Jedną z kluczowych obietnic wyborczych obozu rządzącego było obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Już w styczniu prezydent Andrzej Duda złożył projekt ustawy w tej sprawie.
Karol Pogorzelski, ekonomista ING Banku Śląskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Prace nad nią postępują powoli, gdyż jej uchwalenie oznacza bardzo wysokie koszty dla budżetu, szacowane przez Ministerstwo Finansów na 8,6 mld zł w 2017 r., a rosnące w kolejnych latach. Rząd szuka więc sposobów obniżenia rachunku. Ostatnią propozycją jest powiązanie wieku emerytalnego z minimalnym stażem pracy. Na emeryturę w wieku 60/65 lat mogłyby więc przejść tylko osoby, które posiadają minimalny staż pracy: 35/40 lat. Propozycja spotkała się z głośnym sprzeciwem związków zawodowych, z aprobatą organizacji pracodawców oraz mieszanymi sygnałami ze strony rządu. Propozycja Ministerstwa Finansów została udostępniona tylko członkom Rady Dialogu Społecznego, opinii publicznej nie są znane ani jej szczegóły, ani wyliczenia dotyczące kosztów. Spróbujmy więc policzyć sami, jaki wpływ na finanse publiczne miałoby obniżenie wieku emerytalnego do 60/65 bez kryterium stażowego oraz w powiązaniu z nim.
Prawdopodobnie najważniejszą konsekwencją reformy emerytalnej z 1999 r. są nie tyle otwarte fundusze emerytalne, ile uzależnienie wysokości emerytury od wartości odprowadzonych składek (tzw. system zdefiniowanej składki). W efekcie obniżenie wieku emerytalnego powinno być dla budżetu neutralne. Im wcześniej ktoś przejdzie na emeryturę, tym mniej składek zdąży odprowadzić i tym mniejsze otrzyma świadczenie. Innymi słowy, koszty obniżenia wieku emerytalnego poniosą sami emeryci. Choć nie do końca, gdyż po pierwsze państwo dopłaca do emerytur minimalnych (obecnie wynoszą 880 zł miesięcznie), a po drugie obecny system emerytalny nie ma w pełni charakteru kapitałowego, czyli bieżące emerytury są opłacane z bieżących składek. Różnicę uzupełnia budżet, a robi się ona tym większa, im wcześniej ludzie przechodzą na emeryturę.
Załóżmy, że od 1 stycznia 201 7 r . wiek emerytalny zostanie obniżony, bez żadnych dodatkowych warunków, do 6 5 l at dla mężczyzn i 6 0 l at dla kobiet. Pod koniec 201 6 r . wiek emerytalny będzie już dokładnie o rok wyższy od tego, jaki obowiązywał przed rozpoczęciem jego podnoszenia. Pierwszą i natychmiastową konsekwencją przywrócenia wcześniejszego wieku będzie to, że mężczyźni urodzeni w 195 1 r . oraz kobiety urodzone w 195 6 r . uzyskają z początkiem 201 7 r . uprawnienia emerytalne (zamiast przez cały ten rok pracować). Takich osób, zgodnie ze statystykami GUS, jest ok. 530 tys. (225 tys. mężczyzn i 305 tys. kobiet). Jednak na podstawie statystyk ZUS za 201 5 r . można wnioskować, że tylko ok. 30 proc. spośród nich rzeczywiście przejdzie na emeryturę. Pozostali albo uzyskali ją wcześniej, albo przejdą później, albo też nie dostaną emerytury w ogóle. Tak czy inaczej ZUS będzie musiał wydać dodatkowo 3, 3 m ld zł (netto) na emerytury dla tych 30 proc. osób. Do tej kwoty należy dodać 0, 2 m ld zł na emerytury dla osób, które w obecnym systemie musiałyby pracować o 1– 4 m iesiące dłużej, wskutek wydłużania wieku emerytalnego w trakcie 201 7 r . Równocześnie ZUS przestanie otrzymywać od nich składki na ubezpieczenia społeczne, które z uwzględnieniem części płaconej przez pracodawców stanowią blisko 50 proc. wynagrodzenia brutto. Budżet nie otrzyma zaś 18 proc. podatku dochodowego. Łącznie ubytek dochodów wyniesie więc ok. 4 m ld zł. Dodatkowo na emeryturę przejdą osoby, których wiek emerytalny uległby podwyższeniu w 201 7 r . Summa summarum koszt obniżenia wieku emerytalnego w samym tylko 201 7 r . wyniósłby według tych szacunków ok. 7, 5 m ld zł. Podobne są szacunki Ministerstwa Finansów w Wieloletnim Planie Finansowym na lata 2016–2019.
