Wydłużenie czasu pracy kobiet o siedem lat, a mężczyzn o dwa nie narusza ani ustawy zasadniczej, ani przepisów międzynarodowych – uznał Trybunał Konstytucyjny.
Wydłużenie czasu pracy kobiet o siedem lat, a mężczyzn o dwa nie narusza ani ustawy zasadniczej, ani przepisów międzynarodowych – uznał Trybunał Konstytucyjny.
/>
/>
Sędziowie stwierdzili, że ustawa stopniowo zrównująca wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do czasu osiągnięcia 67 lat jest zgodna z ustawą zasadniczą. Ocena tych przepisów to efekt rozpoznania połączonych wniosków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, grupy posłów PiS oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
– Ustawodawca ma bowiem prawo do działania, ustalając wiek emerytalny – wyjaśniła Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz, sędzia sprawozdawca TK.
Uznania większości sędziów TK nie zyskały argumenty skarżących, którzy uważali, że wprowadzenie przymusu dłuższej pracy również dla osób urodzonych przed 1949 r. stanowi pogwałcenie nie tylko praw nabytych, lecz także zasady ochrony interesów w toku oraz zaufania do państwa i stanowionego przez niego prawa. Sześciu sędziów zgłosiło zdanie odrębne.
Związkowcy oraz posłowie zaskarżyli niektóre przepisy ustawy z 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. poz. 637). Na ich podstawie mężczyźni i kobiety co kwartał mieli podwyższany wiek przechodzenia na emeryturę powszechną.
– Wiele osób zostało zaskoczonych zmianami – przekonywał sędziów Andrzej Strębski, przedstawiciel OPZZ przed TK.
W czasie trwającej dwa dni rozprawy największe emocje wzbudzały pytania zadawane stronom. Jedno z pytań dotyczyło różnic w wieku emerytalnym mężczyzn i kobiet, jeśli chodzi o osoby ze starszych roczników. Sędzia TK Marek Zubik zwrócił uwagę, że ustawodawca, wprowadzając zmiany, doprowadził do sytuacji, w której najstarsze roczniki mężczyzn zostały zmuszone do pracy dłuższej o rok przed osiągnięciem prawa do emerytury. Tym samym różnica między wiekiem emerytalnym kobiet i mężczyzn wzrosła z pięciu do sześciu lat.
– Okres przejściowy zwiększył bowiem różnicę rozpiętości wieku – dodał Marek Zubik.
Występujący w imieniu Sejmu Borys Budka (PO) przyznał, że trudno wyjaśnić, dlaczego zamiast zmniejszać różnicę w wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn, która przed zmianami wynosiła 5 lat (60 i 65 lat), nowe przepisy pogłębiły ją dla osób urodzonych między 1948 a 1958 r. nawet do 7 lat. Co ciekawe, także przedstawiciel prokuratury nie potrafił wyjaśnić takiej nieoczekiwanej zmiany.
– W uzasadnieniu projektu ustawy nie było wyjaśnienia, dlaczego doprowadzono do zwiększenia tej różnicy – przyznał Andrzej Stankowski, przedstawiciel Prokuratury Generalnej.
Jednak ten wątek i tak nie przekonał większości sędziów do tego, by uznać zaskarżone przepisy za niekonstytucyjne.
Związkowcy NSZZ „Solidarność” wielokrotnie podkreślali, że zaskarżone przepisy są sprzeczne z art. 26 ust. 2 konwencji nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej minimalnych norm zabezpieczenia społecznego przyjętej w Genewie 28 czerwca 1952 r. (t.j. Dz.U. z 2005 r. nr 93, poz. 775).
– W Polsce nie zostały spełnione warunki do podwyższenia wieku emerytalnego powyżej 65. roku. Wraz z wydłużeniem czasu życia spada bowiem liczba lat w zdrowiu zarówno dla całej populacji, jak i dla osób 65 plus – wyjaśnia prof. Marcin Zieleniecki, przedstawiciel Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” przed TK.
