – jeśli nie wymuszenie – dodatkowego oszczędzania na emeryturę i lepsze zabezpieczenie finansowe na starość, to przed osiągnięciem wieku emerytalnego pracownik nie powinien móc swobodnie transferować środków z PPE np. na indywidualne konto emerytalne, jak to ma miejsce dziś. Do tej kwestii projekt Wojewódki się nie odnosi, a moim zdaniem to bardzo ważna sprawa. Można by też dopuścić pewne wyjątki, np. wykorzystanie środków z PPE jako uzupełnienie wkładu przy kupnie nieruchomości, na potrzeby własne lub dzieci, co jest formą budowania aktywów gospodarstwa domowego.
W projekcie Wojewódki nie ma żadnych ograniczeń co do fazy wypłat, tj. dekumulacji kapitału zgromadzonego w PPE. Czyli dopuszczalna jest wypłata jednorazowa po osiągnieciu określonego pułapu wieku, np. w obecnej ustawie o PPE jest to 60 lat. W wielu krajach środki zgromadzone w pracowniczym programie emerytalnym zamienia się na strumień wypłat dożywotnich (annuitet) oferowanych np. przez zakład ubezpieczeń. Stosuje się też rozwiązania mieszane – np. wypłata jednorazowa części kapitału i zmiana reszty na wypłatę dożywotnią, ewentualnie na sfinasowanie zakupu nieruchomości. Takie rozwiązanie chroni przed ryzykiem długowieczności polegającym na tym, że dana osoba przedwcześnie wyczerpie zasoby finansowe przeznaczone na starość. W tym przypadku chodzi o dodatkowe oszczędności emerytalne.
Generalnie rozważane propozycje M arcina Wojewódki można uznać za bardzo dobry punkt wyjścia do reformy i autentycznego upowszechnienia PPE, bez angażowania dodatkowych, znaczących środków z budżetu państwa. Nie wymagają one tworzenia od podstaw nowych rozwiązań prawnych i instytucjonalnych, de facto wystarczyłaby do ich wprowadzenia nowelizacja obecnie obowiązującej ustawy o PPE z 2004 r.
Czas najwyższy zdecydować się na określone rozwiązania instytucjonalne, bez których toczące się od lat dyskusje o rozwoju dodatkowych systemów emerytalnych nie przyniosą efektu. Czas na dyskusje zresztą się kończy, potrzebne są konkretne decyzje w tej sprawie.
Autor artykułu zajmuje się m.in. badaniami publicznych i dodatkowych systemów emerytalnych