Podniesienie kryterium dochodowego nie wpłynęło na zahamowanie tendencji spadkowej. Nie pomogło też wprowadzenie zasady „złotówka za złotówkę”.

W 2020 r. gminy wypłacały miesięcznie 215,7 tys. świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego (FA). To oznacza kolejny rok spadku. Tak wynika z najnowszych danych podsumowujących cały ubiegły rok, które DGP otrzymał z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS).
W porównaniu do 2019 r. dzieci uprawnionych do wypłacanych przez państwo alimentów było o 7,5 proc. mniej. Jeszcze gorzej było, jeśli weźmie się pod uwagę sam czwarty kwartał 2020 r. (DGP podaje te dane jako pierwszy), w którym liczba świadczeń spadła do 203,4 tys. – mimo że obowiązywało już wtedy wyższe kryterium dochodowe oraz przepisy pozwalające na wypłaty nawet po jego przekroczeniu.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku zasiłków rodzinnych, które w ubiegłym roku otrzymywało niespełna 1,7 mln dzieci, o 311 tys. mniej niż w 2019 r.
Kosmetyczna zmiana
Stopniowe zmniejszanie się liczby dzieci uprawnionych do świadczenia z FA widać w resortowych statystykach od 2012 r. Ten spadkowy trend jest konsekwencją tego, że przez wiele lat nie było podnoszone kryterium dochodowe. Od października 2008 r. aż do 30 września 2019 r. próg wynosił bowiem 725 zł na osobę w rodzinie, a w tym samym czasie rosły pensje, w szczególności najniższe wynagrodzenie za pracę. Od października 2019 r. kryterium zostało wprawdzie po raz pierwszy zwaloryzowane, ale tylko o 75 zł, co nie przełożyło się ani na wzrost, ani nawet na utrzymanie dotychczasowego poziomu liczby wypłacanych świadczeń. Druga podwyżka z 800 zł do 900 zł nastąpiła od kolejnego okresu świadczeniowego, który ruszył od 1 października 2020 r. Jednak również w tym przypadku nie doszło do przełamania spadkowej tendencji.
Co więcej, pozytywnego wpływu nie miało również wprowadzenie razem z podwyżką progu zasady „złotówka za złotówkę”. Zgodnie z nią świadczenie z FA jest pomniejszane o tyle, o ile przekroczone zostało kryterium. Okazuje się, że spośród 203,4 tys. wypłacanych w czwartym kwartale 2020 r. świadczeń z FA tylko 6,4 tys. zostało przyznanych w oparciu o wspomnianą regułę (3,14 proc.).
– Od samego początku wskazywaliśmy, że podwyżka kryterium była zabiegiem kosmetycznym i działaniem bardziej propagandowym, mającym pokazać, że rząd coś robi, niż zmianą, która realnie wpłynie na sytuację rodziców borykających się z problemem bezskutecznej egzekucji alimentów. Teraz potwierdzają to dane liczbowe – mówi Dorota Herman z Fundacji KiDS.
Justyna Żukowska-Gołębiewska, prezes Stowarzyszenia Poprawy Spraw Alimentacyjnych „Dla Naszych Dzieci”, dodaje, że samodzielnemu rodzicowi z jednym dzieckiem, który zarabia minimalną pensję, trudno jest utrzymać się za taką kwotę, więc podejmuje dodatkowe zlecenia. Przez to nie może liczyć na FA i cierpi też na tym dziecko, dla którego ma mniej czasu.
Trudne trzy lata
Zdaniem ekspertów obecny mechanizm weryfikacji kryterium dochodowego, który nie jest powiązany z jakimiś obiektywnymi wskaźnikami, tylko uzależniony od decyzji rządu, nie zdaje egzaminu i wymaga modyfikacji. Rząd zaproponował niedawno zmiany przepisów ustawy z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 808 ze zm.), znalazły się one w projekcie ustawy o świadczeniach na rzecz rodziny oczekującym na pierwsze czytanie w Sejmie. Przewiduje on, że próg dochodowy będzie podwyższany co trzy lata o wskaźnik waloryzacji, którym będzie skumulowany procentowy wzrost najniższego wynagrodzenia za pracę. Jego pierwsza zmiana na nowych zasadach będzie przeprowadzona w 2023 r.
– Z jednej strony jest to krok w dobrą stronę, ale lepszym rozwiązaniem byłoby ustalenie kryterium dochodowego na poziomie 60 proc. najniższego wynagrodzenia. Dzięki temu ulegałoby zmianie przy każdym podniesieniu wysokości najniższego wynagrodzenia – uważa Justyna Żukowska-Gołębiewska.
Pozytywne aspekty rządowej propozycji widzi też Dorota Herman, przy czym jej zdaniem weryfikacja kryterium o wskaźnik wzrostu minimalnej pensji powinna mieć miejsce co roku. – A tak czekają nas trzy lata, w ciągu których duża część rodziców, jeszcze zachowujących prawo do świadczeń z FA, na pewno je straci – podkreśla.
Zasiłek w cieniu 500+
W 2020 r. tendencja spadkowa utrzymała się nie tylko w odniesieniu do świadczeń z FA, ale również liczby wypłacanych przez gminy zasiłków rodzinnych. W 2020 r. otrzymywało je prawie 1,7 mln dzieci, o 13,4 proc. mniej niż w roku poprzednim, gdy było ich 2 mln. Tu także głównym powodem zmniejszania się liczby zasiłków było kryterium dochodowe, które jest zamrożone od 2015 r. na niezmienionym poziomie. Co prawda w zasiłkach na dzieci dłużej niż w FA, bo od 2016 r., obowiązuje zasada „złotówka za złotówkę”, ale tych pomniejszonych w oparciu o nią także jest coraz mniej – w 2020 r. było to 118,1 tys., podczas gdy w 2019 r. 153,4 tys.
– Podstawowym świadczeniem, które ma wspierać finansowo rodziców, jest oczywiście 500+, od lipca 2019 r. przysługujące na każde dziecko. Natomiast zasiłek rodzinny coraz bardziej zaczyna przypominać świadczenie z pomocy społecznej, przyznawane osobom o najniższych dochodach – wskazuje Damian Napierała, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Świadczeń.
Dodaje, że teraz z zasiłku korzystają przede wszystkim te rodziny, które mają dużo dzieci i dochody można w nich podzielić przez większą liczbę osób, co zwiększa szansę na spełnienie kryterium, lub takie, w których jeden z rodziców albo dwoje nie pracują. ©℗