Co więcej, skarżący przytaczają dane Eurostatu, z których wynika, że w latach 2005–2010 oczekiwana długość życia kobiet w wieku 65 lat wzrosła z 18,5 do 19,5 roku, ale długość życia w zdrowiu spadła z 10,2 do 7,5 roku.
Z takimi argumentami nie zgodził się poseł Borys Budka, który w imieniu Sejmu podtrzymał stanowisko mówiące o tym, że zaskarżone przepisy są zgodne z konstytucją. Udało mu się przekonać większość sędziów trybunału, że oryginalny dokument MOP mówi o pracy powyżej 65. roku, nie zaś o pozostawaniu w zdrowiu. Tym samym wraz z wydłużaniem się życia, możliwa będzie dalsza aktywność zawodowa osób, które ukończyły 65 lat.
Związkowcy zaskarżyli także emerytury częściowe, a ich stanowisko zostało poparte przez prokuratora generalnego. TK uznał, że przepisy te są częściowo niekonstytucyjne ze względu na brak ograniczenia czasowego ich działania.
Związkowcy wskazywali, że ustawodawca z jednej strony chce ujednolicić wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, z drugiej zaś wprowadza nowe rozwiązania różnicujące sytuację ze względu na płeć. Świadczenie to bowiem będzie przysługiwać kobietom, które ukończyły 62 lata, a mężczyznom po ukończeniu 65 lat.
– To szkodliwe rozwiązanie, które odbije się niekorzystnie na sytuacji kobiet. Pracodawcy będą się pozbywać pracownic, które będą skazane na głodowe częściowe emerytury, wynoszące połowę ich przyszłego świadczenia – zauważa prof. Marcin Zieleniecki.
Przy okazji dyskusji o emeryturach częściowych pojawiły się wątpliwości, czy osoby pobierające je w przyszłości będą mieć jednocześnie prawo do świadczeń przedemerytalnych. Ustawodawca bowiem, wprowadzając nieznane w polskim systemie ubezpieczeniowym świadczenia, umożliwił zainteresowanym pracę bez żadnych ograniczeń co do dodatkowego zarobkowania. Wprowadził jednak karę polegającą na tym, że każdy złoty przeznaczony na taką emeryturę będzie odejmowany od kapitału emerytalnego. Na pytania te nie potrafił jednak odpowiedzieć przedstawiciel Sejmu.
– Emerytury częściowe pozostają w systemie prawnym, ale będą musiały być poprawione przez ustawodawcę – wyjaśniła Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz, sędzia sprawozdawca.
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat jest zgodne z ustawą zasadniczą. Niemniej jednak sytuacja polskich emerytów uzależniona jest nie tylko od rozstrzygnięcia kwestii prawnych. Jest ona przede wszystkim konsekwencją wad dokonanej transformacji. Obecne rozwiązania polegają na ratowaniu przed nadchodzącymi skutkami tych zmian. Co do ingerencji w prawa nabyte, to jest ona możliwa, jeśli znajduje oparcie w wartościach konstytucyjnych. Taką wartością jest w świetle orzecznictwa konstytucyjnego zachowanie równowagi budżetowej. Orzeczenie trybunału nie zwalnia ustawodawcy z odpowiedzialności za rozwiązanie problemu emerytur. Wymaga to zasadniczych zmian pozwalających odwrócić niekorzystne tendencje związane ze stanem naszej gospodarki, ukształtowanym na początku transformacji. Na przykład jeżeli rocznie wyjeżdża z Polski 500 tys. obywateli, to nie sposób nie wyciągać z tego wniosków. Nie można być przecież przede wszystkim eksporterem taniej siły roboczej. Trybunał nie może naprawiać błędów popełnionych w przeszłości, ale jego orzeczenia mogą pomóc w zrozumieniu kierunków zmian, jeśli nie zostaną zinterpretowane jako wyraz aprobaty istniejącego stanu. not. AR
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama