Sąd Okręgowy (SO) w Elblągu ma wątpliwości, czy brak możliwości uzyskania dodatku solidarnościowego przez osoby, których umowa o pracę została rozwiązana za porozumieniem stron, był zgodny z zasadami równości oraz sprawiedliwości społecznej. Dlatego zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego (TK) z pytaniem prawnym w tej sprawie (sygn. akt P 6/21).

Dodatek solidarnościowy był specjalnym świadczeniem wprowadzonym w ubiegłym roku dla osób, które straciły pracę z powodu epidemii koronawirusa. Wynosił 1400 zł i można go było otrzymywać przez trzy miesiące (czerwiec, lipiec i sierpień 2020 r.). Jego uzyskanie było jednak uzależnione od spełnienia określonych warunków wymienionych w art. 3 ustawy z 19 czerwca 2020 r. o dodatku solidarnościowym przyznawanym w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom COVID-19 (Dz.U. poz. 1068). Zgodnie z nimi świadczenie przysługiwało osobom, które w ubiegłym roku podlegały ubezpieczeniu społecznemu z tytułu stosunku pracy przez łącznie 60 dni i z którymi po 15 marca 2020 r. pracodawca rozwiązał umowę o pracę za wypowiedzeniem lub po tej dacie uległa ona rozwiązaniu z uwagi na upływ czasu, na jaki została zawarta.
To właśnie przyjęty w przepisach wymóg związany ze sposobem utraty zatrudnienia spowodował, że SO w Elblągu wystąpił do trybunału o zbadanie zgodności z konstytucją ustawy o dodatku. Rozpatrywał on bowiem sprawy dotyczące trzech osób, którym ZUS odmówił świadczenia z tego względu, że ich umowy o pracę zostały rozwiązane pod koniec marca 2020 r. za porozumieniem stron (w ich świadectwach pracy zaznaczono, że stosunek pracy ustał z przyczyn leżących po stronie pracodawcy).
Zdaniem sądu art. 3 ustawy jest sprzeczny z zasadą równości wobec prawa zawartą w art. 32 konstytucji. Wskazał, że ustanie stosunku pracy – czy to z uwagi na wypowiedzenie umowy przez pracodawcę, czy wobec upływu czasu, na jaki została zawarta, czy ze względu na porozumienie stron z przyczyn, które nie dotyczą pracownika (tak było w przypadku odwołujących się od decyzji ZUS), wywołuje dla pracownika w istocie tożsame skutki w każdej z tych trzech sytuacji.
SO podkreślił, że celem ustawy było wsparcie finansowe osób, które straciły źródło przychodów z powodu kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią. Utracili je również skarżący, a mimo to kwestionowany art. 3 ust. 1 wykluczył prawo do dodatku dla tej grupy osób bez wskazania kryterium, które racjonalnie uzasadniałoby odstępstwo od zasady równości.
W ocenie SO wspomniany przepis narusza też wynikającą z art. 2 konstytucji zasadę sprawiedliwości społecznej. Rozróżnienie uprawnień przysługujących na wypadek ustania stosunku pracy w ramach w istocie tej samej grupy pracowników skutkuje niczym nieuzasadnionym uprzywilejowaniem, co w demokratycznym państwie prawa nie powinno mieć miejsca. Sąd zauważył, że projekt ustawy o dodatku pojawił się na początku czerwca 2020 r. To oznacza, że pracownicy nie mieli możliwości takiego ukształtowania sposobu ustania ich stosunków pracy, aby mogli nabyć prawo do dodatku. W szczególności nie mogli wiedzieć, że w świetle uchwalonych przepisów korzystniejsze byłoby dla nich oczekiwanie na wypowiedzenie umów przez pracodawcę.
– Od samego początku wskazywaliśmy, że dodatek solidarnościowy jest rozwiązaniem doraźnym, skierowanym do ograniczonej grupy osób, które znalazły się w lepszej sytuacji od tych, które mogły liczyć tylko na zwykły zasiłek dla bezrobotnych – niższy od dodatku i wymagający spełnienia bardziej rygorystycznych przepisów. Konsekwencją tego są te wątpliwości, które wyraził sąd w Elblągu – mówi Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.
Również zdaniem Andrzeja Radzikowskiego, przewodniczącego OPZZ, dodatek solidarnościowy był instrumentem pomocy, który trafił tylko do nielicznej grupy pracowników tracących zatrudnienie. Zamiast tego należało dla wszystkich podnieść kwotę zasiłku dla bezrobotnych (ostatecznie doszło do tego od września). ©℗