Ewentualne obniżenie wieku emerytalnego powinno być połączone z ograniczeniem dorabiania do świadczeń z ZUS. Taki postulat zgłosił do prezydenckiego projektu Sąd Najwyższy.
Ewentualne obniżenie wieku emerytalnego powinno być połączone z ograniczeniem dorabiania do świadczeń z ZUS. Taki postulat zgłosił do prezydenckiego projektu Sąd Najwyższy.
Trwają konsultacje prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS, który przewiduje wcześniejsze przechodzenie na emeryturę – 60 lat kobiety, 65 mężczyźni. Swoją opinię w tym zakresie przedstawił właśnie Sąd Najwyższy. – Poziom wieku emerytalnego to problem natury polityczno-ekonomicznej, więc ta kwestia nie mieści się w zakresie oceny prawidłowości regulacji – tłumaczy prof. Inetta Jędrasik-Jankowska, autorka opinii dla Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego.
Przy czym zaznacza, że już fakt, że po przyjęciu nowych przepisów więcej Polaków będzie mogło przejść wcześniej na emeryturę, może sprawić kłopot dla wydolności systemu ubezpieczeń społecznych. Dlatego prezydencki projekt wymaga dodatkowych zabezpieczeń.
Jak usłyszeliśmy, koncepcja powstała w Sądzie Najwyższym łączy polityczną potrzebę wypełnienia obietnicy wyborczej z prawidłowym funkcjonowaniem systemu i postrzegania, czym jest emerytura. – Trzeba pamiętać, że celem emerytury jest zastąpienie zarobku, a nie jego uzupełnienie – wskazuje prof. Jędrasik-Jankowska. I dodaje, że przecież treścią ryzyka emerytalnego jest niezdolność do pracy ze względu na wiek, a nie na wiek sam w sobie. Ten ostatni stanowi jedynie warunek dopuszczenia kogoś do pobierania świadczenia.
Dorabianie ograniczone
Obecnie osoba, która uzyskała prawo do emerytury w powszechnym wieku, może dorabiać do niej bez ograniczeń. Natomiast ci, którzy przeszli na nią wcześniej, mogą dorabiać tylko w ściśle określonym zakresie (np. osoby mające przychód powyżej 130 proc. przeciętnego wynagrodzenia mają zawieszaną emeryturę w całości). Zdaniem Sądu Najwyższego tego typu ograniczenia należałoby zastosować do osób, które przejdą na emeryturę na podstawie prezydenckiego projektu. „Względnie niski wiek emerytalny powinien się łączyć z działaniem przepisów zawieszających prawo do emerytury w sytuacji zatrudnienia przed ukończeniem np. 67. albo 70. roku życia” – czytamy w opinii Biura Studiów i Analiz SN.
Co zastosowanie takiego rozwiązania oznaczałoby w praktyce? Przykładowo 60-letnia kobieta, która pobierałaby emeryturę i dalej pracowała, otrzymywałaby tylko ułamek wypracowanego kapitału. 62-latka dostawałaby już odpowiednio większe świadczenie z ZUS. Emerytura byłaby wypłacana bez żadnych potrąceń dopiero dla 67- lub 70-letnich seniorów.
– Wprowadzenie progów zarobkowych – tym niższych, im niższy jest wiek emeryta, albo pozwolenie na łączenie świadczeń tylko po przekroczeniu wieku wyższego niż powszechny, ograniczyłoby przechodzenie na emeryturę do sytuacji koniecznych życiowo – tłumaczy prof. Inetta Jędrasik-Jankowska. – Dodatkowo udałoby się zniwelować niekorzystne dla FUS skutki projektowanej regulacji – dodaje.
Eksperci podzieleni
Nieoficjalnie wiadomo, że politycy Prawa i Sprawiedliwości rozważają możliwość wprowadzenia ograniczeń w zarobkowaniu. Niedawno wspominał o tym Henryk Kowalczyk, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów. Jednak raczej kryterium byłby nie wiek emeryta, lecz wysokość otrzymywanego przez niego świadczenia. Eksperci różnią się co do tego, czy w ogóle ograniczenia należy wprowadzać.
– Niech państwo nie decyduje za obywateli, jak mają żyć – mówi stanowczo prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Jego zdaniem negatywne skutki dla budżetu w przypadku dorabiających emerytów mogą wystąpić tylko wówczas, gdy ktoś zgromadził kapitał poniżej świadczenia minimalnego. – Niech Polacy sami decydują: albo niższa emerytura i możliwość dorabiania, albo dalsza praca, która skutkuje wyższą emeryturą w przyszłości – tłumaczy prof. Gomułka.
Inne zdanie ma dr Katarzyna Kalata, prezes Helpdesku Kadrowego. Wskazuje, że cofnięcie reformy wprowadzonej przez rząd PO-PSL, która podwyższyła wiek emerytalny, spowoduje znaczne koszty dla budżetu. – Zatem ograniczenie możliwości pobierania świadczenia oraz dalszej pracy zarobkowej jest nie tylko racjonalne z punktu widzenia konstrukcji ubezpieczeń, lecz także rachunku ekonomicznego – mówi dr Kalata.
Jej zdaniem emerytura ma zapewniać środki do życia tylko w momencie braku możliwości zarobkowania. Więc jeśli ktoś dalej pracuje, na emeryturę nie powinien przechodzić.
Pokrzywdzenie kobiet
Wątpliwości Sądu Najwyższego budzi także prezydencka propozycja zróżnicowania wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Jak czytamy w opinii, prezydent musi uwzględniać skutki ekonomiczne dla obywateli w zakresie ustalania prawa do świadczenia. Chodzi o to, by nie dochodziło do nierównego traktowania kobiet i mężczyzn w zakresie wypłaty emerytur. Zdaniem SN problemem może być przede wszystkim sytuacja kobiet, które zdecydują się przejść na emeryturę w wieku 60 lat. Grozi to bowiem tym, że znaczna część pań będzie musiała korzystać z pomocy społecznej, aby uzupełnić bardzo niskie świadczenia emerytalne.
– Ustawodawca nie powinien różnicować wieku emerytalnego, gdyż rzeczywiście prowadzi to do pogorszenia sytuacji kobiet – uważa prof. Stanisław Gomułka. I przypomina, że mimo niejednolitego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego w tym zakresie, z ostatniego orzeczenia, w którym odniesiono się do tej sprawy, wynika, że wiek emerytalny powinien być równy dla obu płci (wyrok z 7 maja 2014 r., sygn. sygn. K 43/12).
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama