System emerytalny w obecnym kształcie zagraża przede wszystkim sytuacji finansowej przyszłych emerytów.
„Polacy żyją coraz dłużej, niestety nie pracują dużo dłużej niż do tej pory i nie zarabiają lepiej. W związku z tym odkładają na emeryturę niewiele. Dlatego będziemy, albo dłużej pracować i będziemy mieli godziwe emerytury, albo będziemy pracować krótko, średnio do 60 roku życia i emerytury będą głodowe”- podkreśla prof. Krzysztof Rybiński, rektor Uczelni Vistula.
W opinii ekonomisty, szczególnie trudna będzie sytuacja kobiet na emeryturze. Już dziś świadczenia są znacząco niższe niż w przypadku mężczyzn.
„Jeżeli stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do wynagrodzenia dla przeciętnej kobiety za 30 lat wyniesie 25 proc., czyli 2 razy mniej niż teraz, to pokazuje jak ciężką sytuację mogą mieć ówczesne kobiety w wieku seniora. Po prostu mogą głodować, nie będzie ich stać na podstawowe leki i opiekę” - mówi prof. Rybiński.
Z ustaleń Instytutu Badań Strukturalnych wynika, że 50-letnia kobieta może dziś liczyć na 1350 zł emerytury po osiągnięciu odpowiedniego wieku. Ale jeśli pracowałaby nieco ponad 2 lata dłużej - jak zakłada projekt rządowy - jej świadczenie mogłoby wzrosnąć o 15 proc.
W dłuższej perspektywie system stanie się nie do udźwignięcia przez finanse publiczne. „Jeżeli nie zmienimy nic w systemie emerytalnym, to za 40 lat dług publiczny Polski z tytułu starzenia się społeczeństwa przekroczy 350 proc. PKB. Teraz jest około 50-kilku proc. To pokazuje, że sytuacja jest niestabilna i Polacy muszą podjąć decyzję, że niestety trzeba pracować trochę dłużej” - uważa prof. Rybiński.
Rządowy projekt, który od kilku dni znajduje się w konsultacjach społecznych, zakłada stopniowe podwyższanie i zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 lat. Co cztery miesiące wiek emerytalny byłby wydłużany o 1 miesiąc.
Pomysł zmian podoba się organizacjom pracodawców. Przeciwne reformie są związki zawodowe. OPZZ chce wydłużenia konsultacji społecznych, a NSZZ Solidarność domaga się przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Złożył już nawet wniosek, pod którym podpisało się blisko 1,5 mln Polaków – przypomina portal newseria.pl
Zdania są podzielone również w Sejmie. Prawo i Sprawiedliwość, którego przedstawiciele spotkali się wczoraj z premierem Donaldem Tuskiem, zapowiada sprzeciw wobec rządowego projektu. Własne propozycje reformy przedstawił koalicyjny PSL. Ruch Palikota wyraził gotowość poparcia planu rządu.