Strona rządowa przygotowuje wstępne założenia legislacyjne rozwiązujące problem świadczeń niższych od minimalnych – ustalił DGP.

Mają one zostać przedstawione na następnym posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego, zaplanowanym 15 października.
Emerytura podwyższona do ustawowego minimum przysługuje osobom, które osiągnęły wiek emerytalny (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) i posiadały odpowiedni okres składkowy i nieskładkowy (co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet). Przypomnijmy, że od 1 marca 2021 r. najniższe świadczenie wynosi 1250,88 zł.
Z kolei w przypadku, gdy emeryt nie ma wymaganego stażu, jego świadczenia nie podwyższa się do kwoty minimalnej. Z danych ZUS wynika, że emerytur niższych od tego progu jest coraz więcej (patrz infografika).
Dwa grosze miesięcznie emerytury
Głównym powodem są zasady nabywania emerytury. Dla osób z tzw. starego systemu, czyli urodzonych do końca 1949 r., warunkiem nabycia prawa do tego świadczenia, oprócz osiągnięcia wieku emerytalnego, było wypracowanie odpowiedniego stażu (przynajmniej 15/20 lat). Jeżeli nie spełniło się tego drugiego kryterium, po prostu nie otrzymywało się emerytury. W nowym systemie jest inaczej.
– Obecnie, żeby nabyć prawo do emerytury, konieczne jest osiągnięcie wieku emerytalnego i dokonanie choćby śladowej wpłaty. Wystarczy, że dana osoba przepracuje legalnie jeden miesiąc i opłaci składkę, wówczas może liczyć na wypłatę – wyjaśnia Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. Jak tłumaczy, liczba emerytur poniżej minimalnego progu rośnie, ponieważ coraz więcej świadczeń realizowanych jest właśnie z nowego systemu.
– Dokładnie 2 gr co miesiąc otrzymywał w 2020 r. emeryt o najniższym świadczeniu w Polsce. Było to możliwe, ponieważ osoba ta udowodniła podleganie ubezpieczeniom społecznym tylko przez jeden dzień w życiu. Bardzo prawdopodobne, że pracował on zdecydowanie dłużej, jednak praca ta nie była rejestrowana – mówi Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ. – W związku z tym jako związki zawodowe nieustannie przypominamy, że pracownicy powinni dokładać wszelkich starań, aby pracodawcy zatrudniali ich na umowach podlegających oskładkowaniu. Z kolei zadaniem instytucji państwowych jest dążenie do tego, by ograniczać skalę nieuczciwych praktyk i tzw. zatrudniania w szarej strefie – dodaje.
Nieopłacalne wypłaty
Eksperci przekonują, że wypłata tak niskich świadczeń to gra niewarta świeczki. – Tak zwane groszowe emerytury to źródło zbędnych kosztów administracyjnych dla ZUS. Świadczenia te w żadnym stopniu nie realizują funkcji zabezpieczenia społecznego, ale w stosunku do nich konieczne jest stosowanie wszystkich procedur związanych m.in. z coroczną waloryzacją, wypłatą środków, rozliczeniami podatkowymi oraz realizacją obowiązków informacyjnych. Jest to problem znany od lat, który mimo głosów ekspertów i samego ZUS wciąż nie został rozwiązany – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak dodaje, przykład tzw. emerytur czerwcowych pokazuje jednak, że korekta powszechnie znanych luk prawnych w systemie ubezpieczeń społecznych jest możliwa.
Być może i w tej kwestii już niedługo coś się zmieni. – Na następne posiedzenie zespołu RDS ds. ubezpieczeń społecznych strona rządowa ma przygotować wstępne założenia legislacyjne rozwiązujące problem groszowych emerytur – zapowiada Sebastian Koćwin.
Jakie rozwiązania
Zdaniem ekspertów problem można rozwiązać poprzez zmianę kryteriów nabycia prawa do emerytury. – Poza osiągnięciem wieku emerytalnego, powinno być nim również posiadanie kapitału emerytalnego wystarczającego na wypłatę świadczenia, które można nazwać emeryturą – wskazuje Łukasz Kozłowski.
Zgadza się z tym Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Powinniśmy przyjąć jakąś dolną granicę wypłaty świadczeń. Możemy założyć, że jeżeli przelalibyśmy składki za np. 10 lat, wówczas moglibyśmy liczyć na emeryturę po osiągnięciu odpowiedniego wieku – sugeruje ekspert.
– Jesteśmy za tym, aby prawo do emerytury otwierał jakiś minimalny okres zatrudnienia, np. pięć lat – dodaje z kolei Sebastian Koćwin. Jego zdaniem ten minimalny okres zatrudnienia powinien dotyczyć jednak tylko tych, którzy po wejściu w życie przepisów mieliby szansę na jego wypracowanie.
Łukasz Kozłowski proponuje inne rozwiązanie. – Uważam, że kryterium stażowe, choć znane jest ze starego systemu, nie jest najwłaściwszym rozwiązaniem. Głównym uzasadnieniem ograniczenia wypłat groszowych emerytur jest bowiem dysproporcja między wysokością świadczenia a kosztami jego obsługi. W przypadku ubezpieczonych, którzy przez krótki okres płacili wysokie składki, taki problem może nie występować. Dlatego emerytura powinna być przyznawana osobom, których suma zaewidencjonowanych i zwaloryzowanych składek przekracza określoną kwotę, np. 50 tys. zł. W przypadku osoby przechodzącej na emeryturę w wieku 60 lat taki kapitał zapewniałby świadczenie w wysokości co najmniej 200 zł miesięcznie – wskazuje.
Eksperci są zgodni co do tego, że osoby, które nie spełnią wskazanych kryteriów, nie powinny tracić wpłaconych pieniędzy. – Zasada zdefiniowanej składki jest jednym z fundamentów systemu emerytalnego po reformie z 1999 r., dlatego uważam, że środki nie powinny przepadać w przypadku niespełnienia kryterium uprawniającego do comiesięcznego świadczenia. Osobom, które znajdą się w takiej sytuacji, należy wypłacić jednorazowo lub w kilku ratach równowartość ich składek, nie nazywając jednak tego emeryturą – sugeruje Łukasz Kozłowski. Za wypłatą (w takim przypadku) jednorazowej kwoty opowiada się też Jeremi Mordasewicz.
– Dla tych, którzy już mają decyzję emerytalną, do przyjęcia jest roczna wypłata świadczenia i utrzymanie uprawnień emerytalnych, tj. zniżek, bezpłatnych leków, darmowych przejazdów itp. – wskazuje Sebastian Koćwin. Zwraca jednocześnie uwagę, że przy projektowaniu rozwiązań ustawowych nie mogą być pokrzywdzone osoby, które nie wypracowały minimalnej emerytury, ze względu na to, że opiekowały się osobami z niepełnosprawnościami.
Rośnie liczba groszowych emerytur