Jak wyglądałyby te koszty, gdyby obniżenie wieku emerytalnego powiązać z kryterium stażowym? ZUS nie upublicznia niestety danych na temat stażu pracy nowych emerytów. Taka informacja jest dostępna tylko dla osób przechodzących na emeryturę w starym systemie. Ostatnie wiarygodne dane pochodzą więc z 201 1 r . Wtedy 36 proc. kobiet przechodzących na emeryturę miało staż pracy niższy niż 3 5 l at i aż 70 proc. mężczyzn niższy niż 4 0 l at. Wprawdzie minęło pięć lat, ale trudno oczekiwać, że obecnie proporcje te są znacząco inne. Oznacza to, że dodanie kryterium stażowego zmniejsza koszt obniżenia wieku emerytalnego dla finansów publicznych o mniej więcej 45 proc. A więc w samym 2017 r. koszt ten zmniejszyłby się z 7,5 do 4 m ld zł. Taka jest mniej więcej stawka, o którą walczy minister finansów w Radzie Dialogu Społecznego.
Niezależnie od sposobu, w jaki wiek emerytalny zostanie ostatecznie obniżony, warto podkreślić, że będzie to miało negatywny wpływ na stabilność finansów publicznych w długim okresie. Dotacja z budżetu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych już sięga 4 5 m ld zł w skali roku i będzie wzrastać w kolejnych latach nawet przy obecnie rosnącym wieku emerytalnym. Obniżenie go tylko ten wzrost przyspieszy. W tym samym czasie duże wydatki publiczne będzie generował ambitny, ale i kosztowny plan reform rządu. Sam program „Rodzina 500 plus” będzie kosztował rocznie 2 3 m ld zł. Do tego należy dodać program „Mieszkanie plus” oraz plan Morawieckiego, których koszty są trudne do oszacowania. Aby te wydatki zrównoważyć, konieczne jest pozyskanie nowych dochodów. Nowe podatki, od instytucji finansowych oraz od handlu detalicznego, przyniosą w tym roku może 5 m ld zł. Trudno oczekiwać, by w kolejnych latach mogły dawać więcej niż 1 0 m ld zł rocznie. Ministerstwo Finansów duże nadzieje pokłada w uszczelnieniu systemu podatkowego, ale zmiany w tym obszarze dopiero się rozpoczęły i jeszcze nie wiadomo, na ile będą skuteczne.
Z punktu widzenia stabilności finansów publicznych w Polsce lepiej by było, gdyby rząd poczekał z obniżeniem wieku emerytalnego przynajmniej do czasu, gdy pieniądze na ten cel rzeczywiście znajdą się w budżecie. Zostawiłby sobie więcej pola manewru w sytuacji pogorszenia dochodów budżetowych związanego ze słabszą koniunkturą. Propozycja powiązania wieku emerytalnego z minimalnym stażem pracy jest jednak lepsza niż wyjściowy projekt prezydenta oraz propozycje związków zawodowych.
Dodanie kryterium stażowego zmniejsza koszt obniżenia wieku emerytalnego dla finansów publicznych o mniej więcej 45 proc.